Osada strachu

„Dziki" to projekt Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu, który wygrał konkurs im. J. Dormana na propozycję spektaklu, mającego być prezentowanym w placówkach oświatowych. Ideą jest poszerzenie oferty teatralnej, przeznaczonej dla szkół oraz otwarcie zespołów na występowanie poza aktualną siedzibą stacjonarną.

Tym razem osoby odpowiedzialne za projekt postawiły na utwór kontrowersyjny i odważny czyli : „Dziki" Davida Almonda i Dave'a McKeana, komiks o chłopcu, przeżywającym traumę po śmierci ojca, którego jak tłumaczy sobie sam Benjamin, „zjadły raki, rekiny czy inne zwierzęta".

I oto jako widzowie wchodzimy do królestwa Dzikiego, które mi skojarzyło się z klimatem filmu „Osada" . Minimalistyczna, leśna scenografia i pierwszy, uderzający obraz czyli biały, duży worek, w którym znajduje się jakieś ciało. Biel odrealnia śmierć, nadaje jej jakąś pierwotną niewinność. Twórcy nazwali tą inscenizację horror – story, gdyż rzeczywiście widok ubranych w kosmiczne stroje aktorów odgrywających glisty, pożerające ciało „trzeba się śpieszyć, żeby jeszcze ziemia się dobrze nie wgryzła", sprawia, że mamy ciarki i czujemy obrzydzenie. Reżyserka jednak z cudownym wyczuciem, surrealnie oddala od widzów w odpowiednich momentach tematy, będące tabu społecznym: śmierć, rozkład, trauma.

Nadaje im groteskowy klimat, dzięki czemu odczarowuje czarny strach związany z żałobą. Benjamin ( charyzmatyczny Mateusz Flis) w odruchu obronnym przyjmuje postać Dzikiego, nieco mrocznego który niczym bohaterowie kreskówek z Avengersami, wdaje się w szereg przygód, pożera insekty i walczy z wrogami, nawet z Szerszeniem. Zamiast zatonąć w rozpaczy i tęsknocie za ojcem, stwarza swój wyimaginowany świat, z onirycznymi mieszkańcami( w tej roli seniorzy – amatorzy, zaprzyjaźnieni z teatrem, którzy swoją kreacją stworzyli magiczny klimat i myślę, że zagrają w następnym filmie Larsa von Triera). Piękna oprawa muzyczna czyli Symfonia Wiosenna Benjaminna Brittena wnosi w spektakl nadzieję i światło, jest takim wzniosłym lamentem za duszą zmarłego ojca.

Wszystkie elementy baśniowego świata pozwalają chłopcu na nowo się odnaleźć, zrekonstruować stracony przez strach, niemożliwy do wytłumaczenia dla dziecka, język. Zapada w pamięć scena „dyrygowania" przez Dzikiego emocjami „ Innych" , mieszkańców osady, udaje mu się w końcu ich uspokoić i zaprowadzić metaforyczny ład.

Myślę, że reżyserce udało się stworzyć dzieło uniwersalne, wartościowe zarówno dla młodego widza, które pomoże mu usankcjonować ból, wytłumaczyć niewytłumaczalne i przerażające pojęcia abstrakcyjne, ale także widz dorosły ma niepowtarzalną szansę wejścia do świata dzieciństwa i młodości, które przypomina zarośnięty, ponury las, przez drzewa prześwituje jednak mały promień słońca, coraz większy i większy...



Justyna Nawrocka
Dziennik Teatralny Wałbrzych
16 października 2018
Spektakle
Dziki