Pięcioksiąg obowiązkowy

Momentami zabawny, a chwilami wzruszający. "Pięcioksiqg Izaaka" to spektakl, który powinien zobaczy każdy, bez wyjątku.
Tak przejmującego spektaklu dawno w Białostockim Teatrze Lalek nie było. "Pięcioksiąg Izaaka" to powieść autorstwa Angela Wagensteina. W Białymstoku, na scenę przeniósł ją Wojciech Kobrzyński. I zrobił to iście po mistrzowsku.


"Pięcioksiąg..." opowiada o żywocie żydowskiego krawca Izaaka Jakuba Blumenfelda. Nie było ono nudne. Bohater przeżył dwie wojny światowe i trzy obozy koncentracyjne. Żeby tego było mało, był obywatelem aż pięciu ojczyzn!

Ekipie Białostockiego Teatru Lalek udało się uczynić tę przejmującą opowieść bardzo prawdziwą, realną i namacalną. A do tego zabawną. Momentami Izaakjawi się nam niczym dzielny wojak Szwejk, innym razem jako romantyczny kochanek czy w końcu doświadczony życiem starszy pan. Ale to przede wszystkim rzecz o nieprzewidywalności ludzkiego losu w której - pod płaszczykiem żydowskiego humoru - kryją się ponadczasowe mądrości. Takie, o których każdy z nas pamiętać powinien. Tytułowy "Pięcioksiąg..." mieści się w pięciu walizkach, w które główny bohater spakował całe swoje życie. I które otwiera przed Bogiem, prowadząc z nim przy tym wyjątkowo ciekawy monolog.

Twórcy zastosowali ciekawe rozwiązania scenograficzne autorstwa Wiesława Jurkowskiego, dzięki którym mamy teatr w teatrze i scenę na scenie. Na pierwszym planie, dobiegający już kresu swojego życia Izaak (świetny Zbigniew Litwińczuk), który jest swoistym narratorem i prowadzi nas przez pięć światów wydobytych z walizek. We wspomnieniach młody Izaak (bardzo obiecujący Mateusz Smaczny) i jego bliscy, przyjaciele, ukochana (Izabela Maria Wilczewska, Alicja Bach, Artur Dwulit, Mirosław Janczuk, Jan Mlejnek, Krzysztof Piłat, Paweł S. Szymański), którzy na lekkie wspomnienie narratora zaczynają ożywiać sceny ze starych zdjęć i zakurzonych dokumentów. Robią to wyjątkowo dobrze, ale to przy okazji aktorów BTL wcale nie dziwi. Czasem wydaje się, że to aktorzy, którzy potrafią zagrać wszystko. W spektaklu jest też wykorzystana muzyka na żywo (przygotowanie Krzysztof Dzierma), która wprowadza ciekawy nastrój i świetnie uzupełnia opowieść jawiącą nam się na scenie. Koniecznie trzeba zobaczyć!



Urszula Krutul
Gazeta Współczesna
30 kwietnia 2013