Opowieści o (nie)zwyczajnym szaleństwie

Kurtyna otwiera przedstawienie, na scenie panuje absolutna ciemność. Po chwili możemy przeczytać słowa porównujące człowieka do padliny. Już Arystoteles przedstawiał człowieka jako zwierzę społeczne. Co jednak, gdy społeczeństwo nie spełnia swej roli? Czy wtedy zwierzę może zmienić się w marną resztkę konającej padliny społecznej? Spektakl doskonale prezentuje właśnie ten proces, który może prowadzić już tylko do szaleństwa.

Od pierwszych chwil widzimy, że przedstawione postaci wcale nie są takie zwyczajne. Matka (Justyna Kowalska) obsesyjnie wyszukuje informacji o katastrofach i przekazuje je swojemu synowi. Mentalnie jedynie wojna w Czeczeni jest w stanie ją dotknąć. Regularnie oddaje krew, ponieważ pragnie przekazać choć resztki swojego człowieczego ciepła – symbolu życia – innym. Ojciec (Kacper Burda) przerażony kulturą masową, której produkty tworzone są niczym plastikowe butelki, próbuje włożyć jakikolwiek kawałek szkła do swoich ust. Z kolei przyjaciel ich syna, Mucha (Szymon Roszak), usiłuje zastąpić relację z kobietą – zabawą z odkurzaczem, umywalką czy nawet manekinem.

Właśnie to jest kwintesencją przedstawienia: szukanie przez bohaterów choćby najmniejszego przejawu czystego uczucia w pozbawionym „prawdziwego" człowieka świecie. Aktorzy doskonale grają z nami, dobrze odnajdując się pomiędzy świadomością racjonalności, a oddaniem się kompletnemu poczuciu szaleństwa.

Na szczególną uwagę zasługuje także nietypowa scenografia. Początkowo można było ją zinterpretować jako wizję opuszczonej planety. Później – dzięki projekcji obrazów – scena staje się pokojem, mózgiem, sercem czy krwiobiegiem. Ciekawy element stanowią wiszące telefony, z których aktorzy czasem korzystają, nadając tym samym nowe znaczenie rekwizytom. Scenografia nie tylko podkreśla nietuzinkowy charakter sztuki, ale także doskonale oddaje wiodący problem dotyczący życia postaci. Nieudolnie poszukują one ciepła i zrozumienia w drugiej osobie, jednak są w stanie zadowolić się tylko rzeczami, nadając im ludzką formę.



Angelika Lang
Tupot
19 maja 2016