O co chodzi Iwonie

Od polskiej premiery "Iwony, księżniczki Burgunda" w Teatrze Dramatycznym w 1957 roku z Barbarą Krafftówną w roli tytułowej miłośnicy teatru zastanawiają się, o co tak naprawdę chodziło Witoldowi Gombrowiczowi? Czy tylko o szyderstwo z dworskich obyczajów? A może zawarte są tu jakieś głębie egzystencjalne?

Przedstawienie w Teatrze Narodowym w reżyserii Agnieszki Glińskiej nie rozwiewa tych wątpliwości. Akcja rozgrywa się na współczesnym dworze, w którym tradycyjne konwenanse nakładają się na dekadencję i świadomość nieuchronnego upadku. Książę Filip przyprowadza Iwonę, ukazaną tu jako pyskatą dziewczynę z bazaru, wprowadzającą zamieszanie swą obecnością i zachowaniem. Dworskie towarzystwo zaś to celebryci, nowobogaccy i przedstawiciele rządzącej oligarchii, którzy w karykaturalny sposób usiłują zastąpić arystokrację. Najlepiej widać to w postępowaniu królowej Małgorzaty (doskonała Ewa Konstancja Bułhak), z której nagle wychodzi prymitywna baba. Taka jest nowa interpretacja "Iwony" w tym dynamicznym i świetnie zagranym przedstawieniu.



Mirosław Winiarczyk
Idziemy
7 listopada 2014