Nie musisz być grzeczna i chodzić w różowym

Ta sztuka wzięła się z marzeń i zazdrości. Julia Holewińska i Robert Drobniuch - wielbiciele "Akademii Pana Kleksa" - marzyli o podobnym tekście, którego bohaterkami są dziewczynki. Robert Drobniuch jest tatą dziewczynki, więc kiedy Julia napisała "Akademię pani Beksy" postanowił ją wyreżyserować. Premiera spektaklu odbyła się w sobotę w kieleckim teatrze Kubuś.

Bohaterkami tej sztuki są dziewczynki o imionach zaczynających się na B. Dlaczego akurat na B? Wyjaśnia to pani Beksa: - Bo dziewczynki zawsze mają plan B i tym stwierdzeniem zyskuje u wszystkich pań na widowni punkty. Podobają się także inne pomysły i zasady obowiązujące w akademii, do której trafia Basia Niezgódka: dziewczynki nie muszą być grzeczne, mogą rozrabiać, konfabulować, decydować o sobie. Nie muszą także nosić różowych strojów upodabniając się do siebie. A tworzenie takich różowych i bezwolnych klonów jest celem złej Różowej Królowej.

Uczennice akademii mają problemy i są inne: Basia czuje się samotna, Bożenka jest biedna, Beata utyka, Bogna ma chorą mamę, ale razem bawią się świetnie, ich smutki rozwiewają śmiejżelki, siniaki zamieniają się w kogielmogiel, pani Beksa pozwala psocić, ale uczy tolerancji, wiary we własne siły.

Realizatorzy "Akademii pani Beksy" tworząc kostiumy (Hanka Podraża), komponując muzykę (Piotr Klimek) nawiązywali do stylistyki lat 80. w których powstał film "Akademia pan Kleksa". Dzięki temu rodzice lub dziadkowie mają dodatkową frajdę z odświeżania pamięci. Brawa dla całego zespołu realizującego czasami karkołomne pomysły reżysera: dla scenograf Katarzyny Proniewskiej-Mazurek, choreografa Karoliny Garbacik i reżysera światła Prota Jarnuszkiewicza. Wszystkie występujące panie bez zadysz-ki dają radę wymagającym układom choreograficznym, ale szczególne brawa należą się Beacie Orłowskiej, czyli pani Beksie za harce i dobrą energię emanującą ze sceny.

Można żałować, że premierze nie towarzyszy wydawnictwo płytowe, bo piosenki (jest ich 13), tak jak u pana Kleksa są dowcipne i wypadają w ucho.



Lidia Cichocka
Echo Dnia
19 września 2017
Portrety
Robert Drobniuch