Nic nowego o Wierze

O przedstawieniu "Wiera Gran" w Teatrze Żydowskim na scenie Klubu Dowództwa Garnizonu Warszawskiego (w przebudowanym dawnym kinie) ukazało się niewiele recenzji i komentarzy, głównie negatywnych.

Spektakl, stworzony przez młodych autorów, trudno uznać za udany. Dyrekcja Teatru Żydowskiego od kilku sezonów realizuje program łączenia własnej tradycji teatralnej z poszukiwaniami twórczymi. Efekty tych działań nie zawsze okazują się interesujące. Autorzy "Wiery Gran" stworzyli coś w rodzaju impresji na temat losów popularnej polskiej pieśniarki. W wirtualnej przestrzeni scenograficznej starają się znaleźć klucz do znalezienia prawdy o niej. Problem jednak w tym, że o dramatycznym życiu Wiery Gran wiemy już bardzo dużo. Książka Agaty Tuszyńskiej i film Marii Zmarz-Koczanowicz wywołały debatę na temat niezwykłych przeżyć artystki, oskarżanej po wojnie o kolaborację z Niemcami. Autorki wspomnianych utworów starały się zbadać tajemnicę przeszłości artystki, jej przedwojennych sukcesów scenicznych, niejasnych losów w getcie, powojennych procesów o kolaborację (Gran została uniewinniona), dalszych nieustannych oskarżeń, emigracji i końca żywota w Paryżu, w obłędzie i zapomnieniu.

Tymczasem autorzy spektaklu niewiele wnoszą do naszej wiedzy o Wierze Gran. Odnosimy wrażenie, że bawią się w amatorskie poszukiwania teatralne, okraszone piosenkami. Temat wyraźnie przerósł możliwości twórców.



Mirosław Winiarczyk
Idziemy
8 grudnia 2017
Spektakle
Wiera Gran