Personifikacja części intymnych

Luksusowy, aseptyczny pokój hotelowy, w którym rozgrywa się akcja spektaklu Krystyny Jandy, przypomina celę więzienną: to ciasna przestrzeń, w której bohaterowie więżą siebie nawzajem i z którego - uwikłani we własne emocje i przyzwyczajenia - nie mogą się wydostać

Poczucie bezwyjściowości potęguje łóżko w kształcie koła, będące miejscem nieporadnych prób odbudowania namiętności na podstawie jednego z popularnych poradników erotycznych – to jakby przedmiotowa reprezentacja błędnego kręgu, w którym poruszają się bohaterowie.

Scenografia w spektaklu Jandy jest uboga, ale też bardzo neutralna, nie zwraca większej uwagi. Jedyny element nieco się wyróżniający stanowi wiszące na ścianie kiczowate zdjęcie, które ukazuje parę spacerującą nad morzem o zachodzie (czy też wschodzie?) słońca. Tandetna fotografia nabiera zupełnie innego znaczenia w kontekście rozgrywającej się na scenie dramatycznej farsy dwojga bohaterów. Staje się ironicznym kontrapunktem dla tej sytuacji, prezentuje popkulturową idealizację świata, naiwność i niewinność kiczu, nieznajdujące potwierdzenia w realnym życiu.

Zarazem dopełnia się z tandetą relacji bohaterów – zaplątanych w „kicz” stereotypów oddalających ich coraz bardziej od siebie; w różnice między męskim a kobiecym postrzeganiem, które jednak okazują się w znacznej mierze pewnym społecznym, kulturowym uwikłaniem, zbiorem często wmówionych potrzeb, uniemożliwiających autentyczną relację. Bohaterowie uwięzieni w hotelowym pokoju odnajdują się w momencie, gdy te schematy, potwierdzane i odtwarzanie każdego dnia od dwudziestu siedmiu lat, właściwie zniszczyły ich relację w wymiarze emocjonalnym i erotycznym. Antidotum na taki stan rzeczy ma być zestaw ćwiczeń pochodzących z poradnika seksualnego, będącego przykładem współczesnego, zarażonego popkulturą „dyskursu” seksualnego – sztucznego, technicystycznego, operującego idiotycznym, wcale nie erotycznym językiem (jedno z ćwiczeń nosi nazwę „personifikacja części intymnych”).

Obie postacie – świetne kreacje Doroty Kolak i Mirosława Baki – są karykaturalne. Gdy je jednak zestawić, porównanie to wypada na niekorzyść mężczyzny. Kobieta wikła się tu w farsę i absurdy, ponieważ próbuje z jednej strony odzyskać dawną uczuciową intensywność związku, z drugiej – nadać mu inny wymiar i przejść na nowy etap relacji. Mężczyzna zaś pozostaje w grotesce, w kapciach i przed telewizorem, ponieważ chce by było tak, jak jest, by nic się nie zmieniło – kilkakrotnie wypowiada znajomą kwestię: „Jestem, jaki jestem”.

„Seks dla opornych” to dosyć lekkie, zabawne, niekiedy tylko dramatyczne ukazanie różnic w postrzeganiu świata przez kobietę i mężczyznę i wynikających z tego nieporozumień, z odrobiną „życiowej” refleksji. Zdaje się, że takiego teatru – rozrywkowego, delikatnie wzbogaconego o inteligentny namysł oczekuje wielu widzów, co zresztą potwierdziła bardzo entuzjastyczna reakcja publiczności. Humor obecny w przedstawieniu w pewnym momencie okazuje się jednak jałowy – zbyt wiele tutaj popularnych, generalizujących wielokrotnie powtarzanych i w gruncie rzeczy już nieśmiesznych żartów na temat kobiecości i męskości.

Spektakl Krystyny Jandy jest też jednak (czy w sposób zamierzony – czy mimowolnie?) opowieścią o tym, jak różnica płci – będąca źródłem komizmu i dramatu – okazuje się w gruncie rzeczy stwarzana przez potoczne, podsycane w codziennym życiu wyobrażenia na temat męskości i kobiecości; jak sprawia, że ludzie wikłają się we wmówione potrzeby, przez co nie potrafią czerpać radości z bliskości i erotyzmu. I przez co często też nie potrafią się rozstać: w pewnym momencie relacja bohaterów staje się coraz bardziej irytująca i zaczynamy się zastanawiać: dlaczego oni od siebie nie odejdą, po co przebywają w tym pokoju? Chyba tylko po to, by bawić widzów…

„Seks dla opornych” w reżyserii Jandy porusza ważną problematykę społecznych, erotycznych i emocjonalnych uwikłań. Pozostaje jednak na poziomie dostępnym i przystępnym dla widza, który od teatru oczekuje raczej rozrywki – i w tej kategorii jest spektaklem bardzo dobrym.   



Jarosław Błochowiak
Dziennik Teatralny Trójmiasto
6 lutego 2012
Spektakle
Seks dla opornych