Rock umarł!

Od dłuższego czasu pojawiają się informacje mówiące o kiepskiej sytuacji, w jakiej obecnie znalazła się muzyka rockowa. W wielu magazynach muzycznych, jak również w audycjach radiowych oraz na stronach internetowych, możemy odnaleźć wypowiedzi wielu znawców tematu, którzy powtarzają wciąż jedno i to samo zdanie: „Rock umarł!".

Praktycznie w każdym wywiadzie, czy pojawi się on w gazecie czy w radiu, możemy znaleźć wypowiedzi rockmanów tzw. starszej daty o obecnej kondycji muzyki rockowej, która zdaje się powoli dogorywać i znikać z pamięci muzycznego mainstreamu. Szczególnie w czasach, kiedy inne gatunki muzyczne (w głównej mierze mowa tu o muzyce elektronicznej i hip-hopie) – deklasują pozostałe i zajmują najwyższe pozycje na listach przebojów. Odsyłają tym samym podstarzałych rockowych pryków do lamusa. Patrząc na listy przebojów różnych internetowych platform streamingowych można odnieść wrażenie, że rock rzeczywiście odchodzi w zapomnienie, podczas gdy hip-hop i muzyka elektroniczna cieszą się zdecydowanie większym zainteresowaniem. Niektórzy twierdzą, że winę za to ponoszą nowopowstałe kapele, które zamiast iść z duchem czasu i tworzyć coś nowego, trzymają się wcześniej już sprawdzonych i bezpiecznych schematów, przez co dalsza ewolucja gatunku stoi w miejscu.

Czy muzyka, która przyznaję jest bliska memu sercu, istotnie jest już martwa? Czy może jest jeszcze jakaś szansa na to, że rock nie zniknie z powszechnej świadomości słuchaczy? A może rock wcale nie jest w tak fatalnej sytuacji, jak uważają niektórzy?

Żeby się tego dowiedzieć, należy prześledzić kilka wypowiedzi, jakie zostały udzielone w licznych wywiadach przez znanych gwiazdorów sceny rockowej. Każdy z nich przedstawił swoje teorie na temat tego, w jakiej sytuacji znalazł się wykonywany przez nich muzyczny gatunek.

Pierwsza wypowiedź jaką tutaj przytoczę, należy do wokalisty brytyjskiej grupy Bring Me the Horizon, Olivera Sikesa. Oliver powiedział wprost, że nie widzi nic ciekawego we współczesnej muzyce rockowej, która w jego mniemaniu, jest po prostu mdła i nieciekawa. Uważa za to, że to właśnie hip-hop jest dzisiaj dominującym gatunkiem, nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale i na świecie. W wywiadzie dla Music Week Oli Sykes, powiedział tak:

Rock stał się zbyt delikatny, jest słaby i nudny, nie ma w nim nic ekscytującego. Dla tego właśnie hip-hop jest nowym rockiem czy punkiem.

Wtóruje mu klawiszowiec zespołu, Jordan Fish, który dodaje, że większość dzisiejszych piosenek rockowych jest zwyczajne kiepska, a temu wszystkiemu winni są sami muzycy:

Dzieję się tak, bo ogólnie muzyka rockowa jest zła. Według mnie, w większości jest beznadziejna. Osoby, które komponują piosenki nie są wystarczająco dobre. Nie ubóstwiam utworów na „Hot Hits UK", ale są to dobrze napisane utwory i wiele osób z rockowych kapel tego nie docenia. Sztuka komponowania dobrych piosenek jest trudna.

Podobnie opinie o współczesnym rocku podziela również gitarzysta niemieckiej formacji industrial-metalowej Rammstein, Richard Kruspe. Gitarzysta przyznał, że dzisiejsze zespoły rockowe nie mają się zbyt dobrze i główny problem stanowi tu nastawienie młodszego pokolenia, dla którego muzyka rockowa po prostu nie jest już wyrazem buntu, jak było to w latach 60-tych XX wieku, kiedy grupy The Beatles i The Rolling Stones święciły prawdziwe triumfy:

Rock umarł, to smutne, ale czasami musisz się pogodzić z faktami i realiami. Słucham nowej muzyki i stwierdzam, że nie jest to definitywnie rock. Mówię tu o rocku młodej generacji. Teraz dzieciaki nie mają takiego poczucia, że grając rocka denerwują swoich rodziców. Gitary już nikogo nie intrygują, więc młodzież używa tekstów, szczególnie w Niemczech i widać to w hip hopie. Młodzi buntują się przeciw wszystkiemu i to hip-hop jest tego soundtrackiem.

