Rilke zza krat

Teatr Ósmego Dnia zjawił się na festiwalu Konfrontacje Teatralne z projektem, którym śmiało można byłoby posłużyć się w działaniach resocjalizacyjnych. Aktorzy kontra skazani, ujęci w projekcjach video. Wokoło nich widownia, która, niczym w Koloseum, może w duchu podnieść, lub opuścić kciuk

Niewielka sala, widownia ustawiona w dwa równoległe szeregi, które z jednej strony domyka tablica do projekcji, zaś z drugiej – szyby. Pośrodku, wzdłuż sceny, zamontowano balustradę. Aktorzy pomagają widzom zająć miejsca. Rozlega się szczęk łańcuchów, słychać kroki po korytarzu. Na tablicy widzimy wnętrze więzienia, korytarz, który jest przedłużeniem swoistego „wybiegu”. Prezentują się na nim po kolei aktorzy, przytaczający historie więźniów z poznańskiego placówki, którzy wzięli udział w projekcie. Ich sylwetki pojawiają się na ekranie, dodając własnym dziejom grzechu autentyczności. Opowieści o upadkach są poszerzane o ważne szczegóły, zmieniające nasze postrzeganie winy skazańca: sytuację rodzinną, nieszczęśliwe sploty wydarzeń, ograniczanie się do najprostszych rozwiązań życiowych problemów. W miarę rozwoju opowieści wytwarza się coraz większe napięcie, aż do sceny zbiorowej: mężczyźni, ubrani w garnitury, przechadzają się nerwowo tam i z powrotem, recytując fragmenty poezji Reinera Marii Rilkego, dokładniej „Elegie duinejskie”. Do ukłonów wyszli nie tylko aktorzy Ósmego Dnia – za ich plecami na tablicy pojawili się więźniowie. W końcu wnieśli niebagatelny wkład do całego przedsięwzięcia.

Błyskawicznie szufladkujemy kryminalistów. Nie pozwalamy im na zmianę, gardzimy nimi, opatrujemy ich stosownymi etykietkami. Teatr Ósmego Dnia mówi: dobrze, ale nawet głaz ma duszę, warto obudzić w niej człowieczeństwo. Jako wytrycha używa się tu poezji Rilkego, recytowanej w galowych strojach. Artyści zwracają uwagę na czynniki kształtujące młodych łobuzów, podkreśla, jak ogromnym złem są dla bandziora właśnie czyny jego samego. Natomiast tkwiący w nim zarodek dobra jakoś pomaga przetrwać dorosłe złe czasy.

Techniczna strona przedstawienia jest bardzo dobra: świetnie skomponowane animacje komputerowe, powiększające optycznie scenę, łagodne oświetlenie, nastrojo-twórczy dźwięk. Zarówno forma jak i treść są wyrównane, pełnią równorzędne role w spektaklu. Warto go zobaczyć, by przekonać się, że „skazany” nie oznacza „stracony”.



Maria Anna Piękoś
Dziennik Teatralny
21 października 2011