Pan Tadeusz na dwoje aktorów

W piątkowy wieczór na widowni o połowę mniej widzów niż zazwyczaj. Wszyscy mają założone maseczki. Na pustej scenie stoją trzy stoliki, z których aktorzy zbudują podczas spektaklu zamek Horeszków, czy łoże, na którym spocznie ksiądz Robak. Niewiele tu rekwizytów, ale wkrótce zostaną one świetnie wykorzystane. Dwa kilkumetrowe pasy tkaniny i... już mamy strój Hrabiego Horeszki czy szatę Telimeny. Szable przydadzą się podczas szturmu na kuchnię i zwierzynę Sopliców. Skromna, ale pomysłowa scenografia odwołuje się do naszej wyobraźni.

Na pustej scenie stoją trzy stoliki. Niewiele tu rekwizytów, ale zostaną świetnie wykorzystane do skupienia całej uwagi na postaciach i akcji.

Inny obraz Polski

Wszyscy znamy "Pana Tadeusza", naszą epopeję narodową, w której wieszcz Adam opisuje wspaniałym trzynastozgłoskowcem piękno ojczyzny. To prawda, ale można też przeczytać "Pana Tadeusza" inaczej, odrzucić okrągłe zdania z lekcji polskiego i wnikliwiej przyjrzeć się jego treści i sensom. Wtedy zapisany w nim obraz Polski wyda się nam zupełnie inny. Bowiem za romansowo-sensacyjną fabułą i urzekającymi opisami przyrody kryje się ostry wyjątkowo celnie naszkicowany portret nas samych, toczących permanentną wojnę, gdzie spierają się wszyscy i o wszystko. Ale u Mickiewicza jest też nostalgia, jest miłość, jest sto innych rzeczy jeszcze.

Zrzuciła z piedestału

Ida Bocian potraktowała tekst z przymrużeniem oka, jej adaptacja ściąga "Pana Tadeusza" z piedestału epopei narodowej pozbawiając go patosu. Dzięki ironicznemu ukazaniu niektórych wątków, scen i postaci wydobyła ich śmieszność. Oczywiście, musiała dokonać wyboru. Niestety, scenariusz zawiera luki i skróty, niekiedy mało jasne dla osób, które nie pamiętają "Pana Tadeusza" ze szkoły lub go nie czytali. O pewnych zdarzeniach dowiadujemy się więc po fakcie, ale pomaga nam w tym narracja, którą prowadzą postacie, objaśniając swoje działania i motywacje.

Ida Bocian wybrała kilka wątków "Pana Tadeusza. Mamy m.in. spór o charty, jest historia zamku Stolnika (przybliżona przez Gerwazego Hrabiemu), najazd na Soplicowo przez Dobrzyńskich, spowiedź księdza Robaka.

Wyjątkowo trudne zadanie mieli aktorzy, którzy musieli wcielić się w kilkanaście postaci. Poradzili sobie jednak znakomicie. Bawi Jakub Kornacki jako karykaturalnie przedstawiony Rejent, zmanierowany Hrabia, zagubiony, naiwny "prostaczek" Tadeusz, a zwłaszcza jako... Zosia w scenie rozmowy z Telimeną, która zamierza wprowadzić Zosię na salony i uczy ją wdzięcznego poruszania się.

Intrygantka Telimeną

Pełna wdzięku Marta Jaszewska na scenie czuła się swobodnie i pewnie. Pozostanie w naszej pamięć jako podstarzała intrygantka Telimena - pragnąca usidlić Tadeusza czy wściekły, żądny zemsty Gerwazy Rębajło. Jej Telimeną jest zdecydowanie taka, jaką nakreślił ją Mickiewicz: dojrzała i zmysłowa. Świetna jest scena, w której wyznaje Tadeuszowi swoje uczucia i... zostaje odrzucona.

Przeniesienie na scenę utworów klasycznych wymaga nie tylko odwagi, ale też pomysłowości, ciekawego spojrzenia. Ida Bocian znalazła swój klucz do "Pana Tadeusza". Komizm sytuacyjny, świetna gra aktorów to niewątpliwe atuty tego dynamicznego i pełnego energii spektaklu, który jednak muszę to powiedzieć z przykrością trwa zdecydowanie za długo. Ale warto go zobaczyć, a po powrocie do domu zapewne sięgniemy po "Pana Tadeusza".



Grażyna Antoniewicz
Materiał nadesłany
24 czerwca 2020
Portrety
Ida Bocian