Oczywiście takie zespoły jak Rammstein, Tool, Iron Maiden, Slipknot czy Korn, wciąż przyciągają tłumy na swoje koncerty. Bilety potrafią się rozejść dosłownie w ciągu zaledwie kilku godzin a nawet minut po ogłoszeniu sprzedaży. Jednak trzeba przyznać, że muzycy tychże formacji mają już swoje lata i nie będą występować na scenie przez wieczność. Wystarczy spojrzeć na daty powstania wyżej wymienionych grup - najmłodsza z nich, czyli Slipknot, powstała w roku 1995 i występuje na scenie do dzisiaj. Podczas gdy najstarsza, Iron Maiden została założona w 1975 roku i również istnieje po dziś dzień. Co tu dużo mówić, większość współczesnych wielkich zespołów powstało w przedziale lat 1980/1990. Nic więc dziwnego, że dla dzisiejszej młodzieży, mogą one właściwie uchodzić za "dinozaury".

O złym stanie muzyki rockowej wypowiedział się także Steven Wilson, brytyjski muzyk rockowy, multiinstrumentalista i producent muzyczny. Rockman twierdzi, że rock umarł i nie ma szans na ponowne zmartwychwstanie. W wywiadzie udzielonym dla magazynu muzycznego "Under the Radar" przyznał, że nie słucha współczesnej muzyki gitarowej, gdyż nie jest ona dla niego innowacyjna. Wysunął nawet teorię, wedle której era gitarowego grania przechodzi do przeszłości... i sam nie ma nic przeciwko temu. W wywiadzie udzielonym dla polskiego czasopisma muzycznego "Teraz Rock", Wilson stwierdził:

Uważam, że aby stworzyć dziś rockowy album, który brzmi świeżo i nowocześnie, a na tym zależało mi w przypadku „The Future Bites", po prostu musisz posługiwać się elektroniką. Dzisiejszy świat jest światem dźwięków elektronicznych. Jesteśmy przez nie otoczeni każdego dnia i nie chodzi mi o muzykę, której słuchamy, ale o dźwięki, które do nas docierają z komputerów, smartfonów, samochodów. Nawet dzwonki do drzwi. Takie jest brzmienie świata. Moim zdaniem brzmienie gitary, basu i bębnów to brzmienie drugiej połowy XX wieku. Niezależnie od tego, jak bardzo kochasz rock – a ja go kocham – nie da się zaprzeczyć, że znika on z mainstreamu. Dla moich dzieci gitary nie istnieją, one nie znają ich brzmienia, chyba, że gra na nich tata. A ja w gruncie rzeczy uważam to za pozytywne zjawisko, bo to oznacza, że muzyka wciąż się rozwija, wciąż ewoluuje, a to jest pozytywne zjawisko. Negatywnym zjawiskiem byłoby, gdyby muzyka stała w miejscu, stała się powtarzalna i pasywna. To jednak rodzi ofiary, a w tym przypadku ofiarą jest gitara elektryczna i klasyczny rock.

Gene Simmons, basista i współzałożyciel amerykańskiej grupy KISS stwierdził, że rock definitywnie leży na łopatkach. Muzyk ma swoją własną, oryginalną teorię na ten temat. Podczas wywiadu, udzielonego dla stacji radiowej "Q-104.3", Simmons powiedział, że rock został zabity przez niskie zarobki, które powodują, że wielu artystów nie jest w stanie poświęcić się karierze muzycznej w 100%. A winę za to ponoszą... fani rocka!

