Niemoc bycia

Na scenie kameralnej warszawskiej Opery Narodowej ponownie można było oglądać spektakl baletowy Darkness, który swoją premierę świętował w 2017 roku. Przypomnienie znakomitego przedstawienia Izadory Weiss zdaje się nie wymagać uzasadnienia; niech będzie nim jednak obchodzona niedawno 100tna rocznica otrzymania przez Polki pełnych praw wyborczych.

Temat dążeń emancypacyjnych polskich kobiet mimo radosnego jubileuszu, niezmiennie pozostaje jednak problemem aktualnym. Szczególną uwagę zwraca podejmowana coraz głośniej kwestia bezkarnej opresyjności wobec kobiet. Temat ten odbił się także echem w zaangażowaniu artystów, stając się między innymi przyczynkiem do powstania choreograficznego manifestu jakim jest Darkness, odwołującego się do dramatycznych losów uciemiężanych kobiet.

Weiss niemym głosem opowiada splatające się historie kobiet, doświadczających męskiej przemocy. Lilli i Jasmin to dwie młode bohaterki, które mierzą się z ciągłym przymusem i upokorzeniem. Symultanicznie dziejące się na scenie taneczne mikrowydarzenia, zawłaszczają uwagę widza, wprowadzając go przy tym w okrutny obrzęd niechcianych zaślubin czy akty przemocy seksualnej. Losy kobiet, choć opowiedziane w dwóch odrębnych aktach zapętlają się, a dramaty Jasmin zdają się być przedłużeniem tragedii Lilli.

Reżyserka nie oszczędza swoich bohaterek, w elegancki acz brutalny sposób skazując je na uwikłanie w krąg cierpienia i śmierci. Od zamkniętych w męskich ciałach oprawców zaś nie egzekwuje oczekiwanego przez widza zadośćuczynienia, pozostawiając ich bezkarnymi. Unika jednak uproszczeń, wprowadzając w tle antagonistyczne postaci kobiece, na swój sposób równoważąc jednostronnie antymęski wydźwięk spektaklu. Sprowadza je do figur, które nie są zdolne do wsparcia i zrozumienia. Tak dzieje się choćby w przypadku postaci matki Jasmin, której przyjęta postawa radykalnie wyklucza potrzeby wchodzącej w życie młodej córki.

Sprowadzenie spektaklu Weiss wyłącznie do feministycznego apelu, w moim przekonaniu byłoby jednak niestosownym uproszczeniem. Darkness w szczególny sposób porusza bowiem znacznie szerszą kwestię tragicznej „niemocy bycia" samym sobą i dla samego siebie. Nieme krzyki grupy anonimowych bohaterów mają na celu zawładnięcie bohaterkami, zagubionymi w tytułowych mrokach. Dominuje tu ton wymagający społeczno-obyczajowe podporządkowanie, który nie pozostawia im miejsca na indywidualną ekspresję (symbolizowaną tu poprzez odmienny kolor stroju). Wyłaniające się z ciemności postaci prześladują je, unosząc w ich stronę grożący wskazujący palec. W groteskowo powracającym tanecznym refrenie, wrogo nastawieni wobec kobiet bohaterowie, niczym w Ślubie Witolda Gombrowicza, co i rusz wyciągają przed siebie władczą dłoń, jakby zdając sobie sprawę z „twórczej mocy palica"(palca).

Weiss pozostawia przy tym solistki z dala od środka sceny, pozbawiając je nadrzędnego miejsca w ich osobistych historiach. Na scenicznym piedestale ustawionym w centralnej części, pojawiają się kolejne postaci, nie ma wśród nich jednak Jasmin i Lilli – zajmują go ojciec, kapłan udzielający ślubu, matka czy anonimowy tłum. Staje się on również miejscem onirycznego spektaklu, w którym ubrana w czerwień gejsza ceremonialnie popełnia samobójstwo, przyjmując sztylet z rąk swego sekundanta. Wizja ta staje się zarówno obrazem lęków podyktowanych wszechogarniającymi oczekiwaniami wobec bohaterek, jak i przepowiednią ich tragicznego losu.

Choreografka sięgnęła przy tym po minimalistyczne środki wyrazu, opierając (momentami niestety zbyt dosłowną) symbolikę przede wszystkim na grze kontrastujących ze sobą barw oraz światła i cienia. Przypominają one o barokowych inklinacjach Weiss, która poza wizualną inspiracją, posłużyła się tu również utworami XVII-wiecznych kompozytorów, Jana Sebastiana Bacha i Antonia Vivaldiego.

Bezsłowna forma spektaklu baletowego uszlachetnia emocjonalny przekaz, umożliwiając zindywidualizowany odbiór przedstawienia. Perfekcyjne połączenie gestu i dźwięku powoduje czysto intuicyjną percepcję scenicznej rzeczywistości. Dwuaktowy teatr tańca niejednokrotnie przeradza się w wyrafinowany dialog gestów, na który trudno jest pozostać obojętnym. Zaangażowani do spektaklu tancerze Polskiego Baletu Narodowego z budzącą zachwyt plastycznością, portretują wachlarz namiętności bohaterów, uwikłanych w ponurą matnię. Weiss pozostaje przy tym z dala od trywialnej dosadności przekazu, a subtelna wymowność i zjawiskowa plastyka ruchu aktorów, umiejscowiła Darkness na liście najlepszych choreografii sezonu 2016/2017 (ranking miesięcznika „Teatr").

___

Symboliczny lincz dokonany na głównej bohaterce jawi się jako synonim społecznego odrzucenia. Asystuje mu muzyczne tło bębnów, którym miejsca ustąpiły smyczkowe utwory towarzyszące bohaterom przez cały czas trwania przedstawienia. Radykalnie zmienia się również światło, padające złota łuną na umierającą postać kobiety. Ten być może zbyt podniosły lecz przejmujący finał pozostawia widza bez złudzeń i nadziei. W zamian jednak - z poczuciem katartycznego spełnienia.

Spektakl godny polecenia. Być może jednak nie dla każdego, być może nie na piątkowy wieczór... .



Dominika Zielińska
Dziennik Teatralny Warszawa
4 grudnia 2018
Spektakle
Darkness
Portrety
Izadora Weiss