Premiera na 80-te urodziny

Banialuka zawsze starała się zapraszać premiery, czy to zespoły po raz pierwszy grające w Polsce albo pierwsze polskie wykonania sztuk. Z racji tego, że w Polsce jest coraz więcej festiwali a dostęp do grup nieograniczony, jest o to coraz trudniej, ale ciągle udaje nam się znaleźć premierowe perełki.

Z Jackiem Popławskim - dyrektorem Teatru Lalek Banialuka - w przeddzień 29. Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Lalkarskiej w Bielsku - Białej rozmawia Ryszard Klimczak z Dziennika Teatralnego.

Ryszard Klimczak: Kiedy zamienił pan „Maskę" na „Banialukę"?

Jacek Popławski - Pierwszego września 2019 roku.

W jakiej kondycji zostawił pan Teatr Rzeszowski?

- Zostawiłem teatr w sytuacji trudnej, ponieważ było to, tuż po wydarzeniach związanych z tym, że prezydent miasta Rzeszowa próbował wpłynąć na repertuar teatru, oczekując rezygnacji z premiery spektaklu.

Jaki to był spektakl?

- To był spektakl Artura Pałygi #CHYBANIEJA w reżyserii Pawła Passiniego.

Dlaczego był taki kontrowersyjny?

- Rozeszły się plotki, jakoby miał naruszać wartości chrześcijańskie, judaistyczne i być generalnie spektaklem „niedobrym" dla Teatru „Maska", który w myśli prezydenta został założony, żeby grać dla dzieci.

Zagraliście premierę?

- Zagraliśmy trzy premiery, ponieważ była to koprodukcja Instytutu Myśli Jana Pawła II, w związku z festiwalem „Nowe Epifanie", Teatru „Maska" w Rzeszowie i Centrum Kultury w Lublinie.

Spektakl został w repertuarze teatru?

- Tak, był w repertuarze.

Jakie premiery odbyły się podczas pańskiej działalności artystyczno- dyrektorskiej w Rzeszowie?

- Wymienię kilka - „Zemsta" Pawła Aignera, „Gwiezdnik" w reż. Janusza Ryl-Krystianowskiego, „O mniejszych braciszkach Świętego Franciszka" w mojej reżyserii, oprócz tego jeszcze spektakl „Teraz tu jest nasz dom" w reżyserii Anny Retoruk na podstawie książki o uciekinierach z Doniecka. Niestety okazało się, że po latach temat jest nadal aktualny...

Który z tych spektakli najwyżej pan ceni? Który zrobił największe wrażenie na widzach, ale i na krytyce?

- Myślę, że spektakl, tu nie wymieniełem, czyli „Romeo i Julia" w reżyserii Bogusława Kierca. Ceniłem go bardzo ze względu na interpretację i rozwiązania reżyserskie.

Jak odbyło się „przejęcie" „Banialuki"?

- Ówczesna dyrektorka, Pani Lucyna Kozień postanowiła odejść na emeryturę i zaproponowała mi objęcie dyrekcji teatru. Moja kandydatura została zaakceptowana przez prezydenta miasta Bielska-Białej, Pana Jarosława Klimaszewskiego.

Czy pani Kozień współpracuje z wami dalej?

- Jesteśmy w kontakcie, w samym teatrze nie bywa często.

Jeden z najbardziej znanych dyrektorów teatru lalek w Polsce, zasłużonych.

- I skarbnica wiedzy ponadto.

Z tego powodu pytam o tą współpracę. Czy zamierza pan zatrudnić ją kiedyś w roli reżysera, czy chciałaby pan?

- Nie, pani Lucyna Kozień nie jest reżyserem. Planowaliśmy wspólnie w 2020 roku na festiwalu Jej autorską wystawę „Moja Banialuka". Zaprosiłem ją też do jury festiwalu. Niestety festiwal został odwołany...

Festiwal rozpoczyna się już dziś.

- Tak, nareszcie można by powiedzieć. Odbędzie się w dniach 21-25 maja.

Z jakich krajów pochodzą te zespoły?

- Są to teatr europejskie z Belgii, Francji, Czech, Danii, Hiszpanii, Węgier i Polski.

Z każdego kraju po jednym zespole?

- Różnie.

Ile w sumie będzie przedstawień?

- Będzie jedenaście przedstawień, w tym siedem konkursowych. Do tego plenery, rozmowy po spektaklach, pokaz etiud studenckich, parada, koncerty, warsztaty, czytanie performatywne, itp.

Wracając jeszcze do początku naszej rozmowy - był wrzesień 2019 roku, to było jeszcze przed pandemią?

- Pierwszą premierą sezonu był „Robinson" w reżyserii Marka Zakostoleckiego. Następnie „Jestem Aki" w reżyserii Bartosza Kurowskiego. To był ten krótki moment, kiedy można było coś planować... Długo liczyliśmy na to, że w maju 2020 roku uda się zrealizować festiwal. Jednak okazało się to niemożliwe. Natomiast, jeśli chodzi o premiery, to w zasadzie wszystkie z zaplanowanych zostały do dzisiaj zrealizowane.

Niezależnie od wszystkich lockdownów?