Winowajcami są młodzi fani, zabiliście to, co kochaliście. Gdy pojawił się streaming zabraliście szansę zaistnieć zespołom, które są w cieniu i nie mogą zrezygnować ze swojej pracy. Nie można zarobić na streamingu, bo umieszczenie tam muzyki daje ci grosze, zatem musisz mieć miliony, a najlepiej miliardy pobrań, żeby cokolwiek zarobić. To fani zabili rocka, biznes jest martwy. To oznacza, że następni Beatlesi nie dostaną takiej szansy, jak my. Współpracowaliśmy z wytwórniami, które dawały nam miliony dolarów, by nagrać album i zorganizować trasę, nie musieliśmy się martwić pracą od 9 do 17. Kiedy martwisz się pracą, nie masz czasu poświęcić się sztuce.

Greta Van Fleet, młody zespół rockowy z Kalifornii, przez jednych nazywany „Nadzieją dla Rocka", a przez innych „Jego Zgubą".

To były wypowiedzi zwolenników teorii, że rock umarł i nigdy nie zmartwychwstanie. Przyjrzyjmy się teraz  temu, co mają do powiedzenia ludzie twierdzący zupełnie co innego.

Wieloletni gitarzysta kapeli Guns N' Rosses, Slash, bacznie przygląda się dzisiejszej scenie muzycznej w Stanach Zjednoczonych. Według niego, jeśli chodzi o kiepską kondycję rocka, winę za ten stan rzeczy ponoszą głównie wytwórnie muzyczne, chcące za wszelką cenę zarobić mnóstwo pieniędzy na nowych kapelach- taki proces zauważył już w roku 2006. Mimo wszystko, widzi jeszcze szansę na powrót muzyki rockowej na szczyty list przebojów. Szczególnie podziwia młodych amerykańskich muzyków z grupy Greata Van Fleet, dzięki którym słuchacze ponownie zainteresowali się rockiem:

Branża zaczęła wywierać presję na młodych kapelach i pokazywać, że tak wygląda ścieżka do osiągnięcia sukcesu. To spowodowało zamieszanie w muzyce rockowej, piosenki trafiały do radia, ale nikogo już nie kręciły. Rock stał się nudny i ludzie zaczęli szukać innej muzyki. Wydaje się, że coś jednak ruszyło. Jestem ciekawy, w jakim kierunku to wszystko pójdzie za parę lat, bo pojawiło się sporo głodnych rockowych młodych kapel. Oczywiście Greta Van Fleet zrobiła niesamowitą robotę, bo sprawiła, że ludzie zwrócili na nich uwagę. Teraz wytwórnie szukają nowych młodych rockowych kapel, żeby podpisać z nimi kontrakty.

Natomiast gitarzysta nu-metalowej formacji Korn, Brian Welch ps. Head, stwierdził, że muzyka rockowa ma się całkiem dobrze. Muzyk był zachwycony dokonaniami wielu młodych grup, takich jak The Fever 333, Bring Me the Horizon oraz Five Finger Death Punch:

Gdy usłyszałem muzykę The Fever 333, nie miałem pytań – czuć w tym punk i moc Rage Against the Machine. Ludzie będą porównywać ten zespół do RATM, ale uważam, że mają w sobie to coś. Zawsze uwielbiałem Bring Me the Horizon i podoba mi się ich nowy materiał. Jestem dumny z moich przyjaciół, którzy sprawiają, że rock nadal żyje. Breaking Benjamin jest odlotowy, Five Finger Death Punch również, czekam też na niecierpliwie na nowy Papa Roach. Tak, rock ma się dobrze, nie wiem czemu reszta tak narzeka. Rock daje sobie radę na koncertach, kogo to obchodzi, że nie jest w mainstreamie, kiedyś tak będzie.

