Prawdziwe oblicze przyjaźni

Spektakl Lubuskiego Teatru „Sztuka" w reż. Roberta Czechowskiego jest analizą relacji. Skondensowaną opowieścią o ludziach, których charakteryzuje odmienne spojrzenie na rzeczywistość. Jest obrazem z pozoru prostej, płynnej, nawet zgodnej przyjaźni. Bezpiecznej przystani dla, jak się okazuje, bardzo różnych od siebie jednostek.

Nieistotne wydarzenie stanowi punkt zwrotny w ich relacji. Widz staje się świadkiem operacji na otwartym sercu. Oto Serge (Wojciech Romańczyk) młody, nowobogacki lekarz wydaje fortunę na obraz. Nic w tym może dziwnego i zaskakującego, ale sprawa urasta jednak do rozmiarów dramatu antycznego. Nowy nabytek przyjaciela oburza Marca (Robert Kuraś), który swoim rozczarowaniem próbuje zarazić Yvana (James Malcolm), skupionego jednak bardziej na swoich osobistych problemach.

Scenografia, dodająca intensywności emocjom, przypomina pokój nastolatka z lat '90. Moc świateł z neonowymi lampkami, siła muzyki i wystylizowane wnętrze intensyfikują odbiór sytuacji (scenografia: Adam Łucki, opracowanie muzyczne: Damian-neogenn-Lindner, światła: Piotr Pawlik). Nonszalancki styl podejmowania gości (w szlafroku) pozwala ulokować „świeżego" właściciela obrazu w kategorii osoby zwracającej na siebie uwagę głównie faktem posiadania. Obraz, którego rola w spektaklu jest naczelna, choć fizycznie nieobecny, wywołuje odmienne próby interpretacji. Serge doszukuje się w białym płótnie głębi, Marc udowadnia jego bezsensowność, Yvan poddając się fali, przechodzi raz na jedną, raz na drugą stronę. Snobistyczny Serge przekonuje o wyjątkowości dzieła, podkreśla znaczenie jego autora, materialnej wartości, aby przejść mimowolnie do podkreślenia własnej potrzeby posiadania. Ta argumentacja irytuje Marca, dla którego nie tyle dzieło jest przyczyną sporu, ile ignorancja wobec jego opinii, jako przyjaciela. Pogubiony Yvan przygnębiony osobistymi problemami staje się bezsilną marionetką.

Wieloletnia przyjaźń zostaje poddana próbie przetrwania z powodu... zakupu obrazu.

Atmosfera zagęszcza się, staje się wręcz ciężarem dla uczestników dyskusji, ale i dla widza. Istota problemu być może jest żadna, ale doprowadza do rozerwania worka z kompleksami, problemami, zaszłościami. Stajemy się świadkami rozdrapywania ran. Aktorzy emocjonalnie angażują widza sprawiając, że czuje się niemym uczestnikiem wydarzeń. Problemem jest obraz. Ale czym jest sztuka? Czy nie jest to indywidualna interpretacja dzieła? Czy nie jest to pozbawiona ram forma wyrażania siebie? Czy nie jest to dowolność w odbiorze utworzonych przez artystę dzieł? Czy to nie jest lustrzane odbicie naszych emocji w przedmiocie, który dla jednych jest obiektem fascynacji a dla drugich absolutnym kiczem? Zagłębiamy się w pokrętną analizę oblicza sztuki. Sztuki o prawdzie.

Aktorzy fantastycznie budują relację z widzem, i łączą problematykę z wątkami komicznymi, co rozładowuje nagromadzone napięcie. Pokazują istotę człowieczeństwa w krzywym zwierciadle, a jednak taką po prostu. Obnażają „bycie człowiekiem" na prostym przykładzie. Bo przecież obraz jest tu powodem – takim, jak każdy inny.

To tylko pretekst, punkt wyjścia do analizy relacji. Zapalnik dyskusji o życiu, jego wartościach i ocenie relacji trzech przyjaciół. Czy przyjaciół? Na ile przyjaciół?

Z tymi pytaniami w naszych głowach opuszczamy teatr...



Sylwia Aksamit
Dziennik Teatralny Zielona Góra
20 maja 2022
Spektakle
Sztuka