Pieniądze na współczesność

Muzeum Historii Polski na razie nie powstanie - zapowiedział wczoraj minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski podczas dyskusji "Jaka polityka dla kultury" w Fundacji Batorego w Warszawie.

Muzeum Historii Polski było jednym ze sztandarowych projektów poprzedniego kierownictwa resortu z PiS. Usytuowane w Warszawie miało prezentować historię i dziedzictwo polskie ze szczególnym uwzględnieniem dążeń niepodległościowych. Nowy minister nie wpisał jednak projektu na listę kluczowych inwestycji, co oznacza jego zamrożenie. - Nie chcę, aby Polska zamieniła się za parę lat w kraj nekropolii i muzeów - powiedział Zdrojewski, nawiązując do polityki poprzedniego szefa resortu Kazimierza Ujazdowskiego, który w ramach polityki historycznej przeznaczył ogromne środki na budowę nowych placówek muzealnych i ochronę zabytków. Podczas dyskusji z udziałem byłych ministrów kultury - Izabeli Cywińskiej i Andrzeja Celińskiego - oraz szefów kluczowych instytucji kultury Zdrojewski przedstawił założenia swojej polityki kulturalnej. Istotą zmian jest ograniczenie liczby nowych inwestycji rozpoczętych za rządów PiS i zwiększenie środków na działalność artystyczną. - Jeślibyśmy zrealizowali wszystkie projekty wpisane przez poprzednie władze na listę inwestycji kluczowych, za pięć lat zabrakłoby pieniędzy na wspieranie twórczości. Wszystko pochłonęłyby koszty utrzymania nowych placówek - tłumaczył minister. Jednym z przykładów nietrafionych inwestycji jest według Zdrojewskiego Opera Podlaska w Białymstoku, olbrzymi gmach, którego utrzymanie może pochłonąć cały budżet miasta na kulturę. - Nie przerwiemy tej i innych inwestycji, chcemy jednak je zracjonalizować, aby koszty utrzymania nie pochłonęły środków na działalność - zapowiedział Zdrojewski. Jednym z filarów polityki kulturalnej ma być edukacja. Minister zapowiedział przywrócenie we współpracy z MEN zajęć artystycznych w szkołach podstawowych, gimnazjach i liceach, tam gdzie z powodu braku środków i kadry je zlikwidowano. Chodzi o zajęcia z plastyki i muzyki, które mają być uzupełnione o nowoczesne technologie, grafikę komputerową, taniec. Ministerstwo chce, aby poprowadzili je specjaliści. - Chcemy w ten sposób pozyskiwać nowych odbiorców dla kultury, wychowywać do uczestnictwa w życiu kulturalnym - mówił Zdrojewski. Minister zapowiedział jednocześnie, że będzie dążył do równowagi pomiędzy wydatkami na ochronę dziedzictwa kulturowego a finansowaniem współczesnej sztuki. - Naszym obowiązkiem jest wspieranie eksperymentalnego teatru, filmu, plastyki. Zależy mi, aby wybitni polscy artyści, tacy jak dyrygent Michał Dworzyński, reżyserzy Krzysztof Warlikowski, Jan Klata, Grzegorz Jarzyna, plastycy Wilhelm Sasnal czy Magdalena Abakanowicz, mieli swój warsztat pracy w Polsce. Jeśli chcą swoje pomysły realizować w kraju, ja nie mogę stać z boku. W dyskusji powracała sprawa ingerencji polityków w dziedzinie kultury, do jakich dochodziło w ostatnich latach. - Władza ministra nie może być władzą cenzora. Chcę uwrażliwić polityków i samorządowców, aby nie ingerowali w działalność artystów - mówił minister. Zdrojewski zapowiedział także unowocześnioną ustawę o ochronie praw autorskich, a także nową ustawę o teatrach, która ma ułatwić zarządzanie stałymi scenami. Komentarz: Minister z artystami Bogdan Zdrojewski zaskoczył twórców i organizatorów kultury, którzy przyszli na czwartkowe spotkanie gotowi do polemiki. Tymczasem usłyszeli to, o czym od dawna mówi się w kuluarach polskiej kultury: zbyt wiele pieniędzy państwo wydaje na mury i zabytki, za mało na żyjących artystów. Zdrojewski, nie lekceważąc ochrony dziedzictwa, chce zadbać o jego powiększanie. Jest chyba pierwszym politykiem, który podkreśla znaczenie sztuki eksperymentalnej. Zamierza zatrzymać w kraju wybitnych artystów, którzy nie znajdują w Polsce możliwości rozwoju. Tym różni się od poprzedniego ministra Kazimierza Ujazdowskiego, który doprowadził do odejścia z Teatru Wielkiego wybitnego reżysera operowego Mariusza Trelińskiego. Bogdan Zdrojewski zaciągnął kredyt zaufania u artystów i publiczności. Ministrów poznaje się jednak nie po obietnicach, lecz po faktach.

Roman Pawłowski
Gazeta Wyborcza
2 lutego 2008