Podróż życia
„Zabójca" to opowiedziana w nieskomplikowany sposób historia dwóch dni z życia studenta - Andrieja, który popadł w długi. Jego wierzyciel Sieka przedstawia mu propozycję nie do odrzucenia – umorzy dług, jeśli Andriej pojedzie na wieś i tam odbierze inny, większy dług (albo zabije tamtego dłużnika). Aby być pewnym, że chłopak wykona zadanie, zleceniodawca wciąga w swój plan swoją dziewczynę Oksanę. Ma ona towarzyszyć Andriejowi w podróży. Obaj niechętnie wyruszają na prowincję. Czy trzeba dodawać, że ta podróż odmieni ich życie?Co może przytrafić się dwójce nieznajomych dzieciaków, którzy jadą autobusem, aby odebrać dług? Oboje patrzą na siebie z niechęcią. On od pierwszego spojrzenia ocenia ją negatywnie: brzydka, pryszczata (ale z niezłym tyłkiem). Ona widzi w nim menela, nieudacznika, całkowite przeciwieństwo swojego przedsiębiorczego chłopaka. Tymczasem krótka, quasi-służbowa podróż przedłuża się, ich znajomość rozwija się.
Autor przemyca do swojego dramatu przemyślenia dotyczące etyki i moralności: Andriej i jego próby modlitwy do Boga, w którego nie wierzy, rozmyślania o naturze zabójstwa, na które z pewnością będzie musiał się zdobyć – wszystko to nawiązania i aluzje do znanej klasyki rosyjskiej. Tylko, że paralela nie przynosi tekstowi „Zabójcy" nic odkrywczego i sprawi wrażenie przerostu zamierzeń autora nad samym tekstem.
Jednak najdziwniejszym elementem spektaklu są projekcje – w założeniu religijne: figurki Matki Boskiej, aniołki, krzyże, pomniki nagrobne. W zamyśle miały przypuszczalnie stwarzać głębię tekstu, sugerować jego uniwersalność. Zamiast tego irytują i rozpraszają. Zdecydowanie ciekawsza jest strona muzyczna spektaklu, również muzyka na żywo: wokal Patrycji Durskieji gitara elektryczna Ryszarda Starosty. Należy podkreślić, że najmocniejszą stroną przedstawienia jest gra aktorska – skutecznie odwraca uwagę od dziwnych pomysłów reżysera.
Szkoda, że w spektaklu brak wyeksponowania tego, co mogło być jego dużym atutem – mentalności rosyjskiej. Zamiast tego reżyser starał się opowiedzieć historię dwójki współczesnych ludzi, którzy mogliby mieszkać wszędzie, w każdym kraju. niestetypołączenia tego typu (projekcje przedstawiające dewocjonalia w połączeniu z mini-koncertem rockowym) nie zdały egzaminu.
Izabela Michalska
dla Dziennika Teatralnego
20 marca 2014