Przekraczamy granice

Stawiają trudne pytania, trafnie i bezkompromisowo diagnozują rzeczywistość, szukając przy tym języka zdolnego zawładnąć wyobraźnią i emocjami widzów - nowe pokolenie twórców polskiego teatru podbija dziś europejskie sceny.


Po paryskim pokazie "Transferu!" - przejmującego spektaklu o losach polskich i niemieckich przesiedleńców, Le Monde obwieścił światu, że "wraz z Janem Klatą, dwadzieścia lat po upadku muru berlińskiego i rozpadzie bloku sowieckiego, otwiera się nowa karta polskiego teatru". Dziś, Klata, należy do europejskiej czołówki. W Niemczech wyreżyserował m.in. "Amerykę" Kafki, moskiewską publiczność zachwycił widowiskowym "Makbetem" wystawionym na deskach MChAT-u.

Chropowaty, wyrastający z niezgody i buntu teatr Klaty, nawet, gdy żywi się klasyką, ani na moment nie traci punkowej energii i zawadiackiej (auto)ironii. W jego rękach postmodernistyczna poetyka komiksu, mentalne skrecze i samplowanie rzeczywistości okazują się znakomitym kluczem do odczytywania wielkich tematów kultury. Choć Klata w wywiadach deklaruje wyraźnie, że nie zamierza opuszczać Polski i tu jest jego miejsce, coraz częściej pracuje na europejskich scenach. W styczniu w Pradze wystawił szekspirowską komedię "Miarka za Miarkę" [na zdjęciu] - jako rzecz o oportunizmie i hipokryzji władzy, która prawo stanowi zawsze wyłącznie dla innych a nigdy nie dla siebie. Trudno więc wyzbyć się wrażenia, że Klata z perspektywy europejskiej wciąż tak naprawdę przygląda się nam i błędnej filozofii polskich dziejów.

Rówieśnica Klaty Maja Kleczewska, wybitna interpretatorka dzieł austriackiej noblistki Elfriede Jelinek, na ostatnim Biennale w Wenecji zdobyła Srebrnego Lwa - za odwagę artystycznych poszukiwań i teatralną innowacyjność. W jej wysmakowanych estetycznie inscenizacjach, niczym w zwierciadle odbija się szpetota i rozkład współczesnego świata zamieszkiwanego przez ludzi okrutnych i obojętnych.

Zupełnie innym celom podporządkowuje scenę Marta Górnicka, która nie tylko odzyskała dla współczesnego teatru antyczny chór, ale właściwie wymyśliła go na nowo, czyniąc głównym bohaterem swoich spektakli. Za "Magnificat", w wykonaniu Chóru Kobiet polska reżyserka dostała nagrodę na Europejskim Festiwalu Młodych Reżyserów w Brunszwiku, a radykalnie pacyfistyczna "M(other) Courage" przyniosła jej nominacje do prestiżowej nagrody Der Faust. Każde przedstawienie Górnickiej jest rozpisanym na głosy, poskładanym z wielu tekstów, języków i słów manifestem. Prawdziwie demokratyczne chóry, do których reżyserka na równych prawach zaprasza zarówno zawodowych artystów, jak i amatorów, budują autentyczną sceniczną wspólnotę. Są krzykiem w obronie elementarnych wartości, a jednocześnie narzędziem emancypacji - bo pozwalają usłyszeć głos tych, którzy zwykle nie zostają wysłuchani - kobiet, bezrobotnych, imigrantów, dzieci.

Dla poszukującego nowych środków wyrazu, zdominowanego przez pokolenie starych mistrzów (Nekrosius, Korsunovas) teatru litewskiego, objawieniem stało się z kolei hipnotyzujące, multimedialne widowisko polskiego reżysera od lat tworzącego na pograniczu teatru i sztuk wizualnych. "Na co tak długo czekaliśmy? Teraz już wiemy: na Łukasza Twarkowskiego!" - ogłosiła tamtejsza krytyka, po tym jak spektaklem "Lokis" otworzył on sezon w Narodowym Teatrze Dramatycznym w Wilnie. Nic dziwnego - trudno o twórcę trafniej odpowiadającego wrażliwości współczesnego odbiorcy, coraz głębiej zanurzonego w cyfrowej rzeczywistości.

Na początku 2018 roku niemiecką publiczność oraz krytykę zachwycił "Sen Nocy Letniej" wystawiony we Fryburgu przez Ewelinę Marciniak, najważniejszą reżyserkę młodego pokolenia. Autorka skandalizującej "Śmierci i dziewczyny" w swych olśniewająco zmysłowych inscenizacjach traktująca o rozpaczliwych próbach uwolnienia człowieka od niszczycielskich więzów społecznych ról i konwencji, uczyniła z najelegantszej komedii Szekspira mroczną fantazję o władzy, męskiej dominacji i schyłku cywilizowanej Europy. Po raz kolejny przyglądając się poddawanemu nieustannej tresurze i kulturowej obróbce ciału. Peter Carp, nowy dyrektor Teatru we Fryburgu już zaprosił reżyserkę do kolejnej realizacji. Trudno się dziwić, skoro jak orzekł Martin Halter na łamach Frankfurter Allgemeine Zeitung, polski Sen Nocy Letniej jest "dotychczas najlepszym spektaklem w światowym teatrze Carpa". Teraz kolej na słynny Thalia Theater w Hamburgu.

Przez lata oswoiliśmy się już z myślą, że kolejne inscenizacje Krystiana Lupy kształtują historię światowego teatru. Nie zaskakują nas piętnastominutowe owacje na stojąco dla otwierającego sezon w Operze Paryskiej "Don Carlosa" w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego. Tymczasem coraz więcej emocji wzbudzają młodzi twórcy. Bo choć czerpią z różnych tradycji, gdzie indziej szukają inspiracji, łączy ich wiara w to, że teatr może na nowo opowiedzieć nam świat.



Michał Centkowski
Monitor Magazine
7 września 2018