Jeszcze inną i bardzo ciekawą teorię wysunęli muzycy brytyjskiego Nothing But Thieves. Z ich wypowiedzi możemy wywnioskować, że muzyka rockowa wcale nie umarła. Nadal żyje i ma się całkiem nieźle, a jedyna rzecz która rzeczywiście szkodzi jej dalszemu życiu w przemyśle muzycznym, to narzekanie podstarzałych już gwiazdorów (np. wyżej zacytowane słowa Gene Simmonsa) wspominających z nostalgią dawne czasy, kiedy byli piękni i młodzi (niekoniecznie w tej kolejności). Zespoły młodego pokolenia wciąż przyciągają tłumy i nie mają powodów do narzekania – fani ich kochają i przychodzą na koncerty, słuchając nowych piosenek. Tak wypowiadał się basista grupy, Philip Blake na łamach "Teraz Rocka":

Rozumiem skąd się bierze takie pesymistyczne podejście, w końcu na listach przebojów króluje rap i r&b, to jest niesamowite. Mimo wszystko, jeśli ktoś twierdzi, że rock umarł, to nie wie co mówi. Nie wygłaszam takiej tezy, bo jestem w rockowej kapeli. Koncertuję przez ostatnie 10 lat w różnych miejscach i rockowe grupy są dosłownie wszędzie. Rockowe zespoły nadal są na listach, ciężko na to pracują. Częściej narzekają starsi muzycy, że muzyka rockowa umarła, nie jest taka jak kiedyś. W zasadzie to, co mają naprawdę na myśli to fakt, że są mniej kreatywni niż kiedyś. Może po prostu nie są tak dobrzy, jak w przeszłości.

No właśnie! Kto w takim razie ma rację? Czy muzyka rockowa naprawdę już od wielu lat spoczywa w grobie dlatego, że mainstremowe media wcale się nią nie interesują? Czy dlatego, że młode zespoły nie mają już nic do zaoferowania? A może to stara gwardia rockmanów czuje, że nadszedł ich kres i trzeba przejść na emeryturę, ale nie zrobią tego ponieważ nie posiadają godnych następców?

Rock na pewno nie jest już najpopularniejszym gatunkiem, który przez ponad cztery dekady podbijał listy przebojów, będąc nazywaną często muzyką młodego pokolenia. To prawda, ale nie można zaprzeczyć temu, że z roku na rok powstają nowe (w niektórych przypadkach lepsze, a w niektórych niekoniecznie) formacje muzyczne czerpiące inspirację od swoich mistrzów, tworząc przy tym własny, oryginalny styl. Wystarczy przyjrzeć się jednemu z ważniejszych podgatunków muzyki rockowej, jakim jest heavy metal.

Na przełomie trzech dekad zaskarbił on sobie miłość wielu milionów, jeśli nie miliardów słuchaczy na całym świecie. Heavy metal stał się tak popularny, że wytworzył w swoim własnym środowisku kolejne podgatunki – m.in. thrash metal, death metal, black metal, industrial metal, nu-metal, metal progresywny, itp. Muzyka metalowa istnieje, ma rzeszę fanów i nie przestaje się rozwijać. Metallica, heavy metalowy zespół, który w latach 90-tych, uznawany był za „Nadzieję dla Rocka".

Myślę jednak, że trzeba spojrzeć na ten problem też z nieco innej perspektywy- mianowicie od strony fanów. Wraz z rozwojem serwisów społecznościowych w Internecie, pojawiło się wiele forów dyskusyjnych i grup zrzeszających miłośników rocka, hip hopu, metalu, jazzu, itp. Jeśli przyjrzymy się tymże grupom i dyskusjom na nich, możemy tam odnaleźć różne tematy omawiane przez ich członków. I najczęściej pojawiają się komentarze tego typu:

Slipknot? A co to w ogóle jest? To nie jest muzyka metalowa, ani nawet rockowa!
To muzyka dla sfrustrowanych, depresyjnych nastolatków! To nie jest prawdziwa muzyka!

Albo:

Bring Me the Horizon, Muse i Korn to nie są zespoły rockowe, tylko popowa papka, robiąca sieczkę z mózgu! Greta Van Fleet? To boysband, udający Led Zeppelin! Radiohead? To lalusie! Wszyscy ich fani powinni schować się i w ogóle się nie wychylać, żeby nie przynosić nam wstydu!

