Po dwóch stronach czarnych torów

Minimalistyczną scenografię tworzą ściany pokryte białymi, łazienkowymi, sterylnymi kafelkami. Przez środek czarnej podłogi biegną tory kolejowe, urywające się tuż przed pierwszymi rzędami widowni i dzielące scenę na dwie części. Po jednej stronie kobieta-podwładna, po drugiej mężczyzna-szef. Rozmawiają, ale żadne z nich nie przejdzie na drugą stronę torowiska. Są jakby na dwóch różnych biegunach. Od pierwszych chwil widać, że to nie będzie łatwy spektakl. Ciekawość się wzmaga. Zaczynamy.

Harper (Magda Grąziowska) to kobieta po czterdziestce z dość poukładanym życiem. Mieszka pod Londynem, ma męża, siedemnastoletnią córkę i dobrze płatną pracę w korporacji. Poznajemy ją w momencie, gdy prosi szefa (Wojciech Niemczyk) o kilka dni urlopu, gdyż chce odwiedzić umierającego ojca. Dialog przeciąga się, szef skraca dystans, lecz jest nieugięty. Jeśli Harper pojedzie, nie ma po co wracać do pracy. Kobieta mimo wszystko postanawia odbyć podróż do rodzinnego Manchesteru. Rozpoczyna się jej prywatna odyseja.

Harper to przede wszystkim sztuka o relacjach między ludźmi. O poszukiwaniu bliskości i silnym doświadczaniu jej w różnych sytuacjach, często w nieoczywisty, niedoskonały sposób. Bardzo łatwo jest utożsamić się z główną bohaterką, miotającą się z kąta w kąt, przeżywającą śmierć fałszywych złudzeń i kryzys tożsamości. Kiedy traci pracę i ukochanego ojca próbuje sobie z tym radzić rozpaczliwie szukając kontaktu z drugim człowiekiem. Obojętnie z kim- z pielęgniarką, ze znienawidzoną matką, z kochankiem z internetu, z siedemnastolatkiem spotkanym na ulicy, z przypadkowymi włóczęgami a w końcu z mężem posądzonym o pedofilię i zbuntowaną córką. Intuicyjnie próbuje uleczyć siebie poprzez relację, jednak nie przynosi jej to oczekiwanej ulgi. Akcja ślizga się między dialogami. Wątek psychologiczny wyłania się na pierwszy plan.

W spektaklu w którym subtelna gra emocji ma największe znaczenie odgrywając postać trzeba wykazać się talentem i wrażliwością. Kieleccy aktorzy sprostali temu zadaniu udowadniając, że są w znakomitej formie.

Magda Grąziowska, kreuje postać zagubionej, ekscentrycznej, niesamowicie życzliwej kobiety ze zniewalającym uśmiechem. Jej autentyczne i lekkie aktorstwo łagodzi ciężki przekaz dramatu. Ciekawie swoją rolę interpretuje Anna Antoniewicz grająca Sarah- córkę Harper. Osiąga efekt dynamizmu i wyrazistości będąc w niektórych momentach stonowana, w innych bardzo ekspresyjna.

Nie zawiódł również Wojciech Niemczyk, który z właściwym sobie czarnym humorem kreuje postać dziennikarza, który nienawidzi rodziny i znajomych, a w pracy musi zajmować się kuriozami takimi jak kradzież siedmiu drabin. Joanna Kasperek jak zawsze celuje w mocnych przedstawieniach- Alison Wooley (matki Harper) i pielęgniarki- chłodnych, majestatycznych kobiet.

Partnerami Harper są łagodni i czuli mężczyźni James Fortune- kochanek (Krzysztof Grabowski) i Seth(Artur Słaboń), który w początkowym zamyśle autora miał być głównym bohaterem, a finalnie stał się mężem głównej bohaterki. Osądzony o pedofilię musiał wycofać się z życia zawodowego. Jest przepełniony marzeniami o normalności. Jego zachowanie stanowi przeciwwagę dla szaleństw żony.
Zarówno muzyka jak i światła doskonale pozwalają wczuć się w nastrój każdej sceny. Przez większość czasu nie zwracają uwagi widza by następnie dobitnie podkreślić dramatyzm ostrymi brzmieniami i obrazami wyświetlanymi na ścianach.

Sztukę Simona Stephensa w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego od soboty można oglądać na deskach Dużej Sceny. Zarówno aktorzy, reżyser jak i widzowie podeszli z entuzjazmem do efektu końcowego. Dyrektor zapowiedział, że z pewnością nie jest to ostatni tego typu spektakl w kieleckim teatrze.



Joanna Dreczka
Dziennik Teatralny Kielce
12 października 2016
Spektakle
Harper