Nie podkładam miny, czyli rzecz o betankach

"To wcale nie jest sztuka antyklerykalna. Jestem katolikiem i czuję się członkiem tej wspólnoty. Ale to nie zwalnia mnie z obowiązku krytycznego patrzenia na Kościół, którego jestem częścią. Ten Kościół popełnia wielkie błędy w swoim stosunku do społeczeństwa" - mówi Paweł Huelle

"Zamknęły się oczy Ziemi" to Pańska trzecia sztuka, której akcja rozgrywa się w naszym regionie. Co takiego jest w tych stronach, co Pana tu przyciąga?

Najkrócej mógłbym odpowiedzieć, że tutaj jestem zapraszany, tu jestem grany i - jak się okazuje - oglądany. A mam taką zasadę, że jeśli jestem proszony o napisanie jakiegoś tekstu, to zawsze staram się, aby znalazły się w nim wątki i motywy miejscowe. Ta zasada rządzi moim pisaniem. Ale jest też coś więcej. Jak wiadomo, jestem gdańszczaninem, ale Lublin jest dla mnie miastem prawdziwszym niż Gdańsk. Tu dotykam autentycznej historii Polski. Wiem, że każdy kamień na Starym Mieście zawiera epicką prawdę, że nie jest elementem rekonstrukcji. To dla mnie bardzo ważne.

Akcja Pańskiej sztuki rozgrywa się tym razem w Kazimierzu Dolnym, mieście, o którym zazwyczaj mówi się: magiczne. A już na pewno jest to miasto posiadające własną mitologię. Mam wrażenie, że Pan swoim dramatem dopisuje do owej mitologii nowe rozdziały.


A częścią tej mitologii jest również postać Heleny Łopuskiej, sławnej przed wojną jasnowidzącej, która - choć dowodów na to nie ma - miała wróżyć nawet Piłsudskiemu. Kiedy zabierałem się do pisania sztuki o kazimierskich betankach i dowiedziałem się, że ich klasztor stoi tam, gdzie był dom Łopuskiej, pomyślałem, że byłoby ciekawie zderzyć te dwie historie. Spojrzeć na ten wielki współczesny nam dramat niejako z perspektywy Łopuskiej. I wpisać go w ciąg jej przerażających wizji przyszłych polskich losów.

Pisząc sztukę o betankach musi się Pan liczyć z oskarżeniami o antyklerykalizm.


Ale to wcale nie jest sztuka antyklerykalna. Jestem katolikiem i czuję się członkiem tej wspólnoty. Ale to nie zwalnia mnie z obowiązku krytycznego patrzenia na Kościół, którego jestem częścią. Ten Kościół popełnia wielkie błędy w swoim stosunku do społeczeństwa. A największym z nich jest pazerny materializm wielu (nie mówię, że wszystkich) księży. O tym trzeba mówić. I to wcale nie znaczy, że podkładam minę, która ma wysadzić Kościół w powietrze. Mam nadzieję, że to znajdzie zrozumienie.

Nie wiem oczywiście, jaki kształt sceniczny przybierze Pańska sztuka, ale muszę przyznać, że czyta się ją świetnie, niczym najlepszą prozę. Może warto pomyśleć o rozwinięciu w powieść...


W powieść - na pewno nie. Dlatego, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Natomiast myślę, że mogłaby to być kanwą opowiadania. Gdy myślę o związkach pani Łopuskiej i Jana Wydry, czyli scenicznej Wysockiej i Jana, myślę, że opowieść o nich mogłaby być ciekawa. Być może kiedyś powrócę do tych postaci.



Andrzej Z. Kowalczyk
Polska Kurier Lubelski
7 kwietnia 2011
Portrety
Paweł Huelle