Odpowiedź Rozhinowi

W rozmowie z Tomaszem Miłkowskim, poświęconej księdze jubileuszowej ZASPu (opublikowanej 25 stycznia na stronie internetowej AICT), Andrzej Rozhin - użalając się nad swoim redaktorskim osamotnieniem - pozwolił sobie wyrazić opinię na temat działalności Instytutu Teatralnego.

Opinię lekceważącą i deprecjonującą nasze wieloletnie wysiłki, aby dokumentacja polskiego życia teatralnego w powojennej Polsce – której dedykowane jest archiwum Instytutu – była gromadzona systematycznie, systemowo i w jak największym zakresie. Pan Rozhin sugeruje, że Instytut Teatralny zajmuje się „tylko tym, co ktoś przyniesie” i że należałoby powołać inny ośrodek archiwalny. Otóż chciałam oświadczyć i podkreślić, że Instytut Teatralny zajmuje się bardzo pieczołowicie „tym, co ktoś przyniesie” - są to z punktu widzenia historii teatru dary bezcenne (przyniosło nam na przykład swoje archiwa domowe ponad stu artystów różnych  zawodów teatralnych), bo w sposób znakomity uzupełniające to, co do naszego archiwum trafia codziennie z teatrów, instytucji kultury różnego typu, zespołów i grup zawodowych. Pan Andrzej Rozhin nie zna naszego archiwum ani trybu pozyskiwania zbiorów. Nie wie, ile jest w nim dokumentów i pamiątek, które trafiły do nas drogą rozmów, pertraktacji, namawiań rodzin i spadkobierców. Nie zna zbiorów wydzielonych, zastrzeżonych i audiowizualnych, ponieważ interesował się tylko jednym tematem. Ale w rozmowie o jubileuszowej księdze ZASPu nie powiedział, że wszyscy autorzy publikowanych w niej tekstów historycznych, naukowych - niewspomnieniowych - spędzali w naszym archiwum wiele godzin a nawet dni. Że ogromna ilość zdjęć w książce publikowanych z naszego archiwum pochodzi.

 Nie powiedział również, że niestety nie zaproponował nikomu zrobienia merytorycznej korekty podpisów pod tymi zdjęciami i mam nadzieję, że nikt nam nie przypisze pomylenia Glengarry Glenn Ross z Albośmy to jacy tacy czy Ireny Eichlerówny z jej mniej słynną koleżanką.

W zbiorach Instytutu Teatralnego znajdują się obok siebie niesłychanie ważne dokumenty ministerialne (na przykład dokumentacja egzaminów eksternistycznych) i cudownie ulotne zapiski Sławomira Lindnera i Leonii Jabłonkówny, wspaniałe biblioteki Zdzisława Leśniaka, Augusta Grodzickiego i karty do tarrota Józefiny Pellegrini, archiwum Związku Artystów Scen Polskich i Związku Artystów Scen Polskich za Granicą, nagrania programów Mariana Hemara w Radia Wolna Europa – i że jest to właśnie dowód zaufania do miejsca, które w sposób właściwy zajmuje się pamiętaniem o teatrze i jego twórcach.
Nasze archiwum nie zadowoliło Andrzeja Rozhina. Pozostaje mieć nadzieję, że zadowala go „ZASP monumentus”.



Dorota Buchwald
Instytut Teatralny
6 lutego 2009
Portrety
Dorota Buchwald