Powrót aktora

Łukasz Lewandowski to aktor znakomity. Nieustępliwy, dociekliwy, sobie samemu stawiający najwyższe wyzwania. Pamiętam, kiedy w końcówce lat 90. grywał w Narodowym.

Świeżo upieczony absolwent warszawskiej Akademii Teatralnej dostawał może nie główne role, a jednak bardzo znaczące. Pamtętarago z przedstawień Jerzego Grzegorzewskiego jako tego, który w lot czytał sceniczne znaki mistrza. Oraz z "Traktatu o marionetkach" - małego arcydzieła Henryka Tomaszewskiego, gdzie stworzył fenomenalny duet z Krzysztofem Wakulińskim. Wydawało się wtedy, że Lewandowski stworzy dla siebie wąską, ale własną niszę. Był na dobrej drodze. Potem teatr go rozczarował. Szukał więc tu i ówdzie. Nie znajdował. Dlatego z radością dowiedziałem się, że Łukasz Lewandowski powraca, bo nie powinno być nas stać, by na dobre stracić z oczu takiego aktora. Tytuł jakby me z tej bajki. Słyszałem kiedyś o.W obronie jaskiniowca" i opis nie wzbudzał raczej zaufania. Lewandowski wraz z litewskim reżyserem przerobił tekst Roba Beckera, próbując znaleźć w nim jak najwięcej. "Jaskiniowiec" na pewno będzie miał swoją publiczność. Powrót na scenę, okupiony ciężką uczciwą pracą, zatem się Łukaszowi Lewandowskiemu powiedzie. A jednak oglądałem jego spektakl z mieszanymi uczuciami. Jaskiniowiec" zdaje mi się tekstem nie na miarę aktora. Sklejony z klisz myślowych i stereotypów jest samograjem, pisanym i granym ku uciesze spragnionej rozrywki publiki. A Lewandowski jest człowiekiem z innego świata. "Jaskiniowiec" każe mu przez dwie i półgodziny bycia na scenie oszukiwać samego siebie. Owszem, jest warsztatowym ćwiczeniem. Tyle że ten akurat aktor najtrudniejsze egzaminy ma już za sobą. Teraz pozostał mu jeszcze jeden test Na nowo znaleźć sobie miejsce w teatrze, uwierzyć z powrotem, że to wciąż ma sens. "Jaskiniowiec" to pierwszy krok. Drugi należy do teatrów. Powtarzam, nikt nie powinien pozwalać Łukaszowi Lewandowskiemu na bycie poza nawiasem.



Jacek Wakar
Dziennik Gazeta Prawna
25 listopada 2009
Spektakle
Jaskiniowiec