Puk puk! Kto tam? II wojna światowa

Oglądając spektakl "Między nami dobrze jest" w reż. Piotra Ratajczaka, poznajemy codzienne życie ubogiej, polskiej rodziny. W starej kamienicy, w ciasnej przestrzeni jednego pokoju, spotykają się przedstawicielki trzech pokoleń: pogrążona we wspomnieniach sprzed wojny babcia (Elżbieta Laskiewicz), zaczytana w kolorowych czasopismach córka ( Małgorzata Sadowska), oraz „mała, metalowa dziewczynka” – wnuczka (Martyna Zaremba).

Kobiety w tym domu nie rozmawiają ze sobą, są to raczej monologi każdej z nich. Brak między nimi komunikacji, jakiegokolwiek porozumienia. Każda zatopiona jest we własnych marzeniach i problemach, nie starając się nawet zrozumieć innych. Przebywają w jednopokojowym mieszkaniu, każdy dzień spędzając tak samo – oglądając telewizję, czytając zeszłoroczne gazety, nie-rozwiązując rozwiązane krzyżówki, chwaląc się nie-odbytymi podróżami do nie-odwiedzonych miejsc i dzieląc się przepisami kulinarnymi na potrawy z resztek, bo „przecież nie wyrzucę". Każda z bohaterek tak naprawdę marzy o lepszym życiu, czy to tym przedwojennym czy też poznanym w Internecie, lecz nie robią nic, by do tego lepszego życia doprowadzić. Łatwiej jest im poddać się biernie losowi żyjąc „na niby", wymarzone życie oglądając jedynie na ekranie telewizora, samemu pozostając jedynie bazarową „grubą świnią". Bezrefleksyjnie podziwiają pięknych aktorów i modnie ubrane prezenterki, których doskonałość jest równie pozorna i sztuczna jak więzi w ich rodzinie. Oglądając z bohaterkami program telewizyjny poznajemy sławnego aktora, który w rzeczywistości jest alkoholikiem, nierozgarniętą prezenterkę czy aktorkę, która z żalu nad biednymi dziećmi zjada przeznaczone dla nich cukierki. Telewizja towarzyszy bohaterkom, zastępując nawet czasem ich prawdziwe życie, oglądają ją razem, jednak nie ma to nic wspólnego z czasem spędzonym z rodziną. Jedynym spoiwem, łączącym pokolenia kobiet, jest powracający w całym spektaklu motyw pukającej do drzwi II wojny światowej.

Seniorka rodziny, staruszka na wózku inwalidzkim, wciąż żyje dniem wybuchu wojny. Ze wzruszeniem wspomina czas sprzed wojny, swoją młodość, brutalnie przerwaną przez bombardowanie. W pięknych słowach opowiada o spacerach nad Wisłą, czystą i piękną, o swojej sukience w różyczki, o beztroskich czasach pokoju. Dla babci w dniu wybuchu wojny zatrzymał się świat. Nie uczestniczy aktywnie w teraźniejszości, ucieka wspomnieniami do dnia, który wszystko zmienił.

Pokolenie średnie, jej córka- Halina, wygląda na w ogóle nie zainteresowaną tym tematem, żyje dniem dzisiejszym, zapatrzona w świat kolorowych magazynów, jednak na wszelki wypadek woli być przygotowana (zbiera opakowania po jogurtach, żeby można było w nich zrobić galaretki z kurzych nóżek, na wypadek wojny). Reprezentowane przez Halinę pokolenie średnie, pokazane jest jako żyjące na skraju dwóch porządków – starego, wojennego, a także nowego, konsumpcyjnego, opartego na fantazjach o wielkim świecie. Świadomość biedy i braku perspektyw nie przeszkadza jej w marzeniach o bogactwie i luksusowym życiu znanym z telewizji. Żyje marzeniami o rzeczywistości kreowanej przez media, chcąc w niej uczestniczyć, z jednoczesną świadomością, że nie ma na to szans. Zatopiona w szarej rzeczywistości, szuka rozrywki czytając kolorowe czasopisma o znaczącym tytule „Nie dla Ciebie", znalezione na śmietniku. Co z tego, że krzyżówka jest rozwiązana a porady sprzed roku- i tak nigdy z nich nie skorzysta. Wraz z sąsiadką prowadzą dyskusje o świecie i życiu, którego nigdy nie doświadczą, jednak aby dodać sobie trochę prestiżu określa się „specjalistką przemieszczeń palet towarowych w przestrzeni sklepowej klasyczną metodą fizyczną".

