Pieniądze szczęścia nie dają

Wyobraź sobie źle ubranego i fatalnie ostrzyżonego mężczyznę w średnim wieku, w rozdeptanych kapciach, z obwisłymi ramionami i bez grosza przy duszy. To François Pignon. Jest taką ofermą, że gdyby był konkurs na największą pierdołę na świecie, to byłby drugi. Co prawda skończył kiedyś prawo, ale nigdy nie zrobił aplikacji, nie zdobył intratnej posady ani nie dorobił się pieniędzy.

Żona niedawno puściła go kantem jako bezrobotnego nieudacznika – przy okazji wyszło na jaw, że miała kochanka na boku już od paru lat. Jedyna posada, jaka mu się trafiła jako bezdomnemu, to chwilowe pilnowanie luksusowego mieszkania tajemniczemu i ekscentrycznemu bogaczowi.

Czy to możliwe, aby François budził ogromne zainteresowanie pięknych kobiet i wpływowych biznesmenów? Okazuje się, że tak... i że wcale nie musi mieć do tego pieniędzy: wystarczy, że będzie tylko sprawiał wrażenie, że je ma. Kiedy więc los niespodzianie zsyła mu kontrolera skarbowego, François postanawia skorzystać z okazji. Wszak wiadomo, że fiskus nie interesuje się biedakami i nieudacznikami – urzędnik szuka bogatego pana Jonville, właściciela mieszkania. Jednak naszemu bohaterowi udaje się nakłonić pana Toulouse do zrobienia kontroli skarbowej właśnie jemu, François, i jego smutne życie nabiera barw. Wszyscy nagle zaczynają go lubić i się nim interesować. Drzwi się nie zamykają. Nawet była żona znów zabiega o jego względy.

Francis Veber rysuje sylwetki postaw ludzkich w gatunku nazwanym „komedią lekką" czy też „bulwarową". Jego filmy – jest scenarzystą i reżyserem – bywały nominowane do Cesara i Oscara. Świetnie pamiętam, jakie wrażenie zrobiła na mnie „Plotka". Dyskretny humor słowny i sytuacyjny, komiczne, lecz nie karykaturalne typy bohaterów, z ulubionym niedorajdą Pignonem na czele, i pozornie lekka, zabawna treść – oto sposób Vebera na ilustrowanie najważniejszych dylematów i wartości w życiu człowieka. W „Plotce" wykpił poprawność polityczną, a jednocześnie dotknął odrzucenia, niesprawiedliwości, samotności. W „Najdroższym" rozprawia się z materializmem – pieniądze, zaiste, są najlepszym probierzem relacji międzyludzkich.

Andrzej Zieliński jest niezrównany aktorsko – z niedowierzaniem patrzyłam, jak ten przystojny twardziel o zmysłowym męskim głosie staje się na scenie nieporadnym safandułą. Jednak, zgodnie z zamysłem Vebera, emanuje z niego ciepło, szczerość, i wciąż rzuca, niby mimochodem, błyskotliwe uwagi na temat własnego życia oraz zachowań innych. Nie sposób go nie kochać! Partneruje mu cały zespół świetnych aktorów: Dariusz Dobkowski jako dwulicowy bankowiec, wspaniały i zabawny Leon Charewicz jako inspektor podatkowy Toulouse, fenomenalna Weronika Nockowska, która pod pozorem bycia profesjonalną dekoratorką wnętrz zrobi wszystko, aby się dostać do pieniędzy swoich klientów, Joanna Jeżewska, czyli „jednocześnie zła i głupia" była żona François, zmysłowa i żywiołowa Katarzyna Dąbrowska, która pojawia się w roli rosyjskiej prostytutki Olgi, a okazuje się być... ale nie będę wszystkiego zdradzać. Kipiący humorem Krzysztof Kowalewski jako Jonville koronuje ten znakomity zestaw aktorski. Dawno nie widziałam tak dobrze obsadzonego przedstawienia.
Początkowo François bawi „przemiana" otoczenia i obserwowanie obłudy „przyjaciół", którzy nie zauważali go lub pogardzali nim jako biedakiem, ale okazują mu nachalne względy jako bogaczowi. Stopniowo jednak ogarnia go niesmak i smutek. Widzowie także popadają w zadumę – nie na długo, bo muszą ciągle wybuchać lub parskać śmiechem, ale, mimo komediowej konwencji, chwilami ogarnia nas smutek. Pieniądz bezlitośnie obnaża motywacje wielu rzekomych miłości i przyjaźni.

Na szczęście Veber, oprócz gwałtownych i prześmiesznych zwrotów akcji oraz nabijania się (na przykład) ze sztuki współczesnej, serwuje widzom dawkę prawdziwego optymizmu i wiary w człowieka. Nie wszyscy są interesowni, prawdziwa miłość i przyjaźń istnieją. A tam, gdzie nie istnieją, autor zaleca sporą dawkę dystansu i humoru.



Agnieszka Kledzik
Dziennik Teatralny Warszawa
1 października 2019
Spektakle
Najdroższy