Rewizor na czas kryzysu

Sobotnia premiera "Rewizora" w Teatrze Polskim w Bielsku-Białej raczej nie zaskoczyła oryginalną interpretacją ani nowym odczytaniem. Reżyser spektaklu Łukasz Czuj wykorzystał przede wszystkim pokłady humoru tkwiące w sztuce Gogola i uczynił z niej farsę o gorzkim wydźwięku.

Akcja „Rewizora” Gogola rozgrywa się w jednym z miasteczek carskiej Rosji. Pewnego dnia jego mieszkańcy i generał – zarządca miasteczka dowiadują się, że ma ich odwiedzić szalenie ważna persona – moskiewski rewizor. Od tej pory wszyscy żyją w napięciu i nerwowym oczekiwaniu na gościa. Sęk jednak w tym, że ów ma przybyć do miasta incognito. Miasteczkowi zaczynają upatrywać rewizora w jednym z tajemniczych przybyszów... Oczywiście okazuje się, że ten nie jest prawdziwym rewizorem, a jedynie biednym, zadłużonym studentem, który bez skrupułów korzystał z niewiedzy i naiwności mieszkańców miasteczka. Ci zaś pokazali swoją drugą twarz – ludzi, skłonnych oddać wszystko co mają najdroższego za cenę fałszywego pochlebstwa.

Łukasz Czuj nie umieścił akcji w żadnym konkretnym czasie, niemniej jednak można się domyśleć, iż dzieje się ona w latach panowania komunizmu. Na taką interpretację pozwalają: szarobura, oszczędna (kilka krzeseł i stołów, mnóstwo drzwi, podesty) scenografia udająca biuro oraz kostiumy bohaterów (także kobiet) – tonące w różnorakich szarościach, czerniach i zieleniach mundury i okrycia. Jest także akcent rodem z carskiej Rosji – ogromne futrzane kożuchy, które na kilka scen przywdziewają kierownicy.

Spektakl wyraźnie dzieli się na dwie części. Pierwsza – szalona i dynamiczna skupiona jest wokół przygotowań na rewizora, zaś druga jest już bardziej stonowana i niestety traci tempo. Na szczęście energia i świeżość powraca pod koniec sztuki, kiedy mieszkańcy - dyrektorzy i rodzina Horodniczego dowiadują się, że zostali oszukani.  

Czuj niepotrzebnie udziwnił i uśmiesznił „Rewizora”. Czyżby wątpił, że dowcip ukryty w sztuce sprzed stu lat z okładem nie mógłby obronić się sam?  

Jest jednak w spektaklu kilka scen, na które warto zwrócić uwagę. Interesująca jest scena, kiedy to każdy z dyrektorów stara się osobiście przypodobać udawanemu rewizorowi. Sam Chlestakow (ciekawa rola Rafała Sawickiego) obleczony jest w czerwoną kołdrę, która pewnie nie bez przypadku jest czerwona, a sugeruje związki z ówczesną władzą.

Spektakl nie tyle broni się dzięki dobremu aktorstwu, co dobrym aktorstwem stoi. Zespół bielskiego teatru – silnie wzmocniony przez raczej pociesznego niż groźnego Horodniczego (Mirosław Neinert) to dobry, doświadczony i zgrany z sobą aktorski team. Większość ról zagrana została znakomicie i szkoda jedynie, że reżyser nie wykazał się większą inwencją niewiele wnosząc ponad wymyślanie gagów dla poszczególnych postaci.

Takie „poprawianie” mistrza bywa bardzo ryzykowne, ponieważ – tak jak w przypadku tej inscenizacji - w znacznym stopniu pozbawia spektakl tego, co u Gogola jest najbardziej interesujące: barwności i subtelności charakterów poszczególnych postaci na korzyść rozrywkowej powierzchowności. Do zalet tej realizacji należy także zaliczyć ciekawie zainscenizowaną przestrzeń sceniczną autorstwa Michała Urbana oraz pomysłową choreografię licznych scen zbiorowych wymyślonych przez Jerzego Waligórę, jak na przykład scena z koronowaniem Horodniczego i Anny.  

„Rewizor” w wykonaniu Teatru Polskiego bez wątpienia przyciągnie liczną publiczność oczekującą od teatru nieskrępowanej rozrywki i powodów do beztroskiego śmiechu - na czas kryzysu - potrzebnego także i bielskim miłośnikom teatru.



Marta Odziomek, l: martao, h: mod123
Dziennik Teatralny Katowice
23 marca 2009
Spektakle
Rewizor