Pojedynek niespełnionych prawników

Krzysztof Babicki, inscenizując "Zbrodnię i karę" w Teatrze im. Osterwy w Lublinie, nie skupił się jak większość reżyserów na starciu Raskolnikow - Porfiry. Zachował wielowątkowość powieści Dostojewskiego. Nie umieścił też akcji w konkretnym czasie

Sędzia Porfiry często bywa odbierany jako sumienie Raskolnikowa. W inscenizacji Babickiego widać to szczególnie wyraźnie. Obserwujemy pojedynek dwóch niespełnionych prawników: Raskolnikowa, który nie ukończył studiów, i Porfirego, który bardzo idealistycznie podchodził do nauki, a po kilku latach pracy poczuł się całkowicie bezradny i bezbronny. Zrozumiał, że nie jest w stanie nie tylko zmienić świata, ale nawet jednego człowieka. W ustach Porfirego (ciekawa rola Szymona Sędrowskiego) słowa: "Mam 35 lat, jestem człowiekiem skończonym", brzmią skrajnie przejmująco.

Sumieniem Raskolnikowa jest też w jakimś sensie Swidrygajłow. To kolejna świetna rola Krzysztofa Olchawy. Gra mężczyznę targanego namiętnościami, który ma do życia zdrowy dystans, nigdy nie idzie na upokarzający kompromis.

Osią całej opowieści jest jednak Rodion Raskolnikow. Mikołaj Roznerski, laureat Nagrody ZASP im. Andrzeja Nardellego, przyzwyczaił nas do ról zagubionych wrażliwców i idealistów. Tu z premedytacją i konsekwencją gra postać okrutną. Jego Raskolnikow ma wielką pogardę dla świata. Nikczemność, którą obserwuje wokół, stanowi dla niego łatwe usprawiedliwienie własnej niegodziwości.

Pancerz ochronny, którym się otacza, skutecznie nakłuwa Sonia. W ujęciu Agaty Moszumańskiej jest kruchą, pełną ufności dziewczyną. Ostatnią, która wierzy, że ludzie są z gruntu dobrzy i trzeba ich o tym przekonywać. A świat, który widzimy na scenie, jest okrutny, bliski dzisiejszej rzeczywistości. Obowiązuje prawo silniejszego, brak miejsca na sentymenty. Nastrój całości wzmacnia muzyka Marka Kuczyńskiego i ascetyczna scenografia Marka Brauna.

Babicki, ukazując małość świata, nie feruje łatwych wy- roków. Raczej próbuje się odnieść do myśli Dostojewskiego: "Zgrzeszyliście i cierpicie, ale przecież i my jesteśmy grzesz- ni. Gdybyśmy byli na waszym miejscu, być może postąpilibyśmy jeszcze gorzej".



Jan Bończa-Szabłowski
Rzeczpospolita
16 listopada 2010
Spektakle
Zbrodnia i kara