Pomoc domowa = pomoc do wszystkiego

Początek roku 2018 – tak jak rok poprzedni - dodał do repertuaru Teatru Polskiego w Bielsko-Białej nową farsę. Nazywa się ona „Pomoc domowa" Marca Camolletiego i jest to druga część kultowego już „Boeing Boeing". Jak powszechnie wiadomo małżeńskie zdrady niejednokrotnie bywały (i nadal są) jednymi z najpopularniejszych tematów komedii – rozbawią niemal każdego widza. W podobnych sztukach zawsze znajdzie się jakiś powód do uśmiechu.

Małżeństwo z długoletnim stażem udaje się w „odwiedziny i delegacje", w efekcie czego Norbert (Grzegorz Sikora) i jego żona Olga (Marta Gzowska-Sawicka) spędzają weekend osobno. W rzeczywistości jednak oboje umawiają się ze swoimi kochankami. Problemem okazuje się fakt, że na miejsce spotkań obydwoje wybierają własne mieszkanie. I tak oto Nadia (Anita Jancia-Prokopowicz) – pomoc domowa Norberta i Olgi - spędza całą noc na zapobieganiu „katastrofie komunikacyjnej", co prowadzi do wielu niespodziewanych wydarzeń.

„Pomoc domowa" to, jak już zostało wspomniane, kontynuacja historii Nadii – sprytnej i cwanej sprzątaczki. Jednakże nie trzeba znać historii „Boeing Boeing", by odnaleźć się w tym spektaklu, bowiem Camoletti stworzył drugą część na tyle sprawnie, że funkcjonuje jako odrębne dzieło - tak samo zabawne jak pierwsza część, o ile nawet nie zabawniejsze. Humor nie jest na szczególnie wyszukanym poziomie, a i wartka akcja nie należy do skomplikowanych, bowiem cel tej sztuki tkwi w rozbawieniu publiczności, by zapomniał o życiu poza teatrem, co też się udaje.

Największym plusem „Pomocy domowej" nie jest scenariusz sam w sobie, tylko to, w jaki sposób został odczytany i urozmaicony przez pierwszorzędną grę aktorską utalentowanych artystów Teatru Polskiego. Bielscy aktorzy z Teatru Polskiego po raz kolejny udowodnili, że czują się bardzo dobrze w odgrywaniu farsy. Anita Janci-Prokopowicz w swojej kreacji stereotypowej, trochę kiczowatej, a jednocześnie twardej i stanowczej Rosjanki, każdym zdaniem doprowadzała publiczność do śmiechu. Widać, że bardzo dobrze odnalazła się swojej roli, dzięki czemu nawet samo wymowne spojrzenie i mimika twarzy wystarczyły, by rozbawić widza. Pozostali aktorzy także stanęli na wysokości zadania, jakim było umilenie wieczoru widzowi. Romans Olgi i Marka (Piotr Gajos) i kontrastujące charaktery ich postaci były źródłem wielu przezabawnych sytuacji. Nie inaczej sprawa się miała w przypadku Mai (Maria Suprun) i jej namiętności z Norbertem.

Tłumaczenia tekstu na język polski podjął się Bartosz Wierzbięta, który zdecydował się na przeniesienie akcji w polskie realia. Akcja toczy się w Łodzi, „delegacja" Norberta spowodowana nieszczęsnymi śledziami powinna się odbyć w Szczecinie, a Olga udaje się w „odwiedziny" do swoich rodziców w Warszawie. Dzięki podobnemu zabiegowi dialogi momentami są jeszcze zabawniejsze, ponieważ wzbogacone zostały grami słownymi, przejęzyczeniami i nieporozumienia z powodu różnic językowych między polskim a rosyjskim.

Scenografia przypomina mieszkanie nowobogackiej rodziny - nowoczesne i przytulne mieszkanie głównych bohaterów wypada naturalnie i pasuje do strojów bohaterów: eleganckich sukienek oraz dobrze skrojonych garniturów. Na scenie znajduje się wiele drzwi, które stają się tłem dla dynamicznej i gwałtownie zmieniającej się akcji.

Jeśli tylko ma się wolny piątkowy wieczór, warto sprawdzić czy nie ma przypadkiem miejsc na bielski pokaz „Pomocy domowej". Jest to idealny sposób na odstresowanie się po ciężkim i stresującym tygodniu. Poza tym - śmiech to zdrowie, więc najwyższa pora zainteresować się swoim własnym i zamiast czekać na termin z NFZ, lepiej wybrać się do Teatru Polskiego na ich najnowszą farsę. Gorąco polecam.



Jan Gruca
Forum Młodych Krytyków DT
5 marca 2018
Spektakle
Pomoc domowa