Oczyszczająca psychodrama

Rozmowa z Violettą Smolińską, aktorką Teatru Śląskiego w Katowicach, odtwórczynią roli Pam w spektaklu "Jeden dzień" w reżyserii Bogdana Hussakowskiego.

Marta Odziomek / FMK / Dziennik Teatralny: W piątek premiera "Jednego dnia" - sztuki Petera Nicholsa z niemal czterdziestoletnim stażem chyba... Violetta Smolińska: Tak. Sztuka została napisana w latach 60. i my realizujemy ją dokładnie w tym określonym czasie, to znaczy: kostiumy i muzyka, wystrój wnętrza są z tamtego okresu. Umiejscawiamy ją w tych czasach, w których powstała. Zresztą reżyser, Bogdan Hussakowski, nie lubi uwspółcześniania na siłę. FMK: Sądzi pani że temat tej sztuki jest na tyle aktualny, by mógł zainteresować dzisiejszego współczesnego widza? V. S.: Temat jest bardzo współczesny. On jest nawet ponadczasowy. Jest to opowieść o małżeństwie, żyjącym z niepełnosprawnym dzieckiem i rozważania na temat ich problemów, dylematów są po prostu uniwersalne. Nie ma żadnego znaczenia, czy to dzieje się w latach 60. czy współcześnie. FMK: Proszę nam uchylić rąbka tajemnicy, jaka jest pani bohaterka i jaką rolę przyjdzie jej odegrać? V. S.: Może powinnam wpierw powiedzieć, że konstrukcja tego spektaklu jest dosyć nietypowa, ponieważ cały pierwszy akt grany jest przez dwójkę głównych bohaterów - owo małżeństwo (Ewa Kutynia - Shiela i Andrzej Dopierała - Bri) i ich córkę. Natomiast reszta postaci pojawia się w akcie drugim. Oznacza to, że najpierw mamy do czynienia z psychodramą wewnątrzrodzinną, która w późniejszym toku akcji wychodzi na zewnątrz, kiedy dołączają osoby spoza rodziny - goście, którzy ich odwiedzają (Andrzej Warcaba jako Freddi i ja) oraz matka bohatera (Maria Stokowska) - babcia niepełnosprawnej dziewczynki, którą genialnie gra Paulinkę Pytlik. Gram żonę reżysera teatru amatorskiego, w którym występuje główna bohaterka. Jestem tak naprawdę wyłącznie obserwatorką, czasem zazdrosną o sympatię, jaką mój mąż darzy piękną, młodą aktorkę, czasem inteligentnie i trafnie ripostującą zastaną sytuację...Więcej nie zdradzę, zapraszam na spektakl. FMK: W spektaklu "Jeden dzień" jest Pani również asystentem reżysera - Bogdana Hussakowskiego - jak do tego doszło? V. S.: Po prostu mi to zaproponowano. Rola Pam jest chyba najmniejsza i dlatego mam czas, aby zająć się rzeczami poza aktorskimi związanymi ze spektaklem. Nie wiem, jak Państwo rozumiecie pojęcie asystentury, bo brzmi to trochę myląco... Absolutnie nie wtrącam się w sprawy reżyserii, nie to leży w zakresie moich obowiązków jako asystenta. FMK: Proszę zatem powiedzieć, czym się Pani zajmuje w trakcie powstawania spektaklu? Co należy do Pani zadań i obowiązków? V. S.: Jestem tzw. "służbą techniczną": pilnuję, aby kostiumy były na czas, koordynuję pracę scenografa z pracowniami, dbam o rekwizyty podczas prób, zabiegam, by akustyk był przygotowany na muzyczne wizje reżysera, sugeruję plan prób, uwzględniając zajętości aktorów... Absolutnie nie mam wpływu na kształt reżyserski spektaklu. Jestem po prostu techniczną pomocą dla Bogdana Hussakowskiego, aby ten mógł się skupić na sprawach czysto artystycznych. FMK: Dziękuję za rozmowę.



Marta Odziomek, l: martao, h: mod123
Dziennik Teatralny Katowice
5 maja 2008