Płock

Właśnie otrzymałem wstępny program XX edycji Bydgoskiego Festiwalu Operowego, zaplanowanego od 27 kwietnia do 12 maja 2013 roku. Dyr. Maciej Figas prosił mnie wprawdzie o powściągliwość i dyskrecję, mając jeszcze nieukończone działania impresaryjne, organizacyjne i jak co roku walkę o pieniądze. Mój brak dyskrecji uzasadniam celnością otrzymanego projektu, który - miejmy nadzieję - bydgoszczanie zrealizują według założonego, jubileuszowego planu - pisze Sławomir Pietras w Angorze.

Maksymilian Węgrzyn przyszedł do Arnolda Szyfmana, do Teatru Polskiego w Warszawie, z Teatru Miejskiego w Krakowie. Na otwarcie warszawskiej sceny (29 stycznia 1913 roku), Szyfman wybrał "Irydiona" Zygmunta Krasińskiego, do którego scenografię przygotował Karol Frycz. Kilka miesięcy po premierze Węgrzyn przyjechał do Płocka. Przygotował z amatorskim zespołem 3 sceny z "Irydiona". Całość została przyjęta owacyjnie.

Prasa pisała: "Wystąpienie pana Węgrzyna w roli tytułowej dało publiczności płockiej naoczną możliwość przekonania się, co przy odpowiednich warunkach zewnętrznych, kulturze artystycznej i talencie zrobić można z roli koturnowej tego typu, co Irydion. Nasi amatorzy z miasta dzielnie wywiązali się z zadania. We wszystkich szczegółach znać było wytrawną rękę p. Węgrzyna. Dodać należy, że kostiumy, dekoracje i rekwizyty sprowadzone były z Warszawy [tak więc Maksymilian grał w kostiumie brata, projektu Karola Frycza - przyp. L. S.). Piękny żywy obraz zakończył sympatyczne nad wyraz przedstawienie. Wykonawcy i prelegent przyjmowani byli owacyjnie i zarzuceni kwiatami". Z kolei Mira Zimińska-Sygietyńska w swojej biografii odnotowała po latach: "Przyjechał ów reżyser i powiało grozą. Od razu dobrał się do naszych dekoracji. Miejscowy świat teatralny był przerażony i wzburzony, co ten pan wyprawia. Mieliśmy w teatrze salon pomalowany pięknie na bordo, a z tyłu na złoto, z boku były kotary z frędzelkami. Grało się w tym salonie tyle sztuk. A ten młody człowiek, nawet przyjemny sam biegał po drabinie i wieszał jakieś szare płótna i oblepiał papierzyskami. Wszyscy się dziwili, dlaczego tak niszczy nam tę piękną dekorację. A potem był piękny spektakl. Wszyscy siedzieli jakby przyszli na nabożeństwo, tak było cicho... Podniosła się kurtyna i coś bardzo trudnego mówili, coś dziwnego i smutnego. I smutek ten udzielił się widzom i scena była smutna w tych płóciennych szarościach i papierowych bielach, i siedzieli tak cicho z pochylonym głowami".

Po 100 latach Płockie Towarzystwo Przyjaciół Teatru nie mogło nie uczestniczyć w premierze "Irydiona" w Teatrze Polskim. Siedzieliśmy tak samo skupieni, zaczarowani urodą plastyczną spektaklu, jego poetyckością, odkrywając na nowo całą niezwykłą złożoność teatru romantycznego z wszelkimi aluzjami do Szekspira, naszych bohaterów romantycznych i do Wyspiańskiego, którego patron Teatru Polskiego Arnold Szyfman jeszcze znał. Po spektaklu dyrektor Marek Mokrowiecki i prezes PTPT Jarosław Wanecki wręczyli reżyserowi spektaklu - Andrzejowi Sewerynowi kwiaty. Być może niedługo zobaczymy jego monodram "Szekspir Forever!" w Płocku, na zakończenie cyklu Wieczory Szekspirowskie. Rozmowy trwają.



Lena Szatkowska
Tygodnik Płocki
6 lutego 2013
Spektakle
Irydion