Polska w Teatrze Chatelet

Opera Bałtycka z Gdańska i Opera Nova z Bydgoszczy zostały wyróżnione przez Francuską Akademię Płytową Złotymi Orfeuszami. W ubiegłym roku Grand Prix przyznano wydawnictwu fonograficznemu Dux za "Opera Omnia" Mikołaja Zielińskiego. W 1991 roku Złotego Orfeusza otrzymała śpiewaczka Ewa Podleś za recital arii operowych wydanych przez wytwórnię Forlane, ale w tym roku po raz pierwszy dwie polskie instytucje artystyczne zostały uhonorowane tą najbardziej prestiżową w Europie nagrodą w dziedzinie nagrań muzyki poważnej

Theatre du Chatelet. Z oszklonego foyer widać wieże katedry Notre Dame i zniszczonego w czasie rewolucji kościoła Saint Jacques. Samo serce Paryża. Imponujące wnętrza teatru. Cztery poziomy balkonów. Wszystko w kolorze złota i purpury. W takiej scenerii odbywała się gala wręczania nagród. Academie du Disque Lyrique to instytucja od pięćdziesięciu pięciu lat nagradzająca za najciekawsze i najbardziej twórcze rejestracje na płytach utworów muzyki poważnej. Złote Orfeusze Akademia może przyznawać w około czterdziestu kategoriach "sztuk lirycznych" za wybitne osiągnięcia w dziedzinie edytorstwa dzieł muzycznych - od opery, interpretacji, po pieśni sakralne. Może, ale nie musi. W tym roku przyznano dwadzieścia pięć wyróżnień, choć jak oświadczył Clym - przewodniczący Akademii, postać legendarna w kręgu twórców i krytyków muzyki poważnej na świecie - "był to rok wyjątkowo bogaty w wielkie i interesujące wydarzenia". Tym większy zaszczyt dla polskich instytucji.

Niezwykłe przedsięwzięcie z Bydgoszczy

Jako pierwszy z grupy wyróżnionych na scenie pojawił się Maciej Figas, dyrektor Opery Nova. Odebrał Złotego Orfeusza - Grand Prix od Josepha Loseya, za - jak to ujęto w uzasadnieniu - "wybitną inicjatywę audiowizualną, którą było nagranie na DVD opery "Manru" Ignacego Paderewskiego". Jest to rejestracja bydgoskiej inscenizacji opery w reżyserii Laco Adamika, pod muzycznym kierownictwem Macieja Figasa, z udziałem chóru, baletu i orkiestry Opery Nova w Bydgoszczy, ze scenografią Milana Davida i w choreografii Janiny Nierobskiej. Po uroczystości w kuluarach Teatru Chatelet Maciej Figas mówił o tym, jak doszło do inscenizacji tego dzieła wielkiego mistrza i patrioty.

- Nowatorstwo polegało na tym, że po raz pierwszy utrwaliliśmy w technice DVD jedyną operę Ignacego Jana Paderewskiego "Manru". Nikt tego przed nami nie zrobił, więc jesteśmy niezwykle dumni z tego, że Academie du Disque Lyrique dostrzegła naszą inicjatywę i nasz wysiłek. Dalej Maciej Figas wyjaśniał, jak doszło do tego, że opera z Bydgoszczy wybrała właśnie ten utwór.

- To nie jest łatwe pytanie. Muszę się przyznać, że zadziwiła mnie pewna aura wokół tego dzieła, która od wielu lat je otacza, jako dzieła pięknego, ale trudno przyswajalnego. Ku swemu zaskoczeniu odkryłem tam wiele piękna, które próbowałem pokazać w inny, nowy sposób. Myślę tutaj o pewnych skrótach, o nowym podejściu zarówno od strony muzycznej, jak i libretta. Napisane przez Alfreda Nossiga - przetłumaczyliśmy je na nowo. Dokonał tego Roman Kołakowski. Myślę, że z tym nowym tekstem to dzieło jest znacznie lepiej przyswajalne dla dzisiejszego widza. To nowatorstwo zostało dostrzeżone i docenione przez Akademię, o czym na scenie Teatru Chatelet mówił Pierre Berge, prezydent honorowy Opery Narodowej w Paryżu.

