Refleksje o zbrodni i karze

Raj - to na pierwszy rzut oka dziwny tytuł dla spektaklu, którego akcja toczy się najpierw w dusznej sali przesłuchań, by następnie przenieść się w mroki opustoszałego strychu na posterunku policji. Tam właśnie, w tych ponurych wnętrzach, rodzi się uczucie młodego aspiranta, Filipa (w tej roli debiutant, Józef Pawłowski) oraz oskarżonej o zabójstwo czterech osób nauczycielki Filipiny (Magda Waligórska).

Uczucie tych dwojga, niewątpliwie piękne, prawdziwe i głębokie, stwarza im pośród dramatycznych okoliczności, w jakich się znaleźli, namiastkę raju. Pozwala im marzyć o tym, co nierealne: o wspólnym życiu, wolności, szczęśliwej przyszłości. Czy jednak dwoje uciekinierów ma do tego wszystkiego prawo?

Spektakl nie daje łatwej odpowiedzi na to pytanie. Widz nie wie nawet, jaki koniec ma dramatyczna ucieczka bohaterów. To jednak niejedyne pytania, które rodzą się pod wpływem tej historii. Filipinę, trzydziestoletnią nauczycielkę i wdowę, do zbrodni popchnęła bezsilność wobec handlarza narkotyków, który przyczynił się do śmierci nie tylko wielu jej uczniów, ale także męża. Widząc opieszałość i korupcję policji, postanawia wymierzyć sprawiedliwość na własną rękę, w wyniku czego życie tracą cztery niewinne osoby. I chociaż zbrodniarz ostatecznie także ginie, warto zadać sobie pytanie, czy było warto? Czy śmierć tego, który także zabijał i deprawował i który pewnie dalej uprawiałby swój zbrodniczy proceder, usprawiedliwia poświęcenie niewinnych? Czy wreszcie można wyręczać, niewydolny, to prawda, ale jednak wymiar sprawiedliwość? Czy gdyby nawet czworo niewinnych nie zginęło, Filipina miałaby moralne prawo do swego czynu? Skojarzenia ze "Zbrodnią i karą" Fiodora Dostojewskiego, gdzie miłość Raskolnikowa i Soni przyczynia się do wewnętrznej przemiany bohatera, nasuwają się same.

Jednak w odróżnieniu od powieści, w której Raskolnikow poddaje się karze dobrowolnie i w sprawiedliwości odnajduje ukojenie, "Raj" nie udziela tego typu odpowiedzi. Tu widz musi ją odnaleźć sam.

Ostatnie wspólne dzieło Krzysztofa Kieślowskiego i Krzysztofa Piesiewicza miało być pierwszą z trzech nowel filmowych. Ambitne plany stworzenia tryptyku przerwała śmierć Kieślowskiego. Kolejne części, "Piekło" i "Czyściec", Piesiewicz zrealizował sam. Pierwsza z nowel pt. "Raj", ukończona w 1995 r., stała się kanwą spektaklu w reżyserii Marcina Bortkiewicza z poruszającą muzyką Zbigniewa Preisnera.



Iwona Świerżewska
Idziemy
14 grudnia 2012
Spektakle
Raj