Noc, w którą ożywają lalki

Krótkie grudniowe dni spędzane na ślizgawkach z kałuży, zabawie w śnieżki pośród wirujących białych płatków czy oglądaniu baśniowych wzorów, rysowanych na szybach przez szron, są dla dzieci zapowiedzią magii Świąt Bożego Narodzenia. Niekiedy jednak iskierki świątecznego czaru potrafią nagle zgasnąć stłumione przez zimowe drobnostki, takie jak dreszcz zimna czy przemoknięte buty.

Tej zimy szczecińska Opera na Zamku postanowiła zadbać o to, aby świąteczny nastrój na stałe zagościł w sercach nie tylko tych najmłodszych, ale także starszych widzów. „Dziadek do orzechów" według libretta Karola Urbańskiego w sobotę zapalił w wyobraźni odbiorców milion świątecznych gwiazd.

Szczecińska wersja jednego z najbardziej rozpoznawalnych utworów w historii baletu opiera się na oryginalnym opowiadaniu Ernsta T.A. Hoffmanna pt. „Dziadek do orzechów i Król Myszy", a nie na jego francuskiej adaptacji autorstwa Aleksandra Dumas (ojca), która stała się inspiracją dla Piotra Czajkowskiego. Od klasycznych realizacji różni ją także nowatorska wizja Karola Urbańskiego (który oprócz libretta stworzył także choreografię do spektaklu), oparta na zastąpieniu przeładowanej świątecznymi elementami, „choinkowo-bombkowej" oprawy – jaka zwykle towarzyszy inscenizacjom tego baletu – feerią barw przynależną do świata snu, stanowiącego kontrast dla smutnej i rozczarowującej rzeczywistości. Multimedialne projekcje Krystiana Drywy otwierają przed widzami drzwi do szafy z zabawkami i wiodą przez zakamarki ciemnych półek do alternatywnego świata, gdzie Król Myszy toczy bitwy z ołowianym rycerzykiem. We śnie Klary zepsutą przez brata marionetkę dziadka do orzechów zastępuje monumentalna kilkumetrowa lalka, której nagłe pojawienie się na scenie dosłownie zapiera dech w piersiach! Zamiast walca Śnieżynek czy Kwiatów, publiczność może zaś podziwiać bardzo szeroki wachlarz efektownych tańców, nawiązujących do kultur mieszkańców wszystkich kontynentów i symbolizujących krainy (m.in. Indian, Masajów i Eskimosów), przez które podróżują poszukiwacze magicznego orzecha – Zegarmistrz, Astronom i Siostrzeniec radcy. W tej wersji „Dziadek do orzechów" staje się opowieścią uniwersalną, a Wigilia Świąt Bożego Narodzenia zyskuje właściwy wymiar, który coraz częściej ginie gdzieś pod stosami kupowanych w nadmiarze prezentów i pod grubymi warstwami sztucznego śniegu czy brokatu na kiczowatych dekoracjach. Jednocześnie jednak nie zatraca magii tej jedynej, wyjątkowej nocy, kiedy nawet lalki ożywają i wyruszają w długie wędrówki sobie tylko znanymi ścieżkami. Spektakl Urbańskiego to przede wszystkim opowieść o niezwyciężonej sile miłości, a także o samej zdolności kochania, która nie tylko stanowi najważniejszy wyznacznik człowieczeństwa, ale również pozostaje największym osiągnięciem ludzkości.

Na pochwałę zasługują przede wszystkim baletowe popisy solistów. Kseniia Naumets-Snarska (Klara), Olga Kuźmina-Pietkiewicz (Lalka), Nayu Hata (Księżniczka Pirlipata) i Christina Janusz (Królowa Mysibaba) wirują w wieloobrotowych piruetach i unoszą się na pointach z tak eteryczną lekkością, jakby płynęły po tafli jeziora lub lodu! Wkraczająca na scenę świta Króla Myszy (Żaneta Bagińska, Klaudia Batista, Stephanie Nabet i Karolina Cichy-Szromnik) za każdym razem wprowadza do spektaklu zastrzyk energii i beztroskiego humoru. Aura tajemniczości i elegancji roztaczana przez Pawła Wdówkę (Radca Drosselmayer) czy perfekcjonizm Pedra Rizzi (Dziadek do Orzechów), widoczny choćby w jego powietrznych szpagatach, wykonywanych na dużej wysokości, hipnotyzują zarówno młodego, jak i doświadczonego odbiorcę!

Całość uzupełniają wysmakowane, baśniowe, lecz jednocześnie zaprojektowane z wielką klasą, kostiumy Tijany Jovanović, piękna ruchoma scenografia Wacława Ostrowskiego oraz reżyseria świateł w wykonaniu Dawida Karolaka, który sprawia, że rzeczywistość i sen zdają się momentami przenikać na jednej płaszczyźnie. Gratulacje należą się również muzykom orkiestry Opery na Zamku (prowadzonym przez batutę Jerzego Wołosiuka), którzy doskonale poradzili sobie z wyzwaniem, jakim było wygrywanie słynnych utworów, budujących niebywale dynamiczne tempo przedstawienia.

Sięgając po największe dzieła baletowe, powinno się mieć do przekazania coś nowego. Nie powielać gotowych klisz, lecz jednocześnie znaleźć należytą równowagę, aby zanadto nie oddalić się od oryginału.

Po obejrzeniu najnowszego „Dziadka do orzechów" z czystym sumieniem zaliczam go do najbardziej udanych „eksperymentów" szczecińskiej Opery na Zamku!

 



Agnieszka Moroz
Dziennik Teatralny Szczecin
6 grudnia 2016
Portrety
Karol Urbański