I tak dalej, i tak dalej, i tak dalej... podziałów jest dużo. Nawet bardzo.
Więcej niż bywało to w przeszłości. Na forach społecznościowych pojawia się mnóstwo wzmianek krytycznie podchodzących do osób, które co prawda słuchają muzyki rockowej czy metalowej, ale ich ulubieni artyści i sztuka przez nich tworzona odbiegają od tego, czego akurat słucha zdecydowana większość ich członków. Ostatnio zaobserwowałem wręcz komiczną sytuację na facebookowej grupie Strefa Metalu i Rocka. Jedna osoba chciała wstawić na grupę ulubiony utwór zespołu Korn. Kiedy to zrobiła, została natychmiast zablokowana przez administratora. Dlaczego? Wyjaśnił on, że: Został przekroczony dany limit wstawiania utwór zespołu Korn dlatego, że jeszcze wcześniej parę innych osób, które jak się okazało również uwielbiały Korna, wstawiły na grupie linki umożliwiające odnalezienie i przesłuchanie piosenek tejże formacji, to cenzor postanowił usunąć możliwość dalszego upubliczniania utworów wyżej wymienionego zespołu. Po co w takim razie istnieją takie grupy, jeśli nie możesz podzielić się z innymi ulubioną piosenką swojej ulubionej kapeli? Kapeli, która w dodatku komponuje muzykę wpisującą się w ramy gatunku muzycznego, jakim jest rock.

Jeżeli czasy współczesne różnią się czymś od poprzednich lat, to na pewno tym, że dawniej zespoły mogły liczyć na wsparcie swoich wiernych fanów. Dzięki temu stawały się one coraz bardziej popularne i robiło się o nich głośno. Tak było w przypadku m.in. Iron Maiden, który uznawany jest przez krytyków muzycznych za najpopularniejszy zespół metalowy, a nawet rockowy na świecie; który zdobył rozgłos bez pomocy komercyjnych mediów - telewizji czy radia. Sukces Brytyjczyków zdecydowanie różnił się od sukcesów jakie odniosły pozostałe kapele, takie jak Metallica lub Guns 'N' Roses, które zaistniały w szeroko pojętym show businessie muzycznym. Iron Maiden, Metallica oraz Guns 'N' Roses, posiadają rzeszę fanów (rosnącą z każdym nowym pokoleniem), lecz inaczej to wszystko wygląda z zespołami, powstałym dopiero w latach 2018/2019. Czy zdobędą one tak samo wiernych, oddanych „wyznawców" jak ich poprzednicy? Czas pokaże. Czy będą tak samo popularne? Czas pokaże. Czy zapiszą się one do kanonu, przyczyniając się do narodzin nowej, kolejnej fali rocka? Czas pokaże.

Zatem, czy rock rzeczywiście umarł? Na pewno nie. Muzyka rockowa powstała wiele lat temu i podbiła serca większości ludzi na świecie. Nadal darzona jest ogromną miłością oraz sympatią. Czy rock jest najpopularniejszym gatunkiem we współczesnym świecie muzyki? Zdecydowanie nie. Rock wydaje się być osłabiony chorobą, którą zresztą roznoszą jej sami twórcy. Na pewno również większość fanów cierpi na tego typu chorobę, szczególnie ci, którzy marzą o tym, aby ich muzyka zatriumfowała i wróciła na szczyty mainstreamowych list przebojów.

Jeśli chodzi o mnie, to akurat się o to nie martwię. Wręcz przeciwnie. Dlaczego? Ponieważ, jak to bywa z chorobami (zwłaszcza w przypadku chorób, które da się wyleczyć), każda kiedyś przechodzi. A objawy jakie można zaobserwować u niektórych ludzi, na szczęście nie skutkują śmiercią. Ważne jest to, żeby młode zespoły muzyczne nadal występowały na scenie grając koncerty. A my, wierni fani musimy im dać szansę i nie rzucać im przysłowiowych kłód pod nogi. Muzyka rockowa od zawsze była gatunkiem dla ludzi zbuntowanych, występujących przeciwko systemowi. I to, że akurat teraz rock nie jest już w łaskach wielkich komercyjnych rozgłośni radiowych czy telewizji, nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Czy rock rzeczywiście jest martwy? Mam gotową odpowiedź na to pytanie. Spokojnie stwierdzam, że nie. Nie, nie i jeszcze raz nie. – Trzy razy NIE!



Michał Pawlak
Dziennik Teatralny Warszawa
6 marca 2021