Nijaki ten manifest

Twórcy bydgoskiego spektaklu "Łaknąć" zapowiadali, że ze sceny popłynie manifest pokolenia młodych aktorów. Jestem z tego samego pokolenia, co aktorzy, ale ja się pod nim nie podpiszę

Oprócz scenografii i muzyki Piotra Bukowskiego największym plusem spektaklu jest gra aktorów (od lewej): Mateusza Łasowskiego, Anity Sokołowskiej, Dominiki Biernat i Michała Czachora
Wreszcie "Łaknąć" doczekało się polskiej prapremiery. Po sztukę Sarah Kane sięgnęli aktorzy w wieku zbliżonym do autorki w momencie pisania dramatu. Dwudziestokilkulatki wzięły na warsztat tekst dwudziestoośmiolatki. Takiej dwudziestoośmiolatki sprzed dziesięciu lat, słuchającej Joy Division i czytającej poezję Sylvii Plath, młodej dramatopisarki cierpiącej na patologiczny smutek. Dekadę temu teksty Kane wzburzyły brytyjskim teatrem. Kazirodztwo, gwałty, przemoc, kanibalizm - świat tam ukazany wywoływał obyczajowy skandal na scenie. Choć dziś to tematy już wielokrotnie przetrawione i wyplute w postaci różnorodnych artystycznych wizji, tylko w niewrażliwcu fragmenty utworów Kane nie wzbudzą odrazy i nieukrywanego zachwytu jednocześnie. Bydgoscy aktorzy postanowili odnaleźć w "Łaknąć" bliskie sobie emocje, myśli, światopogląd. Łukasz Chotkowski sięgnął po dramat z miłości do Kane, z podziwu dla jej radykalizmu i melodii języka. Twórcy zapowiadali, że ze sceny popłynie manifest pokolenia tych młodych aktorów. Jestem z tego samego pokolenia, co aktorzy, ale ja się pod tym manifestem nie podpiszę.

Kane pokazuje koszmar świata, na który składają się istnienia czterech postaci. Czterech. Jednej. Stu. Ilu tylko czytelnik sobie zapragnie. Nie konkretnych, anonimowych, ale takich, z którymi wiążą się rzeczywiste przeżycia i pragnienia - marzenie miłości, piętno odrzucenia, ból rozstania, krzywda. Trudno odmówić tekstowi prawdy, wnikliwej oceny rzeczywistości i - po tylu latach - aktualności. Nie planuję wchodzić w polemikę z utworem. Żałuję jednak, że spektakl, mimo dużego potencjału, nie przekonuje. Justyna Łagowska stworzyła przestrzeń nieograniczającą się jedynie do prostego wyznaczenia scenicznej akcji. Był w tym zamysł, aby pozostawić tam miejsce do odczuwania spektaklu przez widza. Akcja sztuki dzieje się na platformach ustawionych wokół publiczności. Na obrotowych stołkach widzowie śledzą wybrane momenty, z zaciekawieniem obserwując postaci lub odwracając od nich wzrok, czasem zwyczajnie nie nadążając, by odpowiednio szybko się obrócić. To najlepiej odwzorowuje atak słowami, który dotyka współczesnego człowieka. Dzięki takiemu rozplanowaniu przestrzeni akcja od początku nie tylko pochłania widza. Ona go atakuje, tak jak atakują się bohaterowie. Jak oni próbują wyłowić zdania, sensy, usłyszeć, zrozumieć, usłyszeć na drugim końcu sali.

Początek "Łaknąć" rozbudza apetyt na więcej. I widz dostaje niezły podarunek - świetną aktorską grę. I prócz scenografii, świetnej, granej na żywo muzyki, nic więcej. I choć wszystko dobre, to zdecydowanie za mało. Mateusz Łasowski jako zagubiony i skrzywdzony chłopak, na drugim biegunie - Michał Czachor - śliski brutal o niecnych zamiarach i wielu grzeszkach na sumieniu. Niewzruszona kobieta (Anita Sokołowska), która rozczula się, marząc o dziecku, odrzucając jednocześnie zakochanego w niej mężczyznę. Dominika Biernat w roli dziewczyny krzywdzonej i nieszczęśliwej. To wyborny i bardzo prawdziwy kwartet. Zgodzę się na to, że wypowiadane przez nich słowa można uznać za pokoleniowy krzyk. Okazują się być one jedynie potokiem słów, przemieszanych z gestami, w których widz najwyraźniej miał się doszukać nieistniejącego znaczenia. Instalacje wideo z turlającymi się po podłodze nagimi ciałami, posługujący się językiem migowym, ubrani w koszmarne stroje ślubne statyści, czerwone płyny imitujące krew - to nie są obrazy, w których widz będzie się doszukiwać nawiązań. Nie bawmy się w drugą Kane, szpikując przekaz podtekstami! Namnożenie ich potęguje może koszmar braku komunikacji - główny przekaz spektaklu. Sprawia jednocześnie, że spektakl grzęźnie w kolejnych (bez)sensach.

Teatr Polski, "Łaknąć" Sarah Kane, tłumaczenie Jerzy Korpanty, reżyseria Łukasz Chotkowski, scenografia Justyna Łagowska, muzyka na żywo Piotr Bukowski. Premiera 23 stycznia 2009 r.



Michalina Łubecka
Gazeta Wyborcza Bydgoszcz
27 stycznia 2009
Spektakle
Łaknąć