Prócz chwili, w której wzięła, nic nie wzięła

„Kluk" to pierwsza premiera Teatru Animacji, która odbyła się po pandemii. Spektakl w reżyserii Artura Romańskiego z tekstem Maliny Prześlugi premierowo wystawiony został 29 maja 2021 roku w ramach Sceny Inicjatyw Aktorskich.

Kara Boska Czarny Kruk to jeden z przedstawicieli rodziny kruków, które z dziada pradziada zwiastują śmierć i grób. Młody kruk jednak zupełnie nie odnajduje się w swojej roli, a oczekiwania, którym próbuje sprostać są niezwykle wygórowane – jego ojciec to przecież słynna Czarna Wdowa. Musi zmierzyć się z nieprzystawaniem i łatką czarnej owcy w rodzinie czarnych kruków. W dodatku ma wadę wymowy, przez którą nie mówi „r", przez co jego zwiastowania kresu życia brzmią zupełnie niepoważnie, raczej jak żart... ekhm przepraszam... żalt.

Spektakl oczywiście zaprojektowany jest pod gust młodych widzów, dzięki temu jest zwięzły i treściwy, akcja przebiega wartko, ale nie jest wcale oszczędnie! Twórcy wykorzystują rozmaite środki wyrazu i sprawnie lawirują między nakładanymi na palce i dłoń pacynkami, jawajkami czy wykorzystują teatr cieni – jest tutaj po prostu mnogość wyrazów artystycznych, które się przeplatają i nie pozwalają na chwilę nudy czy powtórzenia. Raz wypowiedziany żart, jeśli na scenę powróci, to z pewnością w innej formie. Dzięki temu widz nie ma poczucia znudzenia i z chęcią wchodzi w świat zaprojektowany na scenie. Niezwykle osobliwego kolorytu dodaje spektaklowi oprawa muzyczna autorstwa Stanisława Pawlaka, który gra na żywo na instrumentach, bądź przejmuje rolę DJ-a. Dodaje ona mrocznego charakteru, gdy na scenie pojawia się wuj Kres i Krach, rozbawia do łez podczas rapowego zwiastowania i zaskakuje w momencie wielkiego finału. Na gromkie brawa zasługuje zresztą cały zespół, który działa wspólnie w ramach Sceny Inicjatyw Aktorskich. Wszystko się tu zgadza. Zaczynając od przepięknej scenografii, która dorzecznie ogrywana jest w spektaklu, aż po kreacje aktorskie wzbudzające sympatię i zaangażowanie, które sprawiają, że postacie stają się naszymi przyjaciółmi.

Pierwszoplanowym bohaterem jest jednak tutaj tekst autorstwa Maliny Prześlugi. Poprzez postacie Ślimaka i Kluka dramaturżce udaje się dotknąć wielu tematów, ważnych dla młodego widza, ale nie tylko. Mówi się tu o śmierci, przyjaźni, planach na przyszłość snutych przez bliskich i niemożności spełnienia ich oczekiwań, a nawet o kwestii płciowości. Choć tekst jest prosty w zrozumieniu, przyjemny do śledzenia, to nie jest infantylny czy pouczający – młody widz traktowany jest jak równoprawny partner do rozmowy, któremu nie trzeba tłumaczyć z wyższością, ale można z nim porozmawiać jak równy z równym. Dzięki relacji ślimaka i kruka powstaje piękna opowieść o więzi opartej na przyjaźni, trosce i wzajemnej opiece. Sam ślimak pozwala na naturalne wspomnienie o płciowości, gdyż to zwierzę charakteryzuje się obojnactwem – świetny sposób na oswojenie z tym dziecka i potraktowanie tego jak naturalną rzecz. Z kolei próba zmierzenia się kruka z wzorem ukochanego ojca pokazuje, jak oczekiwania i przeznaczenie mogą stać się przekleństwem, gdy nie można ich wypełnić. „Kluk" jednak przede wszystkim przecież mówi o rzeczy potwornie trudnej jaką jest odejście bliskiej osoby – bez względu na to, ile mamy lat. Udało się odtabuizować mówienie o śmierci i powiedzieć o nim w sposób, który nie będzie dla dziecka terapią szokową, choćby poprzez odarcie z powagi przerażających postaci. Zwiastujący „śmielć i glób" kruk wzbudza raczej naszą czułość niż przerażenie. Kiedy na samą myśl o wiecznych pożegnaniach do oczu napływają nam łzy, spektakl pozwala rozładować napięcie związane z przemijaniem i przybliżyć nas do pogodzenia się z nim. Teatr dla dzieci to piękne narzędzie, które pobudza do rozmowy i pozwala poruszyć trudne tematy, a także otwiera drzwi do przemyślenia pewnych rzeczy na nowo. Na stronie Teatru Animacji znajdziecie także mapę kontekstów i tropów artystycznych, które pozwolą w pełni wykorzystać spektakl do rozmowy z najmłodszymi o rzeczach trudnych.

Wracając do teatru po pandemii, chwilami muszę zastanawiać się, gdzie się podział duch wspaniałej sztuki, który najwidoczniej uciekł z wielu teatrów w trakcie lockdownu? Po ostatniej wizycie w Teatrze Animacji mam wrażenie, że poleciał właśnie tam. Odkrywam ten teatr na nowo, bo przecież nie ma żadnych logicznych przesłanek bym miała być docelowym odbiorcą – czasy dzieciństwa mam niestety za sobą, a też nie mam w pobliżu żadnego dziecka, które mogłabym na spektakl zabrać, ale to nie szkodzi. „Kluk" pozwolił mi na nowo odkryć w sobie dziecięcą wrażliwość i zrozumieć rzeczy, których w dzieciństwie pełnym „Czerwonych kapturków" i królewien, nikt mi nie wytłumaczył. Jakie to szczęście mają poznańskie dzieci, że jest Teatr Animacji. Zresztą wszyscy mamy! Wyobraźcie sobie mądry i wspaniały teatr, w dodatku zrobiony z myślą o ekologii, przy wykorzystaniu własnego zespołu, istniejącej scenografii i działający w fantastycznej atmosferze twórczej.

Też widzicie przed oczami Teatr Animacji i „Kluka"? Jeśli nie to szybciutko się na niego wybierzcie – nasycicie się tą piękną wizją, a w dodatku odkryjecie w sobie dziecko i przemyślicie parę rzeczy na nowo.



Jagoda Masłowska
Dziennik Teatralny Poznań
16 czerwca 2021
Spektakle
Kluk
Portrety
Artur Romański