Nie żyje "Kika"

Irena "Kika" Szaszkiewiczowa zmarła wczoraj po południu w swym krakowskim mieszkaniu. W marcu skończyła 97 lat.

W ostatni piątek zdążyła jeszcze, już leżąc w łóżku, odebrać z rąk wojewody Jerzego Millera Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski [na zdjęciu] - głównie za swą postawę podczas lat emigracji, kiedy to dzięki jej staraniom płynęła z Norwegii do Polski pod koniec lat 70. i w czasie stanu wojennego ogromna pomoc, także w postaci sprzętu poligraficznego dla podziemnego wydawnictwa NOW-a.

Urodziła się i wyrosła w rodzinie ziemiańskiej. Po wojnie wiodła ciężkie życie robotnicy i nowohuckiej pielęgniarki, wychowującej samotnie dwóch synów.

Stała się gwiazdą Piwnicy pod Baranami, a także bohaterką pierwszego polskiego komiksu, tworzonego przez Kazimierza Wiśniaka i Piotra Skrzyneckiego - "Szaszkiewiczowa czyli Ksylolit w Jej życiu", drukowanego na łamach "Przekroju". Należała też do prekursorów autostopu.

Kraków opuściła w 1969 roku. W Norwegii, gdzie spędziła 40 lat, dała się poznać jako autorka wspaniałych, barwnych makatek, czyli obrazów szydełkiem malowanych. Pokazywała je na wystawach w Norwegii, Warszawie i Gorlicach, w Nowym Sączu i Nowym Jorku.

Po raz ostatni prezentowała swe makatki przed niespełna pół rokiem w Krakowie. Liczba 97 w tytule wystawy przypominała wiek autorki. Gdy przed wernisażem rozmawialiśmy, usłyszałem: "Niech się pan już szykuje na moje następne stulecie". Długie, piękne, ale i ciężkie życie przedstawiła w wydanej przed trzema laty w WL książce "Podwójne życie Szaszkiewiczowej".

Ciąg dalszy tego tomu dopisywała na prowadzonym przez siebie blogu(!). Gdy odebrawszy w piątek - w gronie rodziny i dwóch przedstawicieli Piwnicy pod Baranami - Krzyż Oficerski, dostała i bukiet kwiatów, zareagowała: "To może na inną okazję...". Czyżby czuła, że nastąpi ona tak szybko, że jednak następnego stulecia nie będzie...?



Wacław Krupiński
Dziennik Polski online
13 sierpnia 2014