- Tak, dzięki dobremu planowaniu i organizacji pracy.

Czyli ile premier zrobiliście w pierwszym roku, czyli 2019?

- Prościej mi będzie wymieniać sezonami. Po „Robinsonie" i „Jestem Aki", powstały „Księżniczka na ziarnku grochu" w reż. Bogusława Kierca i „Tutu" w reż. Roksany Miner. W drugim sezonie wystawiliśmy „Augustusa" w mojej reżyserii oraz „Amelkę, Bobra i Króla na dachu" w reż. Lucyny Sypniewskiej.

A w trzecim sezonie?

- Rozpoczęliśmy „Czasowątkami" w mojej reżyserii, następnie Anna Nowicka wyreżyserowała „Smoki" a Konrad Dworakowski „Proces". Odbyło się czytanie performatywne tekstu Artura Pałygi „Zakazane dzieci – opowieść korczakowska" w reż. Anny Augustynowicz. W Międzynarodowym Dniu Teatru miała miejsce premiera „Włosów mamy" w reż. Anity Piotrowskiej, studentki Akademii Teatralnej w Białymstoku. Spektakl ten był jej dyplomem reżyserskim.

W jaki sposób teatr radził sobie z niedoborami finansowymi, w związku z ograniczeniem ilości widzów?

- Obejmując dyrekcję udało mi się przekonać Organizatora do znacznego podniesienia dotacji Banialuki, która była przez lata niedofinansowana. W zasadzie to nam pozwoliło przetrwać ten pierwszy, najtrudniejszy okres.

Myślę, że przejdziemy teraz do przyszłości. W kontekście tego co było, w kontekście sytuacji pandemicznej – jakie plany zostały rozpoczęte, jakie decyzje zapadły w sprawie organizacji bardzo ważnego polskiego festiwalu teatralnego?

- Nasz festiwal wyróżnia to, że ok. 90 procent zapraszanych teatrów stanowią zespoły zagraniczne. W tej edycji zaprezentowane zostaną spektakle europejskie.

Tradycyjnie festiwal odbywa się pod koniec maja?

- Tak. W tym roku wiosna była obietnicą pogody, ale i poluzowania obostrzeń. Tych drugich już praktycznie nie ma, natomiast pogoda to zawsze największe zmartwienie... Chciałbym wzmocnić ofertę plenerową, żeby bardziej wyjść w miasto, nawet niekoniecznie z dużymi rzeczami i spróbować złapać na kilka minut ludzi, którzy nie mają ochoty przyjść do teatru, albo nawet nie wiedzą, że jest taki festiwal. Żeby ich zainteresować i choć na chwilę zatrzymać. Ale, jak już wspomniałem, ryzyko niepogody jest duże, a koszty organizacyjnie niemałe. Wracając jeszcze do odbiorców, niezwykle ważne jest zachowanie roli festiwalu jako miejsca wymiany myśli, forum, miejsca spotkań praktyków i teoretyków teatru.

Trochę taka konferencja.

- Tak, właśnie, takie międzynarodowe spotkanie, które pokazuje trendy, kierunki i nowości. Banialuka zawsze starała się zapraszać premiery, czy to zespoły po raz pierwszy grające w Polsce albo pierwsze polskie wykonania sztuk. Z racji tego, że w Polsce jest coraz więcej festiwali a dostęp do grup nieograniczony, jest o to coraz trudniej, ale ciągle udaje nam się znaleźć premierowe perełki.

Niedawno odbyła się premiera spektaklu „Proces". Spektaklu innego, niż ma to zazwyczaj miejsce w teatrze lalek, a przynajmniej odbiegającego od standardów i był to spektakl dla dorosłych, w zasadzie młodzieży i dorosłych. Czy coś takiego, ta interesująca forma, mimo że nie jest ona dramatyczna, ale równocześnie jest - odbywa się w teatrze lalek, czy tego rodzaju podejście do spektaklu również przewiduje się dla dzieci?

- To się już dzieje, odkąd Dorman zlikwidował parawan i wyprowadził aktora. Aktor i lalka istniejąc równocześnie, pozwalają zadać tysiąc pytań o relację między nimi. Dla mnie najważniejsze jest to, żeby nie traktować teatru lalek w ten sposób, że skoro jestem w nim, to muszą być lalki, nieważne czy przemyślane czy nie, czy dobre, czy złe – mają być i już. Na przykład wracając do „Procesu", stłamszenie, powolna agonia bohatera wyraża się tym, że jego miejsce powoli zajmuje lalka - szkielet z jego twarzą odlaną w silikonie. Możemy przejść na zupełnie inny poziom. Aktor jest żywy, a zarazem nieżywy. Koegzystencja, walka toczona między nimi i puenta, której nie chcę zdradzać, dają możliwość zadania sobie bardzo wielu pytań. Przechodząc na grunt mojej pracy reżyserskiej, w swoich przedstawieniach chcę wprowadzać lalki tylko w uzasadnionych sytuacjach. Staram się przy tym nie komplikować, nie udziwniać, tylko syntetyzować, upraszczać.

Ale i tak nie znaczy to, że w prostszy sposób dochodzi się do czegoś łatwiej.

