Pokój nauczycielski w słońcu dzikiego zachodu

12 kwietnia w Teatrze im. Juliusza Osterwy odbyła się prapremiera spektaklu „Kowboje" w reżyserii Anny Smolar. Na podstawie tekstu autorstwa Michała Buszewicza reżyserka, jak również ekipa aktorska poruszyli trudne kwestie zawodu nauczyciela, jego powołania i misji edukacji młodego człowieka.

Pracę nad spektaklem aktorzy rozpoczęli kilka miesięcy temu nie wiedząc, że jego premiera przypadnie dokładnie na czas ogólnokrajowego strajku Związku Nauczycielstwa Polskiego. W ich inscenizacji nie mogło więc zabraknąć improwizowanych odwołań do dzisiejszych wydarzeń protestów strajkowych. Ogromne zainteresowanie spektakl wzbudził nie tylko wśród nauczycieli ale również wśród rodziców, którym problem skostnienia systemu edukacji nie jest obcy.

Akcja spektaklu rozgrywa się w szkole bez znaczenia w dużym, czy w małym mieście w napięciu oczekującej na wizytę kuratora. Nauczyciele w tych rolach: Daniel Dobosz- nauczyciel geografii, Jolanta Rychłowska-matematyczka, Maciej Grubich- dyrektor szkoły dawniej nauczyciel WF oraz Edyta Ostojak- dobra pani ze świetlicy, rozwijająca w dzieciach umiejętności manualne, zdejmują maskę twardych belfrów i ukazują swoje prawdziwe wnętrze człowieka. Każdy z nich jest inny, ma swoją historię którą chciałby widzom opowiedzieć. Daniel - nauczyciel geografii ciągle ma poczucie, że swoją pracą niczego nie zmienia, pragnął mieć misję rozwoju pasji u młodych ludzi, a tak naprawdę powtarza wciąż te same regułki. Jest szarym niknącym w oczach człowiekiem wytartym niczym sweter, który ma na sobie. Jedyną osobą, która pragnie go wysłuchać jest plastyczka, w tej roli Edyta Ostojak, która również nie czuje się szczęśliwa, ma dosyć twardych reguł panujących w szkole, bujne kręcone włosy są jak jej dusza pełna niepokoju, która nie chce iść ciągle tą samą prostą drogą. Jako jedyna pragnie w swoich uczniach rozbudzić pasje aby podążali krętą i bujną drogą życia ale zawsze tą wybraną tylko przez siebie. Nie pasująca jak puzzel z innej bajki do szkolnej układanki uczennica w tej roli Justyna Janowska może u niej znaleźć duże wsparcie. Co tak naprawdę może czuć uczeń spętany schematami skostniałego systemu edukacji?

Na to pytanie przez cały czas spektaklu reżyserka Anna Smolar stara się odpowiedzieć dotykając najgłębszych stref ukrytych emocji młodego człowieka. Justyna spętana, jak dziki koń prerii, grubą liną nie może swobodnie się poruszać i tylko krzyk i płacz wyrażony na scenie jako mocny akcent punk kulminacyjny może wywołać pożar i oczyszczenie złych emocji.

Szkoła w spektaklu rzeczywiście płonie, podpalona przez sama panią kurator w tej roli Sonia Roszczuk, jak swojego rodzaju oczyszczenie w zgliszczach metaforycznego popiołu rodzi nowe pomysły na kreatywne zmiany w szkolnictwie. Czy są one możliwe w realizacji? Daniel czujący się jak koń pociągowy buntuje się pragnie być nieujarzmionym mustangiem, galopującym ze swoją młodzieżą po prerii pasji życiowych. Dziki mustang zostaje jednak ujarzmiony przez Dyrektora szkoły w tej roli Maciej Grubich i pod ciężkim siodłem może prosić już tylko o zwolnienie z pracy.

Zachodzi miedzy nimi ciekawa psychologiczna gra.Młody dyrektor szkoły wysportowany, elegancki, czując, że wszystko wymyka mu się spod kontroli broni się agresją i przemocą psychiczną wobec nauczyciela geografii wytykając mu niedociągnięcia, świadomie z premedytacją chwaląc przy tym pracę innych nauczycieli. Tak naprawdę sam czuje się niepewnie, nie wie czy inni uważają, że tylko potrafi dobrze wyglądać a nic mądrego nie umie powiedzieć. Zanudza wszystkich opowiadaniami ze swojego życia prywatnego licząc na akceptację a w rezultacie odnosi odwrotny skutek niechęci i obojętności.

W spektaklu niczym oddech podczas wyrywkowej odpowiedzi kartkówki pojawia się odgłos przerwy. W korytarzach zgiełk. Hałas do którego uszy mogą przyzwyczaić się tylko tym, którym dziki wrzask Indian staje się codziennością. Na przerwie można porozmawiać po prostu po ludzku jak Daniel z Edytą usiąść gdziekolwiek jak przy indiańskim ognisku zapominając o hierarchii i ustalonych zwyczajach. Edyta jednak dowiaduje się, że wszystko jednak ma swoje reguły krzesło zarezerwowane dla nauczycieli matematyki absolutnie jest tylko jej, jakby stała miejscówka kowboja przy barze w saloonie.

Relacje między nauczycielami są bardzo trudne co starannie, jak w dobrym uczniowskim wypracowaniu zaznaczył Dramaturg Michał Buszewicz. Relacje między rodzicami a ich uczącymi się w szkole dziećmi również nie są łatwiejsze. Genialna rola z pewnością najbardziej charakterystyczna, jak rewolucyjny sztandar manifestu rodzicielskiego wobec nieudolnego szkolnictwa z pewnością na długo zapadnie w pamięć widzom. Jego improwizacje odnoszące się do obecnych wydarzeń strajku, oburzenie rodziców na marazm w szkolnictwie, jak szkolny dzwonek budzi do działania. Mocne słowa padają z z ust ojca Justyny. Przemek nie wie tak naprawdę co się dzieje w szkole, kto jest ofiarą a kto sprawcą przemocy, próbuje się usilnie dowiedzieć i jedyne co może ustalić, to myśl, że ta cała układanka szkolna z niewiadomych puzzli nie jest tą, do której pasuje jego córka. Jest to świat, do którego najczęściej uczniowie nie są wstanie się dopasować ani formą zachowania, ani kolorem swojej wrażliwości, zdolności intelektualnej.

Spektakl z pewnością wart jest dyskusji nie tylko na gruncie nauczycielskim lecz także społecznym, stawiającym pytanie czy gdzieś w prerii dzikiego zachodu sięgając po rewolwer sztywnych reguł nie zabiliśmy istoty człowieczeństwa w każdym młodym człowieku jako uczniu? Czy sztywne reguły nie są tylko po to aby czuć się bezpiecznie i komfortowo nie poszukując zmian na lepsze?

Z pewnością spektakl poszukuję tej drogi, która doprowadziłaby szkolnictwo do pozytywnych zmian. Jako manifest w oczach widzów zdał egzamin na pięć z plusem.



Dorota Pogorzelska
Dziennik Teatralny Lublin
19 kwietnia 2019
Spektakle
Kowboje
Portrety
Anna Smolar