Należy robić swoje

Z czułością przyglądam się ostatniemu rocznikowi aktorów, którzy skończyli warszawską Akademię Teatralną. Oglądałam ich dyplomy, widuję ich teraz w samodzielnych rolach w warszawskich teatrach. Znać, że nauczyli się pracować ze słowem, że ich emocje są czyste, a wyobraźnia nieskalana jeszcze ambicją bywania, pozowania i wygłaszania "mądrości".

Niedawno w warszawskiej IMCE obejrzałam ich ostatni, zaległy dyplom (z marca 2013) -"Harce młodzieży polskiej". Tytuł pochodzi

od harcerskiego podręcznika, który jest spolszczeniem kultowej pozycji Roberta Baden--Powella "Scouting for Boys". Harcerstwa nie znajdziemy raczej w pierwszej piątce najpopularniejszych tematów teatralnych, lecz Remigiusz Brzyk (reżyser) i Tomasz Śpiewak (dramaturg) stworzyli bardzo dobry spektakl, który bez patosu porusza najważniejsze narodowe struny.

Ruch skautowy narodził się w Polsce pod zaborami, nic więc dziwnego, że definiując jego powinności, Andrzej Małkowski ogłosił: "Harcerstwo to skauting plus niepodległość". Małżeństwo Andrzeja i Olgi Małkowskich, pionierów harcerstwa i żarliwych patriotów, stanowi zresztą znakomitą część przedstawienia. Pozwala też zbudować dobre role Marii Pawłowskiej i Mateuszowi Weberowi.

Zmieniają się realia, a razem z nimi harcerskie sprawności. W czasach pokoju najważniejsza staje się praca nad sobą i pomoc innym. Dążenie do gotowości na wyzwania, których nie sposób przewidzieć. Tak jak w 2010 r., gdy harcerze pełnili służbę na Krakowskim Przedmieściu. Ten temat zajmuje dużo miejsca w spektaklu, ale nie wkrada się tu kpiarski ton, w jakim często utrzymane są teatralne aluzje do wydarzeń sprzed niemal czterech lat.

"Rozwój nowoczesnej sztuki wojennej sprawił, że dziś żołnierz powinien być harcerzem. Bitwy toczy się rzadko w zwartym szyku, najczęściej żołnierz walczy samodzielnie z dala od swych towarzyszy, zdany na własną odwagę, obrotność, samodzielność, zdolność obserwacji i znajomość terenu" - to cytat z "Harców...", słowa napisane w 1917 r. we Lwowie. Gdybym to przedstawienie zobaczyła kilka miesięcy temu, może inaczej bym je odebrała. Ale wczoraj nie mogłam nie pomyśleć o tym polskim żołnierzu, który w 1971 r. podjął jakże samotną walkę z potężnym wrogiem. Jak dobrze, że z jego, Jacka Stronga, historią na ekranach kin zapoznają się dzisiejsi polscy harcerze.



Kamila Łapicka
W Sieci
19 lutego 2014