- Proste nie znaczy, że trywialne, a dziecięce nie znaczy, że infantylne. Jeśli miałbym mówić o teatrze jaki chcę robić, to zawsze odpowiadam, że uważny i wrażliwy.

Bardzo dobrze. Jak rozumiem, taka będzie przyszłość Teatru Banialuka, przynajmniej ta najbliższa?

- Taką mam nadzieję.

Powróćmy jeszcze na chwilę z marzeń i porozmawiajmy o rzeczywistości. Teatr Banialuka miał plany rozbudowy, coś już w tym kierunku było postanowione. Wcześniej ktoś wymyślił, że trzeba pomyśleć o zmianie budynku, zmianie obszaru, w którym teatr działa w sensie całej technologii. Wiem, że są plany budowy nowej siedziby, jak będzie ona wyglądała, na jakim jest to etapie, jaki będzie koniec i co bierzecie pod uwagę projektując to?

- Budynek, w którym mieści się teatr jest stary i coraz więcej elementów wymaga wymiany. Istniał plan ewentualnej modernizacji, natomiast ja pomyślałem, że to nie jest przyszłościowe. Tak czy siak zostaniemy w ciasnej przestrzeni, otoczeni wąskimi uliczkami.

Mówimy o konieczności zmiany miejsca.

- Mawia się, że często taniej jest wybudować nowe, niż remontować stare. Myślę, że jest to moment na znalezienie nowej lokalizacji, dającej możliwość postawienia nowoczesnej konstrukcji, z odpowiednią ilością scen, pomieszczeń warsztatowych, itp. Marzy mi się też scena letnia, amfiteatralna przestrzeń, w której można by odgrywać spektakle plenerowe.

Czy jest jakiś szacunek finansowy, ile mogłoby to kosztować?

- Ciężko przewidzieć, ceny tak bardzo galopują. Na obecnym etapie najważniejsze jest to, Organizator potwierdził wolę wybudowania nowej siedziby teatru.

Jeżeli jest wola, to jest dobry początek.

- W Bielsku-Białej jest teraz dobry klimat dla powstawania nowoczesnych konstrukcji kulturalnych. Niedawno została otwarta pierwsza w Polsce prywatna sala koncertowa na tysiąc osób – Cavatina Hall. Studio Filmów Rysunkowych, już jako instytucja organizowana przez MKiDN, w ciągu półtorej roku ma mieć wybudowaną zupełnie nową siedzibę, będącą nowoczesną, multimedialną przestrzenią. Dużo się tu dzieje. W tym roku Banialuka obchodzi jubileusz 75-lecia. Moim marzeniem jest, abyśmy mogli na 80-te urodziny wystawić premierę już w nowej siedzibie. Ale to tylko takie moje westchnienie. Jesteśmy na etapie rozmów odnośnie możliwych lokalizacji.

To dobrze, znaczy to, że nie uda się tego zbyć, jeżeli jakaś energia już została wyłożona i ludzie już optują za tym, staje się to coraz bardziej realne.

- Ale nie robimy na hurra, tylko planujemy rozsądnie, z myślą o kolejnych pokoleniach, bo budynek ma służyć bardzo długo.

Życzę, aby wasza przyszłość mogła się kręcić bardziej dookoła spraw artystycznych niż finansowych.

- Również sobie tego życzę.

Dziękuję bardzo.

- Dziękuję.

--

Jacek Popławski - dyrektor naczelny i artystyczny Teatru Lalek Banialuka, i dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Lalkarskiej w Bielsku-Białej (od września 2019 r.), bielszczanin – aktor, reżyser, menedżer kultury. Jest absolwentem Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie (ob. Akademia Sztuk Teatralnych im. St. Wyspiańskiego), Wydziału Lalkarskiego we Wrocławiu, gdzie uzyskał dyplom z wyróżnieniem. Ukończył studia podyplomowe dla menedżerów kultury na Uniwersytecie Ekonomicznym (ob. Akademia Ekonomiczna) w Katowicach. Posiada dyplom reżysera teatralnego.
Swoją drogę zawodową zaczynał jako aktor. Pracował w Teatrze „Maska" w Rzeszowie, Śląskim Teatrze Lalki i Aktora „Ateneum" w Katowicach. Reżyserował w teatrach w Rzeszowie, Katowicach, Częstochowie, Będzinie i Słupsku.
W 2006 roku otrzymał wyróżnienie w XII Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej za rolę Torgolika w spektaklu „O Smoku Grubeloku" w reż. Petra Nosálka. W 2015 roku został odznaczony Brązowym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis". Od września 2016 roku do lipca 2019 roku pełnił funkcję Zastępcy Dyrektora ds. Artystycznych w Teatrze „Maska" w Rzeszowie.
Jest członkiem stowarzyszeń i związków branżowych: Polskiego Ośrodka Lalkarskiego POLUNIMA, Stowarzyszenia Dyrektorów Teatrów, Gildii Polskich Reżyserek i Reżyserów Teatralnych.



Ryszard Klimczak
Dziennik Teatralny
21 maja 2022
Portrety
Jacek Popławski