Piekło to inni

Co widzimy, kiedy myślimy o piekle? Z czym nam się ono kojarzy? Czy, tak jak bohaterowie spektaklu "Przy drzwiach zamkniętych", po grzesznym życiu spodziewamy się trafić do miejsca, gdzie królować będą diabły-kaci, widły i buchające kotły?

6 grudnia 2010 roku o godzinie 19:00 w katowickim klubie Marchołt odbyła się premiera sztuki „Przy drzwiach zamkniętych”  Teatru Bez Sceny, w reżyserii Andrzeja Dopierały. Główne role grają: Iwona Fornalczyk – Inez, Jadwiga Wianecka – Stella i sam reżyser jako Garcin. Przedstawienie jest adaptacją tekstu Jeana Paula Sartre’a, francuskiego powieściopisarza, eseisty, dramaturga i egzystencjalisty.

„Przy drzwiach zamkniętych”, w oryginale „Huis clos” opowiada o trójce ludzi, którzy jako umarli, czy też jak woli nazywać ich Stella – „nieobecni”, spotykają się w piekle. Pierwszy trafia do niego Garcin, dojrzały, przystojny mężczyzna, dziennikarz, uwielbiany przez kobiety. Jako druga pojawia się Inez, kobieta poważna i wyniosła, outsiderka, niechętna do rozmowy. Na końcu do piekła trafia Stella, młoda, piękna dziewczyna, pewna swojej niewinności. Dlaczego więc wszyscy spotykają się w jednym, piekielnym pomieszczeniu, z którego nikt nie ma prawa, a może uważa, że nie chce, wyjść? Co łączy ich losy? Czy to przypadek, czy zmyślna zasadzka, która wymyślili „Oni”…?

Na te wszystkie pytania znajdziecie odpowiedź, oglądając spektakl Andrzeja Dopierały i jego zespołu. Warto wspomnieć, że reżyser jest także autorem scenografii, która moim zdaniem, zasługuje na pełne uznanie. Dzięki swej symboliczności, umowności skupia naszą uwagę na przesłaniu sztuki, która mimo intrygującej i ciekawej fabuły była jednak trochę „przegadana”… Widz ma niestety momentami wrażenie, że dialogi toczą się tutaj jak mecz tenisa stołowego – piłeczka odbijana jest z zawrotną szybkością, co po pewnym czasie męczy. Aktorzy czasem wydają się tylko czekać na odpowiedź rozmówcy, aby wtrącić swoje słowa. Sądzę, że gdyby tekst został jeszcze okrojony (byłoby cudownie), inscenizacja zdecydowanie by na tym zyskała, a nie straciła.

Mimo tego twierdzę, iż jest to przedstawienie bardzo warte obejrzenia, można by rzec banalnie – zmusza do refleksji. Być może jest nawet cichym, wewnętrznym rachunkiem sumienia każdego widza? Bo co jeśli piekło istnieje naprawdę? Co jeśli… „piekło to inni”?



Joanna Tracewicz
Dziennik Teatralny Katowice
12 grudnia 2010