Okres piaszczysty

Koledze z seminarium, który pisał o kinie gejowskim polskim, powiedziałem kiedyś, że jego doktorat można streścić w jednym zdaniu: "Geje mają gorzej". Chyba trafiłem, bo się obraził. Polski teatr najnowszy też jest o tym, kto ma gorzej, a w tej konkurencji od zeszłego sezonu prowadzą kobiety. Większość spektakli jest o ciężkim losie kobiet. Ja nie mówię, że nieprawda, mówię tylko, że choćbym zamykał oczy, i tak by mi wyskoczyło, bo kiedyś przecież trzeba otworzyć lodówkę. Laski mają gorzej i mógłbym swoją rozprawkę zacząć od stwierdzenia, że "już w starożytnej Grecji...".

Jeśli coś nie jest sequelem i nie jest prequelem, to czym jest? W każdym razie "Trojanki" dzieją się mniej więcej wtedy, kiedy "Oresteja", w sensie trochu wcześniej: pod koniec wojny trojańskiej. Są alternatywnym wspomnieniem z tej samej imprezy. Taka była gruba, że jest parę wersji tego, co się działo po i w trakcie. Wojna, więc dobrze nie było. "Mam do zaoferowania tylko krew, pot i łzy". Wspaniały materiał dla naszych wrażliwców do dęcia w poczucie winy. Troję w tej wersji burzą jak Jerycho: dźwiękiem, ścianą dźwięku! I tak się kończy świat, nie krzykiem, lecz techno.

Mirek Kaczmarek, najbardziej zapracowany artysta teatru w Polsce, którego zajętość jest już bohaterką memów, bo pomyślcie chwilę: ile aktor wyrobi w przeciągu sezonu - pięć lub sześć spektakli? A reżyser może trzy, może - gdy jest Eweliną - cztery? Scenograf Kaczmarek nie schodzi niżej niż dziesięć, robi w sezonie dziesięć plus tytułów. Tak więc Mirek Kaczmarek, najbardziej zapracowany artysta teatru w Polsce, przechodzi ostatnio przez okres piaszczysty. W jeden weekend widziałem dwie jego scenografie zrobione na bazie piasku. Miały premierę tego samego dnia w województwach na północy: Koniec miłości w Bydzi i "Trojanki" w Gdańsku. Piasek umieszczono w miejscu niezaskakującym, to jest na podłodze. Pusta pustynia. Podobno chodzenie w piasku, bo ciężko powiedzieć "chodzenie po piasku", wymaga treningu, by było chodzeniem, a nie brnięciem w piasku.

Mirek Kaczmarek jest naczelnym twórcą spektaklu "Trojanki" w Teatrze Wybrzeże, aka Teatr Wyżebrze. Tak to przynajmniej WYGLĄDA z dystansu miesiąca. Miesiąc temu widziałem i teraz dopiero piszę, i co mi zostało w głowie, to głównie obrazy. Ubiór chóru nadaje nowy sens wyrażeniu "ubrać w worek": panie chodzą w jednym szeleszczącym ciuchu z tworzywa sztucznego, diwa na przedzie i pięć lasek z tyłu, chórek chóru. Występ Małgorzaty Gorol reaktywuje zdezaktywowany zawód staczki kolejkowej: stoi w tle i stoi, czeka na swoją kolejkę, masturbując sprzęt grający. Grekowie orkowie pożyczyli szmaty z fundacji zajmującej się starymi metalowcami.

Wydarza się święte słowo feminizmu, to na "g", wolę nie wymawiać, bo to jak u Żydów z tym słowem na "J", por. "Żywot Briana". Pomijam, że krzyczą, ale krzyk ich jest do mikroportu. Nie załapałem, jaki jest przekaz, przeczytam w "Wyborczej", czy spektakl okazuje się paląco aktualny.

Reżyser pomyślał, gdy robił obsadę. Główną tragiczkę tego zespołu, Dorotę Kolak, oraz główną komediantkę, Katarzynę Figurę, wziął obsadził po warunach. Katarzyna Figura jest tu nieużyta aż do momentu po brawach. Wcześniejszy jej pojaw w masce Hannibala jest jakiś mało wyraźny, mało trafiający. Ale ta się śmieje, która śmieje się ostatnia: gdy już wszyscy się wydramatyzowali, zgwałcili na śmierć i wypruli z flaków, a widownia wyklaskała, wparowuje Kasia, bogini z maszyny, w swojej roli życia, całe życie granej, w roli PRAWDZIWEJ KOBIETY, czyli kobiety z wyobrażeń gejów, bezinteresownej, nieskażonej realizmem.

PS W towarzystwie się mówi, że największe świństwo to przyjść na drugi przebieg spektaklu, pierwszy po premierze. Wszystkim zeszły nerwy, wszyscy skacowani. Ale gówno prawda, premiery są gorsze! Bo ja już nie wiem, na kogo mam zwrócić gały: czy aktorzy grają, czy raczej widownia. Proszę pamiętać, że na premierę przychodzą popatrzeć tak zwani koledzy, inni aktorzy, ci nieobsadzeni.



Maciej Stroiński
Przekroj.pl
25 października 2018
Spektakle
Trojanki
Portrety
Jan Klata