Piekny świat w pięknym musicalu

"Skrzypka na dachu" zobaczymy 25 kwietnia o godz. 19 w hali Urania. Bilety w kasie hali (aleja Piłsudskiego 44). Informacja i zamówienia zbiorowe: 607 780 766, 607 120 031. Widowisko zrealizował na scenie warszawskiego Teatru Żydowskiego Jan Szurmiej, aktor, choreograf i reżyser.

Przypomnijmy, że w Olsztynie w 2010 roku przygotował ze słuchaczami III roku Studium Aktorskiego spektakl dyplomowy - "Dzieci Hioba". Premiera "Skrzypka" miała miejsce na Broadwayu w 1964 roku. Podstawą libretta było opowiadanie Szolema Alejchema (1859-1916), klasyka literatury języka jidysz. W1971 roku Norman Jewison przeniósł musical na ekran. Film dostał Oscary za najlepszą adaptację, piosenki, zdjęcia i dźwięk. Musical, podobnie jak film, do Polski dotarł w latach 80. ubiegłego wieku i od tej pory nie schodzi ze scen. Inscenizacja, którą zobaczymy w kwietniu, powstała w 2002 roku i jest grana w Teatrze Żydowskim do dzisiaj.

To jest nasze dzieciństwo

Za co Polacy kochają "Skrzypka na dachu"? - Po pierwsze dlatego, że to bardzo ładny musical, ze świetnymi piosenkami - odpowiada dr Krzysztof Szatrawski, muzykolog i kulturoznawca z UWM. - Jest to też dramat uniwersalny, opowiadający o tradycji - tutaj jest nią judaizm i sztetł, czyli małe miasteczko - i o sporze z tym dziedzictwem. Fenomen popularności "Skrzypka" bierze się stąd, że poprzez tę odpowiedź odkrywamy w tym wyidealizowanym świecie własne narodowe, niewinne "dzieciństwo" sprzed Holocaustu, sprzed Jedwabnego i sprzed "złotych żniw". Autorzy libretta użyli zresztą stereotypów, a my lubimy się posługiwać stereotypami. Tewje jest biedakiem, ale jednocześnie filozofem, który zadaje poważne pytania. To Żyd oswojony, nasz Żydek, bezpiecznie zamknięty w przeszłości, podobnie jak cały świat, w którym żył.

Autorzy musicalu przedstawili sztetł jako mityczną Arkadię. Ale każdy, kto zainteresuje się głębiej historią wschodnioeuropejskich Żydów, szybko odkryje, jak odległy od rzeczywistości jest ten sceniczny obraz. - "Skrzypek" nie jest źródłem wiedzy, ale przypomina nam o utraconym bezpowrotnie elemencie wielokulturowego krajobrazu dawnej Polski - dodaje Szatrawski.

Ostatni przedwojenny klezmer

Jan Szurmiej, reżyser "Skrzypka", przyznaje, że realizacja tego musicalu jest wyzwaniem. Do swojej inscenizacji wprowadził modlitwy po hebrajsku, których w oryginale nie ma. Ważną rolę odgrywa skrzypek. W inscenizacji Szurmieja nie jest to, jak gdzie indziej, tancerz udający muzyka. Tu skrzypek gra naprawdę kadencje, opracowane przez Leopolda Kozłowskiego. To pianista, kompozytor i dyrygent, ostatni żyjący przedstawiciel autentycznych przedwojennych klezmerów w Polsce. Opracował muzycznie sześć polskich wersji "Skrzypka".



Ewa Mazgal
Gazeta Olsztyńska
12 kwietnia 2012
Spektakle
Skrzypek na dachu