Odrzuceni (znów) nie mają szans, czyli Polska w genach

Tym razem nie udało się skoordynować terminów, więc wybrany spektakl XV Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje", widzowie TVP Kultura obejrzą z jednodniowym poślizgiem. Nie ma jednak tego złego, co by na ciekawe nie wyszło.

Kto wdział na żywo "Ciała obce" Julii Holewińskiej, w reżyserii Kuby Kowalskiego z Teatru Wybrzeże, a następnie obejrzy ich realizację telewizyjną, ten będzie miał wrażenie, jakby oglądał dwa spektakle. W studio TVP Katowice widzowie sami decydowali o tym, co chcą w danej chwili oglądać. W wersji telewizyjnej patrzyło za nas osiem kamer, w tym jedna typu "Steadicam", czyli zamontowana na ciele operatora. W opinii Adama Łukaszka, producenta z TVP Katowice, największym problemem było wierne oddanie niuansów świata. Ważnych dla aury spektaklu, piekielnie trudnych do zarejestrowania. Ale, przy drobnych kompromisach, udało się!

Klimat rzeczywiście ma znaczenie dla wymowy przedstawienia, które zbudowane jest z elementów pozornie niemożliwych do połączenia: konkretu i metafory. Dramat Holewińskiej, mimo hybrydycznej z założenia formy, to klasyczna sztuka polityczna, rozliczeniowa. Bezpardonowa i prowokująca, od meritum poczynając, na niewybrednym słownictwie kończąc, co nie wszystkim zresztą się podobało Autorka zawarła w niej wszystkie chyba pretensje, jakimi karmi się dziś ta część Polaków, która walczyła z komunizmem, a kończy życie w poczuciu bezsensu swoich wysiłków. Uosobieniem krzywdy jest główny bohater - Adam. Wtedy niezłomny, nie uległ szantażowi służb bezpieczeństwa. Teraz opuszczony i upokarzany, bo odważył się zmienić płeć i ma na imię Ewa. Jego decyzja burzy obyczajowe nawyki dawnych kolegów, księdza wprawia w zakłopotanie,a lekarza w perwersyjne rozbawienie.

Mimo, iż historia Adama-Ewy pozostaje w centrum akcji, w moim przekonaniu to nie jest sztuka tylko o transseksualiście. To gorzki rachunek, wystawiany polskiej nielojalności i marnowaniu szans, przy zachowaniu obłudnej poprawności politycznej. W tej magmie, poczciwi, ale Inni, nie mają szans

Dlaczego tyle piszę o sztuce, skoro "Interpretacje" to konkurs reżyserów, a nie dramaturgów? Dlatego, ze Kuba Kowalski zaimponował mi swoją interpretacją tak specyficznego tworzywa literackiego. W jego spektaklu nie ma papierowej publicystyki, choć sprawy są z pierwszych stron gazet. Nie ma nachalnego czytania manifestów, choć hasła równości mają dziś na ustach wszyscy. Nie ma wreszcie zmuszania mnie, widza, do empatii dla bohatera, tylko takie ustawienie tej postaci, że reakcja na nią należy do mnie. Krótko mówiąc: to jest teatr, a nie dyskusja w telewizyjnym (nomen omen) studio. Przyjęta przez Kowalskiego konwencja teatru absurdu jest też wyjątkowo nośna , bo nadaje spektaklowi rys uniwersalizmu. A to działa!
W środę: "W mrocznym. mrocznym domu". reż. Grażyna Kania. (Studio TVP Katowice, godz. 20. 00)



Henryka Wach-Malicka
Dziennik Zachodni
14 marca 2013
Spektakle
Ciała obce