Opera nie na Zamku. Więc gdzie?

Ogrzewany namiot albo budynek kina Colosseum - to dwie najpoważniej rozważane tymczasowe siedziby dla szczecińskiej opery. Czasu na podjęcie decyzji jest niewiele. Kontrowersji - mnóstwo

Tymczasowa siedziba jest potrzebna na czas gruntownego remontu operowych pomieszczeń na Zamku Książąt Pomorskich. Roboty mają się rozpocząć w lipcu. Jest na to 5 mln euro z funduszy unijnych.

- Dziedziniec Zamku i skrzydło południowe staną się placem budowy - mówi Warcisław Kunc, dyrektor Opery na Zamku. - Pomieszczenia będą nieczynne przez rok, maksymalnie dwa lata. Przez ten czas musimy gdzieś grać.

Opera szuka więc na ten czas zastępczej siedziby. Potrzeby teatru muzycznego są specyficzne, placówka wystawia przedstawienia z udziałem wielu wykonawców: solistów, chóru, baletu i orkiestry. Żeby się zwracały koszty produkcji tak dużych widowisk, widownia musi mieć 400-800 miejsc (obecnie w Operze na Zamku jest ich 535).

Rozpatrywane są trzy warianty:

- adaptacja dla potrzeb Opery starej siedziby kina Colosseum;

- zakup namiotu widowiskowo-teatralnego dla Opery;

- zamknięcie placówki na czas remontu, zwolnienie zespołu i zatrudnianie tylko do konkretnych projektów.

Koszt adaptacji Colosseum szacowany jest przez Warcisława Kunca na 1,5 mln. W sali jest niezła akustyka. Zagospodarowanie kina trwałoby pół roku. Opera musiałaby zbudować tam scenę (mobilną - taką, którą potem zabierze ze sobą), z dotychczasowej siedziby przeniosłaby krzesła i część oświetlenia.

- Może tu w przyszłości mogłaby zagościć druga, musicalowa scena Opery? - marzy Kunc.

Colosseum jest dziś własnością prywatnych właścicieli. - Rozmowy są zaawansowane - potwierdza Krzysztof Jakubowski, prezes Euro Centrum Pomerania, współwłaściciela Colosseum. - Zaproponowaliśmy, że wyremontujemy miejsce pod potrzeby Opery z własnych środków. A po wyprowadzeniu się jej chcielibyśmy obiekt dalej podnajmować na cele kulturalne.

Ile placówka płaciłaby czynszu? Jakubowski nie chce zdradzać przed finałem negocjacji.

Namiot operowy jest rzeczą praktykowaną w Europie. W takim namiocie grał po pożarze zespół słynnej weneckiej Opery La Fenice.

Koszty namiotu z widownią na 600 widzów, kawiarnią, salą konferencyjną, toaletami szacuje się na 1-3 mln zł. Taki obiekt mógłby stanąć albo za Muzeum Narodowym na Wałach Chrobrego przy pomniku Adama Mickiewicza, albo na parkingu na Jasnych Błoniach.

- Kiedy się Opera z niego wyprowadzi, może dalej pełnić funkcję miejsca do prezentacji widowisk, koncertów albo centrum kongresowego - mówi Warcisław Kunc. - Taki namiot mógłby pełnić funkcję hali, której nie mamy.

Dyrektor Opery podkreśla, że niezbędna jest szybka decyzja. Zwłoka już odbija się na repertuarze. - Premiera "Grease", którą planowaliśmy na 30 kwietnia, na otwarcie naszej nowej siedziby zastępczej, przesunęliśmy już na październik.

Decyzję musi podjąć zarząd województwa do końca roku.

Dla Gazety:

Anna Lemańczyk-Białas, dyrektor Szczecińskiej Agencji Artystycznej

Trzeba byłoby sobie zadać pytanie, co dalej z Colosseum, po wyprowadzeniu się z niego Opery. Szkoda może, żeby marszałek wykładał duże pieniądze, gdyby po dwóch latach placówka miała się wyprowadzić. Może to miejsce mogłoby dalej służyć Operze jako druga scena?

Natomiast co do namiotów, to w całej Europie takie są wystawiane, znajdują się w nich hale sportowe, koncertowe, baseny. Mogą stać latami, pomieścić kilka-kilkanaście tysięcy widzów. Nawet specjalizuje się w nich szczecińska firma. Może faktycznie warto w taki obiekt dla miasta zainwestować. Po wyprowadzeniu się Opery namiot służyłby miastu, zanim powstanie hala widowiskowo-sportowa.

prof. Bohdan Boguszewski, dyrygent, kierownik Katedry Edukacji Artystycznej Uniwersytetu Szczecińskiego

Namiot? To chyba jakiś żart. Colosseum? Tam warunki będą trudne. A może zamiast się męczyć, pomyśleć na czas remontu o turnée artystycznym po Europie, regionie, np. w czasie lata po nadmorskich miejscowościach. A jakby mieszkańcy kilka miesięcy potęsknili za Operą, to ten powrót do wyremontowanego teatru byłby może jeszcze bardziej przez nich oczekiwany.



Ewa Podgajna
Gazeta Wyborcza Szczecin
26 października 2009