Nijakie widma pokazują się nijakim ludziom
Nadzieja, że wegierski reżyser powie nam coś ciekawego o "Weselu" i nas samych, spełzła na niczym. Problem jednak nie w narodowości reżysera, ale w braku talentu. Takie "Wesele" jak to w Teatrze im. Słowackiego, mógłby spokojnie wykonać jeden z licznych przeciętnych, miejscowych artystów teatru."Wesele" nie ma łatwego życia. Musi za każdym wystawieniem sprostać licznym zadaniom: udowodnić swoją aktualność, przydatność w repertuarze, wartość literacką i sceniczną. Rzadko mu się to udaje - grane jest często, ale nieczęsto w sposób istotny czy choćby ciekawy. Po spektaklu Gezy Bodolay'a można stwierdzić, że "Wesele" to dramat dawno już nieaktualny, niezbyt interesujący, a jego obecność w repertuarze tłumaczyć można jedynie tym, że znajduje się w spisie lektur. Na górze szkielety, na dole siano Bodolay umieścił "Wesele" we współczesności - jest to współczesność głównie scenograficzno-kostiumowa. Jedni ubrani bardziej elegancko (goście z miasta), inni mniej (ci ze wsi), jak to na weselu. Scena jest dwupoziomowa - na dole białe ściany, jarzeniówki, wielki telewizor na starym pianinie, czerwony stół, plastikowe kubki i plastikowe butelki, z których wciąż nalewają, choć widać, że puste oraz metalowe beczki. Przód sceny zasłany sianem. Na górnym poziomie dzieje się więcej: z prawej poręcze galerii, jakby kościelne, z lewej zaś szklano-metalowe. Po prawej stronie czerwone rury, po lewej - drewniane kołowroty. To teatralne maszyny do wiatru i burzy. Pośrodku całe rekwizytorium: wielka reprodukcja Matejkowskiego "Wernyhory", parę szkieletów stojących i leżących, jeszcze jakiś obraz, armata, czerwone drabiny. Góra wykorzystywana jest w scenach wizyjnych: tam w błyskach teatralnych ogni pojawiają się widma, jawnie teatralne i sztuczne. Widma schodzą też na dół, by we właściwym czasie pokazać się komu trzeba. Ich teatralność staje się wtedy komiczna - Rycerz w zbroi niezdarnie gramoli się ze stołu, Stańczyk najwyraźniej jest znudzony swoją rolą, Dziad demonstruje pokrwawioną twarz, Hetman niechętnie boryka się z kontuszem i szerokim gestem. A Wernyhora? Wernyhora przemawia z głośników - rozświetla się wtedy obraz Matejki. Ogólna nijakość Reżyser wyraźnie daje więc do zrozumienia, że Widma, czyli przeszłość, są martwe, podejrzane, pochodzą z kiepskiego, przestarzałego teatru. Mogłoby i tak być, tyle że Bodolay poprzestaje na powierzchownej sugestii; pokazuje nam swoje odkrycie i na tym koniec. A przecież przydałoby się tę myśl przeprowadzić w teatralnej narracji, w interakcji z innymi postaciami. Nic takiego się nie dzieje, bo to, co na dole - czyli plan realny - jest doskonale nijakie. Postaci wchodzą, mówią co mają do powiedzenia, i tyle. Odklepany powierzchownie tekst brzmi tak samo, jak w licznych kiepskich "Weselach", czy to granych w bronowickiej izbie czy we współczesnej knajpie. Czasami tylko ktoś z aktorów przełamie frazę czy zawiesi głos. Od czasu do czasu słychać też (i widać) ironiczny dystans do postaci czy kwestii - może chodziło o pokazanie, że twórcy są świadomi wyczerpania się atrakcyjności tekstu? A może o pokazanie płaskości umysłowej bohaterów? Może, ale spektakl zaraz skręca w przaśną, nudną obyczajowość i w niej grzęźnie. Nijakie widma pokazują się więc równie nijakim ludziom i powstaje z tego jedynie - bo cóż może powstać? - ogólna nijakość. Nijakość teatralna, bo gdyby Bodolay pokazał ciekawie nijakość bohaterów, ich słów i marzeń, byłoby to coś... A w spektaklu gra również kurtyna Siemiradzkiego, w której światło wydobywa trzy fragmenty: środkowy, z Apollinem, oraz kawałki Tragedii i Komedii. I loża cesarska, w której pokazuje się Chochoł, czyli Krzysztof Jędrysek z różą w celofanie. Gra też wielu aktorów, którzy małe mają szanse zaistnienia na scenie. Teatr Słowackiego w Krakowie Stanisław Wyspiański "Wesele" Reżyseria Bodolay Scenografia János Mira Kostiumy Diana Marszałek Muzyka Stanisław Radwan Konsultacje W Dziedzinie Ruchu Scenicznego Krzysztof Jędrysek Asystent Reżysera Olga Kobus, Rafał Dziwisz Obsada: Gospodarz Tomasz Międzik Gospodyni Joanna Mastalerz Pan Młody Grzegorz Mielczarek Panna Młoda Marta Waldera Ojciec / Dziad Feliks Szajnert Jasiek Krzysztof Piątkowski Poeta Tomasz Wysocki Dziennikarz Rafał Dziwisz Nos Marcin Kuźmiński Ksiądz Maciej Jackowski Maryna Marta Konarska Radczyni Bożena Adamek Zosia Natalia Strzelecka Haneczka Karolina Kominek Czepiec Wojciech Skibiński Czepcowa / Klimina Ewa Worytkiewicz Staszek / Kuba / Kasper Grzegorz Łukawski Rachel Barbara Kurzaj Stańczyk Sławomir Rokita Hetman Krzysztof Jędrysek Rycerz Czarny Tadeusz Zięba Upiór Jerzy Światłoń Kasia Kornelia Trawkowska (PWST) Isia Zuzanna Pankowska/Julia Śmigielska muzycy: Halina Jarczyk - skrzypce Piotr Grodeck - kontrabas Inspicjent Iwona Cieślik
Joanna Targoń
Gazeta Wyborcza Kraków
23 stycznia 2008