Najmłodsza z rodziny- mała, metalowa dziewczynka- to zbuntowana, lecz również zagubiona w otaczającej ją rzeczywistości nastolatka. Jej świat jest mieszaniną urywków programów telewizyjnych i artykułów z prasy kolorowej, a podstawowym źródłem wiedzy - Internet. Reprezentuje pokolenie młodzieży zrezygnowanej, z pogardą patrzącą na otaczający świat, której nie było dane poznać świata lepszego, takim jaki był przed wojną. Przejrzysta Wisła i czysta plaża, po której spacerowała babcia, dla Dziewczynki jest brudnym szlamem, w którym pływają prezerwatywy i stare ulotki z Tesco, a wojna tematem do żartów i śmiechu. Dziewczyna kompletnie nie umie zrozumieć nastroju tamtych wydarzeń. Koszmar wojny, cierpienie ludzi są dla niej tak odległe i obce, że może jedynie z zaciekawieniem nadsłuchiwać, kiedy wojna znów zapuka do drzwi. Wychowała się i żyje w czasach, w których nastąpiło zupełne odwrócenie wartości. Teraz nikt nie jest dumny z bycia Polakiem, nikt nie szanuje przelanej podczas wojny krwi.

Sztuka porusza ważny problem tożsamości narodowej. Zestawia dwie przeciwstawne postawy: babci, dla której Polska, piękny kraj w którym żyła, był warty największych poświęceń i walki, oraz wnuczki, która wstydzi się swojej polskości, której kojarzy się ona z biedą, zacofaniem. Każdy kraj ma lepiej, każdy naród jest lepszy, bogatszy, godny uwagi. Wypiera się swojej polskości, uważa się za Europejkę. Pokazuje to drastyczną przemianę, jaka dokonała się od czasów, które pamięta babcia. Okazuje się, że teraz być Polakiem to wstyd. O ten kraj nie warto walczyć, nie warto za niego umierać. Lepiej nazwać się Europejczykiem i udawać, że jest się „normalnymi ludźmi" a nie „żadnymi Polakami".

Gdy na końcu wszyscy bohaterowie, ci rzeczywiści oraz ci z telewizora, budzą się z marazmu i jako Europejczycy tańczą i z zapałem wykrzykują slogan „Między nami dobrze jest!", usilnie starają się przekonać siebie samych, że tak właśnie jest. Według nich, dobrze może być dopiero wtedy, kiedy polskość zostanie zupełnie odrzucona, przesłonięta wizją zagranicznego dobrobytu a język polski znany będzie jedynie ze starych kaset. Dopiero wtedy można będzie się cieszyć wolnością, statusem Europejczyka, nie wstydzić się swojego pochodzenia. Jednak co się stanie, gdy wojna, przez lata niechciana, lecz teraz poniekąd „zaproszona" przez młode pokolenie, znów zapuka? W jednej chwili cofamy się do wydarzeń z czasów wojny, jednak ze współczesną mentalnością. Nie ma kto bronić Polski. Ludzie wyrzekając się swojej tożsamości narodowej, wyrzekli się także narodu i państwa, a kraj pozbawiony narodu nie może istnieć. Skoro Polska nie istnieje dla młodego pokolenia to znak, że również mogła nie istnieć kiedyś, dla osób pamiętających wojnę. A skoro nie istniała kiedyś, skoro naród przestał być narodem, to nie ma także jego mieszkańców, ani kamienicy, w której nie-Polacy mogliby mieszkać. Kraj upada, razem z nim społeczeństwo, wali się stara kamienica, babcia ginie podczas bombardowania, a więc nie ma i córki i wnuczki. Nasuwa się jeden wniosek: ludzie pozbywając się swojej tożsamości, pozbywają się również przeszłości, teraźniejszości, a także przyszłości.

