Niech się dzieje wola nieba
Od pierwszego wystawienia "Zemsty" mija prawie dwieście lat, dlatego jest ona ciągle wyzwaniem nie tylko dla reżyserów, ale także dla współczesnych czytelników. Tekst Aleksandra Fredry jest już dziś nieco archaiczny i niezrozumiały dla współczesnego czytelnika, a w szczególności dla młodzieży szkolnej. Czytając "Zemstę" nie śmiejemy się z postaci Cześnika Raptusiewicza czy Rejenta Milczka, nie dostrzegamy również komizmu sytuacyjnego, słownego oraz komizmu postaci. Stąd problemy w jego inscenizacji i odczytaniu. A wszystkiemu winny jest upływający czas. Dlatego właśnie warto obejrzeć "Zemstę" w reżyserii Anny Augustynowicz.W jeden z wieczorów w Teatrze Współczesnym w Szczecinie odbyło się przedstawienie "Zemsty". Młodzież czekająca w kolejce na spektakl, oczekiwała tradycyjnej sztuki. Podobnie jak ja. Tymczasem spotkało nas duże zaskoczenie. Nic, oprócz niektórych elementów stroju, fabuły oraz języka i charakterystycznych cytatów nie przypominało szkolnej lektury! Przywitała nas nowoczesna scenografia w postaci stalowego rusztowania, które kształtem przypominało dwie wieże, symbol podziału zamku na dwie skłócone strony - „raptusa Raptusiewicza” oraz spokojniejszego Milczka. Pośrodku stalowego rusztowania - schody, wykorzystywane jako symbol muru. A wszystko to w nowoczesnej konwencji muzyki hip-hop, do której dostosowana była gra aktorska, gesty, ruchy i słowa wykonywane i wypowiadane przez aktorów w tym rytmie. Muzyka hip-hop była wykorzystywana jako źródło komizmu. Obraz ten dopełniało stalowo-niebieskie światło, srebrne beczki i DJ w tle. Inscenizacja przypadła do gustu publiczności złożonej głównie z młodzieży szkolnej. Postaci z epoki romantyzmu, chodzące po scenie w rytmie nowoczesnej muzyki, symbolu naszych czasów? Znakomite!
Anna Augustynowicz dostosowała sztukę do współczesnego odbiorcy, aktualizując ją. Dawne problemy przedstawiła we współczesnej szacie, pokazując, że tak naprawdę są one dla nas cały czas aktualne, ciągle żywe. Reżyserka wykorzystała główną myśl dramatu A. Fredry, którego najważniejszym zadaniem było bawić i śmieszyć czytelnika. Zemsta w reżyserii Augustynowicz wyeksponowała też myśl przewodnią, jaką był komizm postaci osnuty wokół głównego wątku „zakazanej” miłości Wacława i Klary oraz ukazanie najważniejszych wad Polaków.
Postacią, która wzbudziła największe emocje wśród publiczności była Podstolina, grana przez Joannę Matuszczak. Swoją kreacją aktorską powodowała salwy śmiechu wśród publiczności. Największego poruszenia dostarczyła scena rozmowy Wacława i Podstoliny. W trakcie jej trwania kręciła ona różowym hula-hop, a słowa wypowiadała w rytm muzyki co dodatkowo wzmacniało komizm. Obok Podstoliny uwagę przykuwała kreacja Papkina, grana przez Wojciecha Sandacha. Jego śmiałe gesty oznaczające podboje miłosne, scena rzekomego zatrucia czy odczytywanie testamentu, a także „tchórzliwa odwaga” były znakomicie przedstawione. Najbardziej bezbarwną postacią była Klara grana przez Kingę Piąty. Jej gra aktorska zabarwiona była sztucznością. Kostium, który nosiła był współczesny: półdługa spódnica i biała bluzka dobrane były do jej cech charakteru. Symbolizowały niewinność i czystość. Kostiumy Laury, Podstoliny i Papkina też były współczesne. Postaci miały jednak pojedyncze rekwizyty, nawiązujące do utworu i minionej epoki. Sygnalizowały nawiązanie do oryginału, prowadziły z nim dialog. Współczesność strojów podkreślała aktualność dawnych sylwetek postaci, które możemy odnaleźć w dzisiejszym świecie. Służyła temu m.in. postać Papkina jako wiecznego amanta, chwalącego się swoimi miłostkami i urokiem osobistym. Symbolizuje on też osobę działającą tylko dla swojego zysku. Jednak sylwetka ta przedstawiona została z dużą dozą humoru.
Uboga scenografia w połączeniu ze strojami pozwalała skupić uwagę na najważniejszym aspekcie sztuki, jaką był stosunek do oryginału. Stroje symbolizowały też cechy charakteru postaci, a ich skromność pozwalała jednocześnie skupić się na bohaterach i ich grze. W kreacjach dominowała czerń. W przypadku Papkina symbolizowała jego podstępność, chęć zysku. Spódnica Podstoliny- czarna i krótka eksponowała traktowanie miłości jako zabezpieczenia na przyszłość i płynące z niej korzyści materialne, a także ciemne strony jej charakteru: nielojalność wobec Laury. Robotnicy we współczesnych kostiumach dopełniali scenografię. Ukazani na drugim planie podkreślali trwający konflikt pomiędzy głównymi bohaterami kłótni o mur.
Dzięki zastosowaniu współczesnej konwencji, tekst Aleksandra Fredry stał się czytelny dla współczesnego widza, a zakończenie w stylu greckiego „deus ex machina”, czyli spuszczenie trójkąta z wizerunkiem oka w środku i słowa kończące sztukę: „Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba” symbolizują Boga, ale też patronat autora nad sztuką, czy też raczej nad jej nowym odczytanie dostosowanym do ducha nowych czasów.
Ewelina Stepień
Dziennik Teatralny Szczecin
24 grudnia 2009