Poczuj zapach żużla. Czas na premierę

"Zapach żużla" to spektakl na siedmiu aktorów, trzy aktorki i jeden motor, którego silnik w kluczowym momencie zostanie odpalony. To jest sprawa fundamentalna, jeśli robi się spektakl o żużlu, to naprawdę trzeba go pokazać.

- Gdyby to była duża hala, pozwoliłbym sobie na jazdę motorem. Tu jest z tym kłopot, ale jest scena, kiedy odpalamy silnik. Być może raz, może uda się dwa razy. Nie jest to proste. Odpalić nie można na popych, a tylko za tylne koło - mówi Jacek Głomb, reżyser. 

Jacek Głomb jest dyrektorem legnickiego Teatru im. Modrzejewskiej. Do pracy nad sztuką o żużlowej legendzie namówił go dyrektor Teatru Osterwy Jan Tomaszewicz. - Dyrektor gorzowskiej sceny zaproponował mi realizację lokalnej historii - mówi Jacek Głomb. - W Gorzowie takie nieopisane przez teatr legendy są dwie, pierwsza to mieszkający tam Cyganie, a druga to żużel, który jest dla mieszkańców tego miasta jak religia. Porwała mnie ta druga, może dlatego, że sam pochodzę z Tarnowa, miasta o żużlowej tradycji. Miałem siedem lat, kiedy ojciec zabierał mnie na zawody, pamiętam też żałobę w mieście, jaka zapanowała, kiedy Unia spadła z ekstraligi. Autorką sztuki jest Iwona Kusiak, kierowniczka literacka gorzowskiego teatru, pochodząca z Zielonej Góry, miasta jeszcze bardziej żużlowego. Najpierw sama, a później wspólnie z Jackiem Głombem zaczęła poznawać miejską sportową legendę.

Rozmawiali z byłymi zawodnikami - Zenonem Plechem, Jerzym Rembasem czy Bogusławem Nowakiem, którzy święcili triumfy w złotym okresie Stali Gorzów, kiedy klub raz za razem zdobywał tytuł mistrza Polski, i ze współczesnymi mistrzami, m.in. Tomaszem Gollobem. Spotykali się z kibicami, działaczami sportowymi, a także kapelanem Stali. Badali losy Edwarda Jancarza, legendy gorzowskiego żużla, wielokrotnego medalisty mistrzostw świata i Polski. Zginął tragicznie zabity przez własną żonę. Twórcy spektaklu zapewniają jednak, że nie będzie to spektakl o Jancarzu, chociaż jego los był też inspiracją.

Nie będzie to również spektakl o Stali Gorzów czy o wojnach gorzowskich kibiców z zielonogórskim Falubazem. - To raczej opowieść będąca próbą uchwycenia specyficznej atmosfery, która towarzyszy żużlowi - mówi reżyser i zapewnia, że w spektaklu udało się oddać atmosferę świata żużla i spór między starym i nowym środowiskiem.

Jacek Głomb określa ten spektakl jako komediodramat, bez intelektualnego klucza, niezawiły. - Ma szansę trafić do szerokiej publiczności. Ja to nazywam teatrem ludowym - mówi Jacek Głomb. Podczas pracy nad spektaklem zaskoczeniem dla reżysera było to, z jak ogromnym napięciem łączy się ten sport. - Nie chodzi mi wyłącznie o ryzyko śmierci na torze. Także o alkohol i syndrom wypalenia, który dopada sportowców kończących karierę. Żużel był dla większości całym życiem, po pożegnaniu z torem nie potrafili znaleźć dla siebie miejsca. Tragiczny jest też rozdźwięk między żużlowcami, którzy święcili triumfy w okresie PRL-u, a współczesnymi. Z jednej strony mamy ludzi, którzy żyją za głodowe 700-złotowe renty, z drugiej - ludzi podpisujących kontrakty o wysokości 2,5 mln zł. Na scenie, oprócz mężczyzn, pojawią się także kobiety.

- W latach 70., 80., kiedy żużlowcy byli wielkimi sławami, ciągnęły za nimi gromady groupies, fanek pragnących ogrzać się w blasku ich kariery. Bo być dziewczyną Jancarza czy Plecha to było coś - opowiada reżyser.

Iwona Kusiak "Zapach żużla", reż. Jacek Głomb, scenografia Małgorzata Bulanda, Teatr im. J. Osterwy - Scena Kameralna, premiera prasowa - piątek godz. 20, premiera: sobota godz. 19 i niedziela godz. 17, spektakle we wtorek i środę godz. 12, w czwartek godz. 19. Bilety po 30 i 25 zł ulgowy



opr. db
Gazeta Wyborcza Gorzów
24 kwietnia 2010
Spektakle
Zapach żużla