O zdradzie i zagadkowym morderstwie

W ubiegły poniedziałek (24.11) na deskach Teatru im. Norwida publiczność jeleniogórska miała okazję obejrzeć gościnny spektakl "Intryga" autorstwa Jaime'go Saloma. Sztuka w reżyserii Jana Englerta zrealizowana została przez Teatr Kamienica w Warszawie.

"Intryga" (w tłumaczeniu Rubi Birden) to zgrabna opowieść kryminalna o miłości, zdradzie i zagadkowym morderstwie pióra niezbyt znanego w Polsce hiszpańskiego dramaturga Jaime'go Saloma. Początkowo Jan Englert był pełen wątpliwości, czy jako dyrektor artystyczny stołecznego Teatru Narodowego powinien reżyserować spektakl poza swoją macierzystą sceną. Ostatecznie Englerta przekonała Beata Ścibakówna. Scenografię przygotował Jan Kozikowski, a kostiumy Izabela Łapińska. Premiera miała miejsce 14 czerwca br. w warszawskim Teatrze Kamienica i od tamtej pory cieszy się tam dużym powodzeniem, a bilety trzeba kupować ze sporym wyprzedzeniem.

Bogaty biznesmen Robert Borowiecki (w tej roli Tomasz Stockinger) ma w życiu wszystko: pieniądze, władzę i piękną żonę Sylwię (Beata Ścibakówna). Pewnego dnia dowiaduje się, że grozi mu bankructwo. Na dodatek w prowincjonalnym miasteczku odkrywa sekretny romans żony z szanowanym lekarzem Andrzejem Lipskim (Szymon Bobrowski). Chcąc ukarać kochanków, obmyśla perfidny plan, dzięki któremu mógłby również uratować podupadłe finanse. Postanawia sfingować własną śmierć, zgarnąć pieniądze z polisy i zacząć nowe życie. Składa więc kochankowi swojej żony taką propozycję, która ma zadowolić całą trójkę. Lekarz ma podpisać fikcyjny zgon przedsiębiorcy, jego żona jako wdowa otrzyma 20 mln z polisy, a pieniądze zostaną przekazane potajemnie Borowieckiemu. Za to Lipski będzie mógł oficjalnie związać się z jego żoną. Borowiecki zapomina jednak, że nie ma intrygi doskonałej.

Z propozycją repertuarową i pomysłami inscenizacyjnymi Jana Englerta można dyskutować. Jednak podstawą kryminału jest nie tylko wartka akcja czy dobry scenariusz, ale wyraziste charaktery. Beata Ścibakówna, aktorka z dynamizmem, żarem wewnętrznym i ekspansywną osobowością sceniczną, przywdziewa maskę femme fatale i nałogowo łamie męskie serca. Joanna Koroniewska, powszechnie kojarzona z telewizyjną rolą Małgosi Mostowiak z Dwójkowej opery mydlanej "M jak miłość", jako antypatyczna, mało komunikatywna i wyrachowana pielęgniarka Marta rysowana jest słabszą kreską. Grający postać zazdrosnego męża Tomasz Stockinger udowadnia, że nie jest tylko serialowym lekarzem, idealnym mężem i ojcem -doktorem Pawłem Lubiczem z telenoweli TVP1 "Klan", ale aktorem z krwi i kości. Zmiana emploi zawsze popłaca. Szymon Bobrowski przez lata uprawiania takiego a nie innego repertuaru coraz bardziej stawał się kimś w rodzaju technika komedii ("Księżyc i magnolie" Rona Hutchinsona w krakowskim Teatrze STU) i farsy ("Boeing, Boeing" Marca Camolettiego czy "Histerie miłosne" Murray'a Schisgala warszawskiego Tito Productions). Tutaj Bobrowski jako kardiolog znów w kitlu (w TVN-owskich "Lekarzach" gra ginekologa Piotra Wanata) posiadł bezbłędną umiejętność dawkowania efektów, wyważania point, panowania nad widownią i znalazł ironiczny dystans do swojej roli cynicznego samca. Zbigniew Zamachowski z misiowatym wdziękiem, humorem i pełnym luzem wciela się w rolę nieporadnego i jednocześnie obdarzonego zdolnością dedukcji komisarza policji Roickiego. Granemu przez niego bohaterowi bliżej jednak do telewizyjnego porucznika Columbo niż Sherlocka Holmesa autorstwa Artura Conan Doyle'a czy Herculesa Poirota od Agaty Christie.

Konwencja teatralnej "Intrygi" to krótkie sceny. Dynamiczna fabuła (liczne zwroty akcji, całe mnóstwo nieporozumień) rozgrywa się w gabinecie lekarskim, salonie i na cmentarzu. W pamięci pozostaje głównie drugi akt. Historia o kilku osobach uwikłanych w intrygę z pieniędzmi, manipulacją, pistoletem i trucizną w tle początkowo wydaje się jasna i logiczna, z czasem jednak okazuje się fałszywym tropem.



Manu Manu
Jelonka.com
26 listopada 2014
Spektakle
Intryga