Orphee du Prestige de l'Europe

Tak brzmi oficjalna nazwa Złotego Orfeusza, którym uhonorowano Operę Bałtycką z Gdańska za dzieło "Madame Curie" Elżbiety Sikory wystawione w reżyserii Marka Weissa z Anną Mikołajczyk w roli tytułowej - Marii Skłodowskiej-Curie, z Pavlem Skalubem, z udziałem chóru i orkiestry tejże opery pod batutą Wojciecha Michniewskiego.

- Oczywiście to duże wzruszenie i cieszę się bardzo, że mogło do tego dojść, iż Anna mogła przyjechać i zaśpiewać tutaj na żywo. To pierwszy krok do tego, aby rzeczywiście stanęła na tej scenie - przyznała autorka i kompozytorka Elżbieta Sikora.

Występ Anny Mikołajczyk, gdy swoim powodującym dreszcze wzruszenia sopranem śpiewała o śmierci męża Pierre'a, o tym, że rzeczy po nim pozostały, a jego już nie ma, został przyjęty gorącymi oklaskami. Emocje sięgnęły zenitu także z powodu przejmujących słów arii. Po zakończeniu ceremonii artystka zbierała zasłużone gratulacje od publiczności, którą w większości stanowili krytycy muzyczni, wydawcy płyt oraz ludzie związani ze światem muzyki lirycznej.

- Przeżycie wielkie i przyjemność występować w tak zacnym teatrze. No i na takiej uroczystości, która wieńczy naszą pracę. To duża satysfakcja. Dla mnie dodatkową trudnością był brak orkiestry. Z kolegą pianistą spotkałam się dzisiaj, na kilka godzin przed występem. Rzeczywiście, to inaczej brzmi tylko z fortepianem, chociaż też ciekawie - przyznała Anna Mikołajczyk.

"Madame Curie" spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem Akademii, co podkreślali obecni na uroczystości wręczenia nagród jej członkowie. Dla Danuty Grochowskiej - zastępcy dyrektora Opery Bałtyckiej w Gdańsku - było to zwieńczenie długiego pasma wysiłków i wynik bezinteresownej pomocy wielu ludzi.

- Mam wrażenie, że historia zatoczyła koło. Pamiętam, że gdy kilka lat temu zaczynaliśmy prace związane z projektem wystawienia opery Elżbiety Sikory, to najpierw walka odbyła się o to, aby premiera odbyła się w Sali UNESCO w Paryżu. Było to możliwe w 2011 roku dzięki zaangażowaniu się pana ambasadora RP przy tej instytucji. Pierwsze marzenie się spełniło - powiedziała Danuta Grochowska. - Drugie marzenie to było wydanie płyty DVD. I to też się udało dzięki zaangażowaniu wielu osób i instytucji - Ambasady RP, Instytutu Polskiego w Paryżu i Radia Gdańsk umożliwiającego nam nagrania. Trudno mi wymienić wszystkich. Nigdy się nie spodziewaliśmy, że dostaniemy Złotego Orfeusza.

Danuta Grochowska na koniec rozmowy dodała: - Muszę się przyznać, że po premierze przyszedł do nas sekretarz Akademii i powiedział, żebyśmy operę koniecznie nagrywali, bo to jest tak wyjątkowe dzieło, że musi być utrwalone.

Danuta Grochowska wspomina, że te słowa stały się dla osób związanych z produkcją "Madame Curie" bodźcem i motywacją do tego, aby utwór Elżbiety Sikory bezzwłocznie nagrywać. W kuluarach można się było dowiedzieć o dalszych planach Opery Bałtyckiej. Przygotowywane jest kolejne dzieło, także związane z Francją, z jednym z bardziej krwawych momentów w jej dziejach, z Wielką Rewolucją Francuską. A główne arie ma śpiewać również Anna Mikołajczyk.

Wielki sukces, bo wśród nagrodzonych były opery wykonywane przez wielkich artystów i słynne orkiestry, takie jak London Philharmonic Orchestra, Metropolitan Opera, Wiener Philharmoniker. O tym, że aż dwie polskie instytucje artystyczne zostały wyróżnione, głośno było w Paryżu na wszystkich poziomach kręgów muzycznych. Pani w okienku przy wejściu dla aktorów nie dała się długo przekonywać, że jako polski dziennikarz chcę wziąć udział w tej gali.

- Wiem, wiem. Dwie polskie opery dostały Orfeusze - powiedziała, wpuszczając mnie do Teatru Chatelet przez scenę.



Marek Brzeziński
Tygodnik Angora
3 lipca 2013