O kobiecie, nie tylko dla kobiet

„Wanda" w reżyserii Marii Sadowskiej i Joanny Grabowieckiej to podróż nie tylko w głąb Himalajów i Karakorum, ale również w głąb człowieka, a przede wszystkim – w głąb kobiety.

Nieco ponad godzinny monodram biograficzny o Wandzie Rutkiewicz, w którą doskonale wcieliła się Anita Jancia-Prokopowicz, to historia niezwykle zajmująca. Tekst Wiesławy Sujkowskiej przedstawia bohaterkę z jednej strony jako zwykłą kobietę, z drugiej jako zdeterminowaną himalaistkę. Scenariusz skonstruowany jest w taki sposób, że widz poznaje historię Rutkiewicz od jej dzieciństwa aż po śmierć na stokach Kanczendzongi, jednakże akcja nie jest poprowadzona w sposób linearny.

„Wanda" intryguje swoją formą oraz propozycjami Sadowskiej i Grabowieckiej, które były odpowiedzialne za reżyserię spektaklu. Chociażby pomysł na to, że nie Wanda, a jej duch zaprasza nas do wysłuchania swojej opowieści, budzi spore zainteresowanie u odbiorcy, a takich rzeczy w „Wandzie" można zaleźć więcej. Oczywiście na całość sztuki składa się wiele pięknych obrazów, jak np. mistyczna śmierć himalaistki, kiedy to Wanda leży w pozycji embrionalnej pośrodku przygotowanej przez siebie chwilę wcześniej mandali, w akompaniamencie powoli gasnącego światła i kaszmirskich dzwonków.

Spektakl jest bardzo dobry pod wieloma względami, jednakże warsztat aktorski Anity Janci-Prokopowicz zdecydowanie wysuwa się na pierwszy plan i zasługuje na owacje na stojąco. To, ile aktorka dostarcza widzowi emocji samotnie grając na scenie nie sposób ubrać w słowa. Determinacja i miłość do gór, choć udawane na potrzeby sceny, są widoczne w oczach aktorki przez cały spektakl i, co więcej, wydają się widzom nieprzeciętnie pasjonujące i autentyczne. Nominacja do Złotej Maski oczywiście w pełni uzasadniona i aż szkoda, że tylko na nominacji się skończyło.

Równie istotną częścią spektaklu okazało się tło, ze względu na swoją uniwersalność. Nie mówiło zbyt wiele o miejscu akcji, pozwalając widzowi uruchomić własną wyobraźnię. Scenografia Ilony Binarsch (również zasłużenie nominowana do Złotej Maski) składała się z trzech mlecznobiałych ścian i podłogi z dwoma uwypukleniami, które przypominały zaspy śnieżne występujące na szczytach górskich. Do tego ścianka do wspinania się na Mount Everest i przezroczysty klocek w kształcie sześcianu. Kostiumy również przygotowane przez Binarsch to przede wszystkim żółty kombinezon górski, tak charakterystyczny dla Wandy, jak i jej elegancki strój noszony przez nią w scenach, w których opowiadała o swojej przeszłości niehimalaistycznej.

„Wanda" to piękna historia silnej kobiety, przygotowana przez kobiety, ale przeznaczona nie tylko dla kobiet. Mamy tu do czynienia ze spektaklem niosącym coś wartościowego dla każdego człowieka, spektaklem o determinacji, pasji, dążeniu do celu i „przekraczaniu własnych granic, które to mamy tylko w własnej głowie", cytując ducha Wandy przywołanego przez Marię Sadowską i Joannę Grabowiecką na Małą Scenę Teatru Polskiego.



Jan Gruca
Forum Młodych Krytyków DT
21 maja 2018
Spektakle
Wanda