Pierwszy wstrząs

"Indukcje" Teatru Maat Projekt to iście alternatywna hybryda: performer działa obok grającego aktora, obserwujemy nagie ciało i zapośredniczone w multimedialnych prezentacjach twarze, widz znajduje się na widowni obok operatora kamery wędrującego pośród teatralnych wydarzeń, taniec zderzony zostaje ze słowem, ruch z bezruchem

Wszystkie te elementy, choć uciekały od jednoznaczności, stworzyły widowisko jednolite i konsekwentne. Wymyka się ono interpretatorom, nawet tym, którzy posiedli mistyczną wiedzę na temat greckiej hezychii, którą zainspirowany był koncept choreograficzny. Jest jednak spektaklem trzymającym w napięciu oraz - niewątpliwie - poruszającym.

Dzieje się tak za sprawą dwóch zjawiskowych osobowości. Pierwszą Personą jest Tomasz Bazan - reżyser, choreograf, performer, tancerz. Drugą Jacek Poniedziałek, aktor dramatyczny Nowego Teatru. Obaj podejmują działania "sztuki kondycji psychofizycznej": Poniedziałek wykonuje marsz-podróż po białym pasie, podróż ta - po trosze bardzo serio i niezwykle męcząca (zresztą świetnie przez Poniedziałka wykonana), po trosze z Ministerstwa Głupich Kroków - stała się dominantą zmagań aktorów Teatru Maat. Kiedy Poniedziałek wygłasza swój (znów na wpół serio, na wpół poważnie) kabaretowo-Bernhardowski monolog (o podróży!) wędrówkę odbywa Bazan - bardzo "fizyczną", męczy się i zmaga z kolejnymi jej etapami.

Obaj odbywają "indukcyjną" podróż do wnętrza siebie. Nagi Bazan penetruje swe wnętrze działaniem fizycznym: męczeniem ciała i tańcem, który w Indukcjach przybierają rysy karykaturalne, ale poważne (groteska dominowała w spektaklu). Poniedziałek, schludnie ubrany gentelman, zdaje się obnażać zakątki swojego umysłu: kołatającym się "folklorowym" zaśpiewem o "chłopcu z wioski" lub monologiem - strumieniem świadomościowym - o stereotypach, zaburzeniach obsesyjno-kompulsyjnych, Austrii, Polsce a przede wszystkim fizycznie obecnym na scenie aktorze. Na koniec gender oraz ziemia. Drugi element nadaje podróży Bazana i Poniedziałka kolejny cel i wymiar - wanitatywny. Wnętrze byłoby wówczas wnętrzem nie siebie, a ziemi, nie życia a śmierci, a obśmianie podróży w monologu - obśmianiem umierania.

Obecność motywów gender w teatrze Maat jest kwestią zawiłą, lecz koniecznie należy zaznaczyć ich obecność. Mamy bowiem w ich twórczości stałe mieszanie ról i płci. Ważną rolę w spektaklu pełni Monika Kotecka (nie tylko jako operator) - zderzona z męskim ciałem pogłębia wymiar spektaklu właśnie o aspekt płciowy. W Indukcjach ważniejsza była jednak podróż z całym swym obciążeniem symbolicznym.



Bartłomiej Oleszek
Gazeta Festiwalowa XIX Klamry
21 marca 2011
Spektakle
Indukcje