Wszystko, co się dzieje na scenie, podkreślone jest dodatkowo elementami skromnej, ale znaczącej scenografii autorstwa Matyldy Kotlińskiej. Rekwizyty uwidaczniają bądź to status społeczny, np. sklepowe palety, na których bohaterki siedzą i śpią, bądź też burzliwą historię życia (babcia, która obecnie jeździ na wózku inwalidzkim, notorycznie podkreślająca ile się w życiu nachodziła). Palety jakby wzięte z małego, osiedlowego sklepu, mają także dodatkowa funkcję w przestrzeni spektaklu. Oprócz mebli są także ścianami. Ustawione jedna na drugiej, w kilku słupach, po bokach sceny, tworzą zamkniętą przestrzeń, podkreślają niewielki rozmiar pokoju mieszkalnego, w którym żyją cztery lokatorki. Kostiumy bohaterów odzwierciedlają nie tylko czasy, w których poszczególne osoby żyją, lecz także są wyrazem ich osobowości. Babcina sukienka, która nosi ślady „różyczek" symbolizujących beztroską młodość oraz piętno wojny w postaci czarnych samolotów przywołuje nostalgię za minionym. Matka, wraz z sąsiadką, ubrane w kiczowate stroje rodem z podmiejskiego targu lat dziewięćdziesiątych, podkreślają ich bierność; te kobiety nadal tkwią w bezruchu i raczej tak już zostanie. Nie pomagają tutaj cytowane hasła popkultury czy pseudointeligenckie wywody na temat prasowych artykułów. Wolą pozostać w cieniu, żeby nie przeszkadzać innym ludziom. Są dokładnym przeciwieństwem stylu postaci telewizyjnych, ich nienagannie ułożonych fryzur i modnych ubrań.

Przestrzeń sceniczna posiada swoje dwa wymiary. Ten tradycyjny, rzeczywisty, w postaci mieszkania, oraz dodatkowy, we wnętrzu sceny, w którym dzieją się rzeczy widziane przez bohaterki na ekranie telewizora. Zapewne ma to na celu pokazanie jak bardzo niedostępny jest ten świat dla zwykłego człowieka, który woli go oglądać na szklanym ekranie, podczas, gdy ma go za swoimi plecami. Podkreśla to także fakt, że ów kolorowy świat jest na swój sposób fałszywy. Niezwykle ważnym elementem, będącym poniekąd wyznacznikiem i komentarzem do bieżących wydarzeń, jest muzyka. Rytm życia bohaterek wyznacza radiowy DJ, który, informując o godzinie, tytułuje również najważniejsze momenty ich monotonnej egzystencji, takie jak ukazanie się nowej gazetki reklamowej. Krótkie, ostre, szybkie przerywniki muzyczne wprowadzają zmianę w zachowaniu postaci oraz temacie urywanych monologów. Z pozoru tylko taka jest jej rola w przedstawieniu, lecz zmienia się to pod koniec, gdy tańczący bohaterowie wykrzykują, że między nimi jest dobrze, a w tle płynie melodia „Ody do radości", będącej hymnem zjednoczonej Europy. Jest to ironiczny wstęp do ostatecznych wydarzeń, które prowadzą nie do zjednoczenia, a do upadku.

„Między nami dobrze jest" jest spektaklem wielowymiarowym. Można go odczytać jako opowieść o wyobcowaniu, braku więzi i zrozumienia w wielopokoleniowej rodzinie, jak również jako karykaturę polskiego społeczeństwa, ukazanie jego wad i ułomności. Spektakl pokazuje polską rzeczywistość zniekształconą, pełną stereotypów. Z bolesną szczerością ujawniane są kompleksy Polaków, ich pogardliwy stosunek do własnego kraju z jednoczesnym zapatrzeniem w kulturę Zachodu. Chociaż pełne ekspresji monologi bohaterek bawią, jednak jest w nich wiele gorzkiej prawdy o otaczającym nas świecie. Finał porusza i skłania do refleksji: co by było, jakby rzeczywiście teraz wojna zapukała do drzwi? Czy młode pokolenie, nazywające się Europejczykami, udźwignie ciężar odpowiedzialności za swoją ojczyznę?



Dagmara Smoła, Resocjalizacja 508328599 AEH924588
Dziennik Teatralny Katowice
19 marca 2013