Narodziny gwiazdy

Wojciech Kościelniak wie, jak zrobić musical. Najpierw z powodzeniem przeniósł na muzyczną scenę m.in. "Chłopów" Reymonta, teraz przygotował w Teatrze Żydowskim światową prapremierę "Śpiewaka jazzbandu".

Spektakl inspirowany słynnym filmem z 1927 r. dzięki muzyce Mariusza Obijalskiego pulsuje szaleńczym rytmem amerykańskiego jazzu, a jednocześnie ma w sobie urok uniwersalnej przypowieści o pogoni za marzeniami. Narratorem jest przygrywający na pianinie Taper, snujący opowieść o zbuntowanym synu żydowskiego Kantora, który od pieśni religijnych wolał jazz. Twórcy umiejętnie dialogują z filmowym pierwowzorem, łącząc kino z teatrem i rewią. Na pustej niemal scenie klimat Wschodniego Wybrzeża USA lat 20, gdzie synagogi sąsiadowały z nocnymi klubami, budują filmowe projekcje rzucane na oddzielający widownię i scenę ekran z przeźroczystej tkaniny. Czasem ukazują się na nim także same dialogi część scen bowiem rozgrywa się w ciszy jak w niemym kinie. Ale ten świat ożywa przede wszystkim dzięki świetnemu aktorstwu. Na tle znakomitych scen zbiorowych, w choreografii Eweliny Adamskiej-Porczyk, błyszczą soliści - Paweł Tucholski jako Kantor Rabinowitz oraz Irena Melcer jako uzależniona od sceny królowa Broadwayu Mary Day w przeboju "Reflektory". Gwiazdą jest jednak Daniel Antoniewicz w roli syna marnotrawnego Jacka Robina. Ma w sobie energię, swobodę i wdzięk, a melancholijna "Alabama" w jego wykonaniu zachwyca.



Michał Centkowski
Newsweek Polska
6 lipca 2019
Spektakle
Śpiewak jazzbandu