Nie stracić oddechu

Trudno było o lepszy wybór na debiut reżyserski - aktor Grzegorz Małecki wziął na warsztat dramat, którego autor świadomie rezygnuje z tak modnych w dzisiejszym teatrze efektów, uwrażliwiając na językowy fundament.

"Oddychaj", powtarza Jej (Justyna Kowalska) On (Mateusz Rusin) w trudnych chwilach, kiedy kobieta zaczyna tracić dech. Zatykają ją stres, niepokoje świata, codzienne troski, niepewność. Choć jej ukochany mężczyzna stara się pomóc, nie wie, w jaki sposób to osiągnąć. Cała sztuka toczy się tu w języku, który podporządkowuje sobie całą resztę, czyli żywe ciała aktorów.

Liczyć mogą tylko na słowa i towarzyszące im gesty, grymasy, intonację, zawieszenia głosu. Jak bowiem zasugerował autor, na scenie nie ma żadnych dekoracji, nie ma muzyki, nawet światło pozostaje prawie niezmienne. To aktorzy muszą sobą zbudować całą dramaturgię.

Zadanie trudne, ale fascynujące, nie tylko dla debiutującego z impetem reżysera, ale także pary wykonawców. Mieli stworzyć i stworzyli na scenie żywą, pulsującą relację młodych ludzi, potem już starszych, a wreszcie bardzo starych, słowem mieli ukazać największą przygodę, jaka jest udziałem każdego - podróż przez życie.



Tomasz Miłkowski
Przegląd
17 października 2018
Spektakle
Tchnienie