Polaków portret własny

Pierwszym spektaklem IMKI był "Opis obyczajów" Kitowicza. Pozycja zaskakująca, jak na prywatną scenę. Rok kończy równie ambitnie - "Dziennikami" Gombrowicza. Ten teatr ma przestrzeń, która jest warta, żeby w niej grać, żeby tu być i spotykać się z publicznością - mówi o scenie przy ul. Konopnickiej 6 Mikołaj Grabowski

Właśnie tu reżyser związany od lat z krakowskimi scenami przygotował w marcu pierwszą premierę teatru IMKA (nazwa nawiązuje do mieszczącej się tam przed laty legendarnej siedziby stowarzyszenia YMCA) „Opis obyczajów 3” Jędrzeja Kitowicza. Teraz wystawia „Dzienniki” Gombrowicza z rewelacyjną, krakowsko-warszawską obsadą. Obok Iwony Bielskiej i Jana Peszka na scenie staną m.in. Magdalena Cielecka, Piotr Adamczyk i Tomasz Karolak.

Ten ostatni także w roli dyrektora artystycznego, a więc człowieka, który kształt IMKI wymyślił. I realizuje go na przekór powszechnej opinii dotyczącej scen prywatnych.

Klamra z obyczajów

Karolak – jeszcze na początku 2010 roku kojarzony z repertuarem lekkim, serialowym – okazał się dyrektorem z ambicjami daleko wyrastającymi poza jego aktorski wizerunek.

Kiedy otwierał swój teatr, zapewniał: IMKA to głos pokolenia 40-latków. Jej repertuar jest przeznaczony dla publiczności, która szuka czegoś więcej niż bezrefleksyjnej rozrywki.

W ciągu dziesięciu miesięcy zaproponował widzom cztery spektakle. Dwa współczesne – „Sprzedawców gumek” Hanocha Levina i rockowy monodram „Ja” w wykonaniu Arkadiusza Jakubika. Klamrę stanowią jednak teksty klasyczne. – „Opis obyczajów 3” księdza Jędrzeja Kitowicza na początek i zamknięcie roku „Dziennikami” Witolda Gombrowicza to fraza, która wiele w sobie mieści. I wiele mówi – komentuje Grabowski.

Skoro „problem Polski”, jak zauważa reżyser, prześladuje nas na co dzień, potrzebą chwili jest refleksja na temat rodzimej świadomości, potrzeb, lęków i fobii. Naszych zadr, ale też wspaniałych „miękkich” dusz. – Tekst Kitowicza jest spojrzeniem Polaka z XVIII wieku. Gombrowicz opowiada o człowieku wieku XX, zbudowanym przez doświadczenia wojenne. Wciąż w nas tkwiącym – zapewnia Grabowski.

– „Dzienniki” mówią o ważnych sprawach, dotyczących nie tylko nas Polaków, ale też nas ludzi – podkreśla Jan Peszek. Jego zdaniem, reżyserowi udało się wydobyć z Gombrowicza nowe tony – osobiste, tłamszone obiegową opinią o pisarzu: prowokatorze atakującym polskość i nieomal przypisaną jej prowincjonalność.

Przebojowy Gombrowicz?

Premiera „Dzienników” odbyła się we wtorek. Ale bilety wyprzedano już do końca stycznia. To nie tylko efekt pędu szkolnych wycieczek na adaptację lektury. Magnesem są nazwiska aktorów. – Nie ma co ukrywać: Gombrowicz jest elitarny. Nie każdy, kto przyjdzie na Magdę Cielecką, zaakceptuje samego autora – komentuje tę sytuację Peszek. – Może tu dochodzić do pewnych kolizji , ale my się tego nie boimy, bo wiemy, co mamy do zrobienia – dodaje.

Niezależnie od tak dużego zainteresowania Mikołaj Grabowski apeluje: – Budowanie ambitnego repertuaru wymaga choćby minimalnego wsparcia. Może po roku działania państwowi mecenasi życzliwym okiem spojrzą na działalność IMKI. Niechby od stycznia teatr nie musiał się martwić choćby o utrzymanie budynku. Resztę zdobędzie od prywatnych sponsorów.



Jolanta Gajda-Zadworna
Zycie Warszawy
22 grudnia 2010
Spektakle
Dzienniki