Pora na Allena

Już dziś, 18 grudnia o godzinie 18.30 na Scenie Kameralnej Teatru Śląskiego w Katowicach odbędzie się premiera spektaklu "Zagraj to jeszcze raz, Sam" w reżyserii Grzegorza Kempinsky\'ego. Spektakl powstał według tekstu Woody\'ego Allena zatem kto lubi klimaty panujące w jego filmach z pewnością powinien koniecznie wybrać się na tę sztukę. Poniżej prezentujemy rozmowę z reżyserem spektaklu.

Marta Odziomek: Już dziś premiera spektaklu „Zagraj to jeszcze raz, Sam”, tekstu autorstwa Woody’ego Allen’a. Od ostatniej Pańskiej realizacji na deskach Teatru Śląskiego minęło sporo czasu. Proszę przypomnieć jaki to był spektakl?

Grzegorz Kempinsky:
To była „Jordan” – monodram w wykonaniu Ewy Kutyni, którego premiera odbyła się w ubiegłym sezonie (marzec 2009). „Zagraj to jeszcze raz, Sam” pod względem gatunkowym plasuje się zatem na zupełnie przeciwstawnym biegunie. 

M. O.: I dlaczego ten Woody Allen?

G. K.:
No właśnie dlatego, żeby zrobić spektakl, który odbiegałby zarówno treściowo i emocjonalnie od „Jordan”. Sądzę, że trzeba się cały czas rozwijać, a nie, odcinając kupony od poprzednich dokonań, tkwić ciągle w tym samym miejscu. Szukam cały czas nowych tekstów, które mogą mnie w jakiś sposób rozwinąć, zainspirować. 

M. O.: Ma Pan jakieś kryteria doboru tekstów?

G. K.:
Dużo czytam i po prostu – albo coś mi się podoba, albo nie. Najwięcej czasu poświęcam właśnie na czytanie bardzo wielu sztuk. Te wybrane wpisuję sobie do mojego brulionu i jak przychodzi odpowiedni czas, to wybieram z niego właściwą sztukę, dopasowuję ją pod kątem zespołu aktorskiego, miejsca i czasu. Do tego Woody’ego Allen’a przymierzam się prawie od piętnastu lat! I właśnie przyszła pora, aby zmierzyć się z jego tekstem na scenie. 

M. O.: Ale reżyserował Pan chyba wcześniej jakieś inne dramaty Allena? 

G. K.:
Tak. Wyreżyserowałem dwukrotnie „Boga” – w Teatrze im. Osterwy w Lublinie i w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu.

M. O.: Jak przebiegały prace nad spektaklem? 

G. K.:
Zwykle na moich próbach krótko trwają próby czytanie. Od razu chcę bowiem zderzyć aktora z tekstem, sytuacją i drugim aktorem. Tekst Allena jest specyficzny – z jednej strony nie ma tu gagów sytuacyjnych, bo jest to intelektualna komedia, gdzie humor tkwi przed wszystkim w warstwie słownej, ale – z drugiej strony – jednak dużo się dzieje również w sferze gestu, ruchu. Bohater cały czas się porusza, sytuacje, w jakich się znajduje niosą jakiś emocjonalny ładunek. Aktorom czasem wydaje się, że jak stoją i do siebie mówią to w zupełności to wystarcza. A to nieprawda. Za słowem aktora musi pójść gest, mimika, musi zmienić się jego konfiguracja w przestrzeni. Teatr to sztuka wielu elementów – słowo mówi jedno, gest drugie, muzyka trzecie – z nich rodzi się jakaś wartość nadrzędna. Tworzenie spektaklu to bardzo długi i żmudny proces.

M. O.: Tekst „Zagraj to jeszcze raz, Sam” bawi się konwencjami – główny bohater Alan żyje w kilku równoległych światach, co daje możliwość na zorganizowanie kilku różnych poziomów spektaklu.

G. K.:
Zgadza się, Alan nie żyje jedynie w swoim zamkniętym świecie, gdyż, oprócz świata scenicznego, który również jest wielowarstwowy, jest jeszcze świat polegający na dialogach z widownią. Pojawia się zatem metateatralność, którą wykorzystujemy w spektaklu. Główny bohater przełamuje konwencję czwartej ściany w trakcie swoich monologów wewnętrznych. Idąc za duchem autora tekstu, wykorzystujemy wielowarstwowość tego spektaklu. Zatem obok retrospekcji, fantazji, wyobrażeń aranżujemy rozmowę bohatera z widownią, przemycamy w jego monologach odwołania do rzeczywistości pozascenicznej, do aspektów powstawania samego spektaklu. Alan rozmawia z widownią, obnaża machinę teatralną, pokazuje, że nie jest sam na scenie.

M. O.: Alan żyje w świecie filmowych klisz, stąd jego fantazje często przypominają sceny filmowe.  W jaki sposób pokazane to zostaje na scenie. 

G. K.:
Jest w sztuce kilka cytatów z filmów kina amerykańskiego. Próbowaliśmy pójść za ciosem i wykorzystać w trakcie trwania tychże scen odpowiednią muzykę, kostiumy. Gramy je również w takiej stylistyce – inspirujemy się tradycją czarnego kina amerykańskiego.

M. O.: Chyba lubi pan teatr kameralny.

G. K.:
Tak się ostatnio złożyło, że pracuję częściej na Scenie Kameralnej. Chyba rzeczywiście lepiej się tam czuję. Scena Kameralna Teatru Śląskiego jest specyficzna, gdyż nie jest to scena pudełkowa, ma sześć wejść i jest o tle trudna, że trzeba grać na kilka stron. Dlatego też bardzo lubię na niej ekperymentować, razem z aktorami tworzyć spektakle, gdyż taka scena daje mi możliwość wielu rozwiązań scenicznych. 

M. O.: Ostatnio odbyło się dwusetne przedstawienie bardzo popularnego spektaklu „Oskar i pani Róża”... 

G. K.:
Spektakl ten na pewno nabiera nowych kolorów, gdyż jest on żywą materią, natomiast pierwotny szkielet zostaje zachowany, aktorzy od niego nie odstępują Mogę tylko powiedzieć, że jestem zaskoczony sukcesem i powodzeniem tego spektaklu, ale oczywiście bardzo jestem z tego powodu szczęśliwy. 

M. O.: Dziękuję za rozmowę. 



Rozmawiała Marta Odziomek
Dziennik Teatralny
18 grudnia 2009